Ból głowy nie dawał jej spokoju, promienie słońca oślepiły oczy, a hałas syren radiowozu ogłuszył. Po kilku bolesnych sekundach zebrała w sobie siły, aby podnieść się do pozycji siedzącej. W tym czasie hałas ucichł, jedyne co teraz słyszała, to śpiew ptaków i szum liści.
Przyłożyła dłoń do twarzy, próbując uchronić się przed promieniami słońca. Leniwie otworzyła oczy. Przed nią stał wspomniany wcześniej radiowóz. Czarny mustang, bodajże Shelby GT 500 stał naprzeciw niej. Z samochodu wyszedł mężczyzna, ubrany w strój policyjny. Był wysoki, dobrze umięśniony, a na jego nosie widniały okulary przeciwsłoneczne. Delikatny wiatr bawił się jego siwymi włosami. W aucie został jego towarzysz, ciemnowłosy młodszy chłopak, również z okularami przeciwsłonecznymi na nosie.
-01 do 03-Odezwał się starszy mężczyzna, używając radia.
-03 do 01 jestem-Dziewczyna usłyszała znajomy jej głos dobiegający z urządzenia.
-Mamy ją, bierzemy na komendę, czekaj tam-Dopowiedział szarowłosy.
-10-4-Mruknął mężczyzna.
Halsey za żadne skarby nie mogła sobie przypomnieć, jak znalazła się w takiej sytuacji. Nie mogła sobie przypomnieć praktycznie niczego. Głos faceta z radia pamiętała jak przez mgłę, nie wiedziała do kogo należał, jednak zdawała sobie sprawę z tego, że go znała.
Mężczyzna podszedł bliżej niej, kładąc dłonie na pasie policyjnym, zawiązanym na jego biodrach. Spojrzał się na dziewczynę z pogardą.
-Podnoś się-Mruknął, wyciągając dłoń w jej stronę. Ona popatrzyła się na niego zdziwiona, nie miała pojęcia kim on jest-Chcesz na piechotę tam iść?-Spytał poirytowany, machając delikatnie ręką-Wstajesz.
Tym razem wysłuchała go, za pomocą mężczyzny podniosła się z ciepłego asfaltu. On bez słowa wrócił się w kierunku kierunku radiowozu i odszedł. Halsey popatrzyła się zdziwiona na mężczyznę, który został w aucie. Ten wymamrotał coś pod nosem do siwowłosego, który zdążył wsiąść do radiowozu.
-Ruszasz się, czy na zaproszenie czekasz, księżniczko?-Wykrzyczał przez okno starszy mężczyzna. Halsey wystraszona, szybkim krokiem podeszła do auta i wsiadła do niego, na miejsce pasażera na tyle.
-Na komisariat, Krakers-Powiedział władczym tonem facet za kierownicą- 01 status 7-Wykrzyczał do radia. Chwilę później samochód ruszył.
-A więc-Westchnął chłopak, nazwany wcześniej "Krakers"- Jak się tu znalazłaś, Montanha?-Zapytał, spoglądając na lusterko, w którym widział odbicie dziewczyny.
-Umm...-Trochę zajęło jej zebranie odpowiednich słów- Nie wiem, przykro mi.
-Nie wiesz?-Zdziwił się 01, również rzucił okiem na Halsey. Dziewczyna wyglądała niemrawo. Jej brązowe włosy, o średnie długości, były posklejane. Usta suche i sine, a pod jej gałkami ocznymi widoczne był "worki". Spod ramiączka jej białej koszulki, która byłą jedynym ubraniem na niej, po za dolną częścią bielizny- Mówisz, że nie wiesz dlaczego jesteś prawie naga, ogłuszona, na środku skrzyżowania?
-Przepraszam-Wyszeptała pod nosem, ściskając nogi.
-Pamiętasz cokolwiek?-Spytał krakers, wyjmując mały notatnik z kieszeni i długopis przypięty do niego.
-Ymm...Nie?-Odpowiedziała, co wystraszyło 01.
-Kurrrwaa-Westchnął, uderzając jedną dłonią w kierownice-Dojeżdżamy-Dodał wchodząc w ostatni zakręt.
Trójka pojawiła się pod komisariatem policji. Przed drzwiami budynku stał mężczyzna, brunet, wysoki i dobrze umięśniony. Tak jak poprzedni policjanci, również miał na sobie okulary przeciwsłoneczne. Obok niego stała kobieta, również brunetka, o drobnej posturze. Jej włosy były upięte w kok.
CZYTASZ
Mafia | 5City
FanfictionHalsey, siostra 03, zastępcy szefa policji, Gregorego Montanhy, budzi się na samym środku skrzyżowania w Los Santos. Prawie naga, przemarznięta, jedynie z dokumentami. Co mogło się wydarzyć? • Postacie na okładce zostały narysowane przez : Xylax i...