Wieża

917 29 4
                                    

San Francisco, lata 80

Obudził mnie hałas i smród ulicy, przyzwyczaiłam się do niego, w końcu żyje tak od lat. Wstałam zobaczyć czy zwłoki które znajdowały się pod płachtą już i tak wygryzioną przez szczury nadal tam są, na moje szczęście tak. Plan na dziś jest taki jak zawsze: kradzież czyjegoś portfela, znalezienie resztek jedzenia i co najgorsze muszę w końcu pozbyć się zwłok. Mam 17 lat, 3 zabójstwa na koncie, pobić i kradzieży nie zliczę gdyż było ich wiele, zdecydowanie za wiele ...

Idąc przez najniebezpieczniejszą dzielnice San Francisco, zaczęłam się zastanawiać dlaczego to piekło musiało spotkać akurat mnie? Przeżyłam wiele okropieństw:  Indoktrynacja 8 letniej mnie do gangu przez moją beznadziejną rodzinę , jak i również ich śmierć której byłam świadkiem. Byłam ścigana przez wrogów moich starych... to właśnie ich martwe ciała spoczywają na wieży gdzie mieszkam. Myślę że matka z ojcem sami prosili się o taki los zakładając gang o nazwie ,, Blood eyes San Francisco " który odpowiada za śmierć setki ludzi, tony narkotyków którymi handlowali, liczne pobicia, terror miasta i wiele innych zbrodni.

Kurwa, potknęłam się o wielki głaz, super kolejna blizna na moim ciele które jest już wystarczająco poranione. Gdy wrócę do wieży będę musiała to opatrzeć. Widzę bogatą nastolatkę, muszę ukraść jej portfel, w końcu za coś żyć muszę. Przeszłam koło niej, bo była zbyt zajęta przeglądaniu się w lusterku a portfel już jest mój. Zwinnie schowałam go do rękawa brudnej, starej i obdartej kurtki.
Szepnęłam pod nosem:
-Przepraszam- weszłam w ciasną uliczkę i zajrzałam do portfela znajdowało się tam 300 dolarów- nieźle będę miała za co wyżyć przez następny tydzień, może 2 tygodnie jak zaoszczędzę.  Cały dzień spędziłam na kradzieży i wygrzebywaniu resztek jedzenia. Wiem, odwlekałam z tymi zwłokami, wolę zrobić to jutro bo dziś jestem już zmęczona i wolę pójść spać.  Czując piasek pod oczami zasnęłam. Coś mnie obudziło, myślę że to psy czy coś innego z mottem ,,prawo i porządek ". Szybko się podniosłam i schowałam. Spojrzałam na zbity zegarek była 3 w nocy, w myślach zadałam sobie pytanie:
- co o takiej godzinie mogą robić psy? Albo siedzą na dobrze mi znanym komisariacie, albo siedzą w radiowozie popijąc kawkę . To już mój koniec, to napewno kolejni wrogowie moich starych. Kroki były coraz głośniejsze, zamiast facetów w garniturach z bronią w ręku ujrzałam chłopaka, mojego rówieśnika,  wyglądało na to że też jest bezdomny bo śmierdziało od nas w podobny sposób. Nie zauważył mnie, bo w końcu byłam schowana. Chłopak tylko płakał, stał na krawędzi życia i śmierci, a ja się przyglądałam, poczułam dziwne uczucie, chyba pierwszy raz w życiu się o kogoś martwiłam. Chłopak wykonał krok ku przepaści. Odciągnęłam go od krawędzi, nie pozwolę mu na to.
- Co jest ?! - spytał z oburzeniem
- Powinnam Cię spytać o to samo
-Chciałem skoczyć i zakończyć to piekło,  nawet to mi się nie udało

Milczałam, co miałam mu powiedzieć? Życie jest piekłem, sama go doświadczam, po chwili znowu się odezwałam:
-Jeżeli Cię to pocieszy, u mnie też nie jest kolorowo
- Wcale mnie to nie cieszy, nie jestem człowiekiem który cieszy się z czyjegoś nieszczęścia
-Dobrze wiedzieć, chcesz się czegoś napić? Wielkiego wyboru nie masz, jest tylko woda
-Tak jeśli to nie problem
-Jak Cię zwą? Zapytałaś zaciekawiona
- Nie mam żadnej gangsterskiej ksywki, jestem Marcus - w tym momencie podał Ci rękę - A czy ty zdradzisz mi swoje imię?
-Mam na imię Marina, nazwiska Ci nie podam bo to zbyt ryzykowne- uścisnęłaś jego dłoń

Dziękuje za przeczytanie pierwszego rozdziału, mam nadzieję że wam się podoba,  miłego dnia 🖤

~___fallenangel

Szkoła Zabójców  | Fanfiction  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz