[1]

1.2K 56 8
                                    

Ból głowy nie dawał jej spokoju, promienie słońca oślepiły oczy, a hałas syren radiowozu ogłuszył. Po kilku bolesnych sekundach zebrała w sobie siły, aby podnieść się do pozycji siedzącej. W tym czasie hałas ucichł, jedyne co teraz słyszała, to śpiew ptaków i szum liści.

Przyłożyła dłoń do twarzy, próbując uchronić się przed promieniami słońca. Leniwie otworzyła oczy. Przed nią stał wspomniany wcześniej radiowóz. Czarny mustang, bodajże Shelby GT 500 stał naprzeciw niej. Z samochodu wyszedł mężczyzna, ubrany w strój policyjny. Był wysoki, dobrze umięśniony, a na jego nosie widniały okulary przeciwsłoneczne. Delikatny wiatr bawił się jego siwymi włosami. W aucie został jego towarzysz, ciemnowłosy młodszy chłopak, również z okularami przeciwsłonecznymi na nosie.

-01 do 03-Odezwał się starszy mężczyzna, używając radia.

-03 do 01 jestem-Dziewczyna usłyszała znajomy jej głos dobiegający z urządzenia.

-Mamy ją, bierzemy na komendę, czekaj tam-Dopowiedział szarowłosy.

-10-4-Mruknął mężczyzna.

Halsey za żadne skarby nie mogła sobie przypomnieć, jak znalazła się w takiej sytuacji. Nie mogła sobie przypomnieć praktycznie niczego. Głos faceta z radia pamiętała jak przez mgłę, nie wiedziała do kogo należał, jednak zdawała sobie sprawę z tego, że go znała.

Mężczyzna podszedł bliżej niej, kładąc dłonie na pasie policyjnym, zawiązanym na jego biodrach. Spojrzał się na dziewczynę z pogardą.

-Podnoś się-Mruknął, wyciągając dłoń w jej stronę. Ona popatrzyła się na niego zdziwiona, nie miała pojęcia kim on jest-Chcesz na piechotę tam iść?-Spytał poirytowany, machając delikatnie ręką-Wstajesz.

Tym razem wysłuchała go, za pomocą mężczyzny podniosła się z ciepłego asfaltu. On bez słowa wrócił się w kierunku kierunku radiowozu i odszedł. Halsey popatrzyła się zdziwiona na mężczyznę, który został w aucie. Ten wymamrotał coś pod nosem do siwowłosego, który zdążył wsiąść do radiowozu.

-Ruszasz się, czy na zaproszenie czekasz, księżniczko?-Wykrzyczał przez okno starszy mężczyzna. Halsey wystraszona, szybkim krokiem podeszła do auta i wsiadła do niego, na miejsce pasażera na tyle.

-Na komisariat, Krakers-Powiedział władczym tonem facet za kierownicą- 01 status 7-Wykrzyczał do radia. Chwilę później samochód ruszył.

-A więc-Westchnął chłopak, nazwany wcześniej "Krakers"- Jak się tu znalazłaś, Montanha?-Zapytał, spoglądając na lusterko, w którym widział odbicie dziewczyny.

-Umm...-Trochę zajęło jej zebranie odpowiednich słów- Nie wiem, przykro mi.

-Nie wiesz?-Zdziwił się 01, również rzucił okiem na Halsey. Dziewczyna wyglądała niemrawo. Jej brązowe włosy, o średnie długości, były posklejane. Usta suche i sine, a pod jej gałkami ocznymi widoczne był "worki". Spod ramiączka jej białej koszulki, która byłą jedynym ubraniem na niej, po za dolną częścią bielizny- Mówisz, że nie wiesz dlaczego jesteś prawie naga, ogłuszona, na środku skrzyżowania?

-Przepraszam-Wyszeptała pod nosem, ściskając nogi.

-Pamiętasz cokolwiek?-Spytał krakers, wyjmując mały notatnik z kieszeni i długopis przypięty do niego.

-Ymm...Nie?-Odpowiedziała, co wystraszyło 01.

-Kurrrwaa-Westchnął, uderzając jedną dłonią w kierownice-Dojeżdżamy-Dodał wchodząc w ostatni zakręt.

Trójka pojawiła się pod komisariatem policji. Przed drzwiami budynku stał mężczyzna, brunet, wysoki i dobrze umięśniony. Tak jak poprzedni policjanci, również miał na sobie okulary przeciwsłoneczne. Obok niego stała kobieta, również brunetka, o drobnej posturze. Jej włosy były upięte w kok.

Mafia | 5CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz