[4]

788 65 26
                                    


-03 zgłaszam status drugi-Powiedział Gregory, używając radia. Chwilę później przyciszył urządzenie.

-Jedziemy?-Zapytała dziewczyna, podchodząc do niego. Mężczyzna na całe szczęście nie miał pojęcia, że jego siostra obserwowała całą sytuację.

-Z chęcią-Westchnął, poprawiając swoją koszulę- Mam ochotę na szarlotkę.

***

Po chwili para podjechała pod restaurację Charlotte. Całą drogę spędzili nie odzywając się do siebie, jednak cisze zagłuszała muzyka, którą puszczał Montanha z głośników.

-Jak dobrze mieć przerwę-Powiedział brunet wychodząc z samochodu.

-Aż tak trudna jest praca w policji?-Dziewczyna starała się zachowywać naturalnie, jednak ciężko było zapomnieć o Pastorze. 

-Czasem po prostu mam wrażenie że szarlotka którą zaraz zjem, ma większe iq niż ludzie tutaj-Zażartował mężczyzna. Dwójka przekroczyła próg restauracji. W środku znajdowało się dwóch mężczyzn, siedzieli oni tuż obok kasy. 

Halsey rozpoznała jednego z nich. Był to San Thorinio. Mężczyzna ponownie pojawia się w jej otoczeniu, zaczęło się robić to podejrzane. Drugi facet był jej nieznajomy. 

Wyglądał nie staro, ale też nie za młodo. Jego karnacja była ciemniejszego koloru, a włosy były upięte na tyle jego głowy. Na sobie miał zwykły czarny garnitur. Co chwila spoglądał na kobietę, która stała za kasą. Jej karnacja była odrobinę ciemniejsza, a włosy wyglądały na farbowane. To za pewnie przez przebicie się żółtego koloru na nich.

-Charlotte!-Krzyknął Gregory, podchodząc do stolika.

-O japier...-Powiedziała do siebie blondynka. Leniwie ruszyła w stronę  pary, poprawiając w drodze swoją obcisłą spódnicę.

Halsey i brat usiedli przy jednym ze stolików. Charlotte dziwnie patrzyła się na dziewczyna, ze złością w oczach. Dosłownie wyglądała, jakby chciała ją zamordować. 

-Co podać?-Spytała kobieta, odwracając wzrok w stronę Monranhy

-Dwie szarlotki i kawę-Odpowiedział, prostując swoją pozycję.

-Do usług-Zażartowała pod nosem blondynka, odchodząc od stolika. W drodze do lady, puściła oczko Dii.

Halsey patrzyła cały czas na Sana, mężczyzna ciągle SMS'ował z kimś, co chwila odzywając się do swojego towarzysza. On za to zrobił się nerwowy, gdy tylko para weszła do środka.

-Dia-Mruknął Thorinio- Musimy go stąd wyciągnąć-Mówił, kiwając głową w kierunku policjanta. Chwilę później ponownie spojrzał w telefon.

_______________

PASTOR

Teraz

Są u Charlotte. Siedzę tu z Dią.

Są we 2? Czy jest tam sama.

Montanha nie odstępuje jej prawie w ogóle. Są tu razem.

Kurwa, trzeba go jakoś wybawić. Weź powiedź Dii aby coś odwalił.

Co?

Nie wiem niech mu fure zajebie czy coś XDD

...

_______________

Mafia | 5CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz