4

130 17 37
                                    

Patrzy na mnie, zamaskowany czarnym materiałem, ale mogę poczuć jego świdrujący mnie wzrok na sobie. Widzę niewyraźnie, wszystko jest zamazane, ale w oczy rzuca mi się żółta barwa; mimo tego nadal z całych sił próbuję wyostrzyć moje zmysły i rozpoznać nieznaną sylwetkę. Momentalnie moja wizja się polepsza i mogę zobaczyć co widnieje na twarzy zamaskowanej postaci.

Wymalowany na czerwono - smutek.

-Aah!! - wykrzyczałam, budząc się z tego dziwnego koszmaru. - Czerwona... Smutna buzia? - wyszeptałam do siebie, łapiąc się za bolącą mnie głowę.

Co jeszcze, to pierwszy raz kiedy miałam koszmar. Pierwszy raz kiedy pamiętałam, że cokolwiek mi się śniło... Ale co to miało za przekaz? Ta specyficznie wyglądająca osoba, miałam wrażenie, że już kiedyś kogoś takiego widziałam - w dodatku zdawało mi się, jakbym już z tym kimś rozmawiała, nawet, jeżeli nie usłyszałam w śnie żadnego głosu. Tak więc kto to był i dlaczego był tak dziwnie przyodziany?

Postanowiłam szybko wstać z łóżka i chwycić za luźno leżący stos karteczek samoprzylepnych na moim biurku. To musiało mieć związek z moimi minionymi, zaginionymi latami.

Niezgrabnie i niestarannie szybko napisałam na śnieżnym materiale "Litera "B"" nawiązując jeszcze do ostatniego zdarzenia gdy poznałam Bennetta, oraz "Czerwona, smutna buzia ubrana na żółto".

Podgryzając ołówek uśmiechnęłam się do siebie zadowolona ze swoich pierwszych tropów. Były niewielkie, ale w końcu miałam poczucie, że uda mi się wygrzebać zamierzchłe czasy z mojej pamięci. Jednak moje niewielkie szczęście zaczęła przyćmiewać okrutna rzeczywistość.

No tak... Mieszkam w Cursewood, mieście wariatów. Nie wszyscy tu tacy są ale dużo się tu dzieje. Dziwne morderstwa, zaginięcia osób...

Co jeżeli to co teraz przeżywam, to zwiastun końca mojego normalnego życia? 

Nie, Keira nie myśl tak. Mimo wszystko musiałam dokopać się do mojej historii, cokolwiek by to nie było. To jedyny cel w moim życiu.

I tak właśnie obiecałam sobie, że to będzie mój największy priorytet.

Ten chłopak z wczoraj, Bennett. Sprawił, że coś w moim mózgu zaczęło działać. Musiałam się z nim spotkać jeszcze raz i to nawet dzisiaj.

Szybko się przygotowałam do wyjścia i popędziłam do miejsca pracy, które było położone niedaleko mojego miejsca zamieszkania, bo jakoś niecałe 15 minut.

Wparowałam tam jak po wielkim pościgu, a przerażona Pani Clark wstała z siedzenia.

- Oh? Keira, wszystko w porządku? 

- Mogę mieć dzisiaj jeszcze wolne!? - powiedziałam energicznie na jednym wdechu, na co ta się na mnie popatrzyła, a zaraz pokręciła głową, śmiejąc się pod nosem.

- Miałam rację. - założyła ręce za siebie. - Jasne, że możesz.  Tyle już mi pomagasz, że możesz brać wolne dowoli. - oznajmiła ciepłym tonem głosu.

Mimo braku napiętego grafiku poczułam, że nie mam czasu aby zagłębiać się w większą konwersację więc po prostu wybiegłam ze sklepu rzucając wdzięczne "dziękuję!" i podreptałam w stronę parku.

"Czerwony Smutek" // Hoodie // Sequel "Znaleziona Maska"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz