- Keira -
Po całym tym niebywałym cudzie rozkuliśmy Trevora i okazało się, że naprawdę odzyskał świadomość i jest teraz normalnym sobą. I oby tak zostało.
Wszyscy chcieliśmy mu zadać jak najwięcej pytań, jednak ten ma wymęczony organizm i jak się przebudził, to zaraz padł z powrotem. Bennett od tego momentu nie rozstał się z nim ani na jedną sekundę i czuwał przy przy nim do teraz. W tym czasie ja i Noe staraliśmy się dojść do jakiejś konkluzji.
- Jesteś pewna, że były identyczne? - upewniał się mężczyzna, który wraz ze mną oglądał ten magiczny wyrób farmaceutyczny w jego biurze, które... Cóż, jakimś cudem znajdowało się w domu Bennetta. Wyglądało na to, że już od dobrego czasu zamieszkiwał tutaj, ale to nie to było najważniejszym tematem do obmyślania.
- Kształt był identyczny. Kolor też się zgadza. - złapałam się za brodę. - Pamiętam, że były już trochę użyte.
- Spróbuj sobie przypomnieć obiekty wokół, lub pomieszczenie, w którym byłaś.
Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Chciałam przywrócić to wspomnienie i przyglądnąć się temu obrazkowi bliżej. Opisanie wyglądu osoby było dla mnie niemożliwe, bo istniała w mojej głowie jako czarna sylwetka. Jednak pomieszczenie wydawało się... Trochę zaniedbane i stare, jakby opuszczone.
- To był jakiś stary dom... - odezwałam się, dalej mając zamknięte powieki. - Na pewno opuszczony, bo nie był zbyt zadbany.
- W porządku... - zaintrygowanym tonem głosu powiedział Noe, który zetknął swoją dłoń z moim ramieniem. Gdy otworzyłam przez to oczy, on patrzył na mnie wzrokiem, który był zmartwieniem wymieszanym z determinacją. - Keira, nie możemy być niczego pewni, dopóki Trevor nam niczego nie powie ale... Obawiam się, że miałaś styczność z istotą o której mówimy.
Przez brzmienie tych słów moje serce zaczęło głośno dudnić. Od środka zalał mnie stres oraz niebywałe przerażenie.
- Nie martw się. Skoro stoisz tu i teraz, to nic ci nie grozi. - jego ucisk zwiększył się. - Jednak jestem ciekaw, jak z tego wszystkiego wyszłaś i żyjesz.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ale uwierz mi Noe, że ja też chciałabym bardzo, a to bardzo dowiedzieć się, co sprawiło, że nadal żyję.
- Twoja rodzina nic o tym nie wie?
- Moja mama nie żyje. - odparłam stanowczo. - Jednak zawsze wmawiała mi, że miałam wypadek. Mam bliznę na brzuchu.
- Przykro mi. - wyraził współczucie. - Wybacz za to pytanie, ale mogę zobaczyć tą bliznę?
Lekko się zawahałam, ale wyczułam, że Noe nie ma złych zamiarów. Podwinęłam delikatnie mój sweter, ukazując moją nagą skórę brzucha, na której widniała wielkości pięści, lekko wklęsła blizna.
- Mogę? - spytał miękkim tonem Noe, który chciał bliżej się przyjrzeć i dotknąć. Pokiwałam twierdząco głową. Nie powiem, że nie było to niekomfortowe. Ale w tym momencie jestem zbyt przejęta tą tajemnicą, aby się przejmować pokazywaniem brzucha.
- Umm... Przeszkadzam? - gdy tylko oboje się odwróciliśmy w tej nietypowej pozycji, okazało się, że osłupiony Bennett stoi w drzwiach.
- N..Nie! - szybko opuściłam materiał, aby zakrył mój brzuch, przy czym jeszcze niezgrabnym i pośpiesznym ruchem ręką uderzyłam Noe w głowę, który wydał z siebie głośne "auć".
- Keira pokazywała mi tylko swoją bliznę. - spokojnym tonem opowiedział prawdę, masując przy tym swoją głowę.
- Ah, okej. - zaśmiał się. - Chciałem tylko powiedzieć Keirze, że może zostać na noc jak chce. Już trochę późno.
CZYTASZ
"Czerwony Smutek" // Hoodie // Sequel "Znaleziona Maska"
FanfictionTajemnice chodzą za Keirą niczym brzemię. Odkrycie prawdy to jej jedyny priorytet, w którym pomagają jej przyjaciele. Jedyne co pamięta, to czerwony smutek wymalowany na twarzy oprawcy w jej koszmarze. Z czym to ma związek? Okaże się, że nie musi od...