Cześć, jestem Marina, Marina Jones
-Petra
Nie była zbyt rozmowna, trudno idę się rozpakować
-Marina, jakiś chłopak do Ciebie
-Marcus - pomyślałam- kto inny?
Uchyliłam drzwi
-Podoba Ci się tu?
-Źle nie jest, a tobie się podoba czy chcesz ze mną uciec jak to było w naszym planie?
-Propozycja jest obiecująca, ale poczekajmy z tydzień wtedy zobaczymy
-Z kim mieszkasz?
-Z takim Billy'm ,chodź poznasz go
Złapał mnie za rękę i zaprowadził do jego pokoju, od razu wpadł na was Billy
-Billy Bennett we własnej osobie, ty to napewno Marina Jones, Marcus mi o tobie mówił miło Cię poznać
-Cześć, Marina Jones, mi Ciebie też miło poznać
-Dostałaś już szkielet szczura na powitanie? Bo Marcus dostał jakieś 20 minut temu
-Co? Jaki szkielet? Nic nie dostałam
- Czyli nie jesteś szczurem, a szczury trzymają się razem, więc poszukaj sobie jakieś paczki wkręć się do jakiegoś gangu i nie zadawaj się z nami by nie być pośmiewiskiem
-Stary, nie zniechęcaj jej do nas
-Możecie mi wytłumaczyć o co chodzi z tym całym szkieletem szczura?
-Tak-powiedział Billy- chodźcie na korytarz bo jest przerwa więc powinna być każda ważna osobistość
Wyszliśmy na korytarz, poczułam że ludzie przeszywają mnie i Marcusa wzrokiem
-Patrzcie, po prawej stronie stoi Brandy Lynn, neonazistka razem z jej gangiem, są wysoko postawione ale nie są najwyżej
Poszliśmy dalej, po chwili Billy wskazał na jakiegoś chłopaka
-To Wiktor, to jego brutalność sprawia że stawia się go wysoko na prawie samiutkim szczycie łańcucha pokarmowego, lecz nie on tu jest największą szychą
Poszliśmy na koniec korytarza gdzie w rogu znajdował się chłopak który wyglądał dość groźnie i dziewczyna o typowo hiszpańskiej urodzie. Schowaliśmy się tak, aby nas nie widzieli, Billy zaczął mówić:
-To Chico, największa szycha w tej szkole, jest odpowiednikiem amerykańskiego kapitana Lacrosse'a albo piłki nożnej
-Dlaczego jest taki ważny?- zapytałam
-Do tego właśnie zmierzałem, jest czołowym członkiem gangu Soto Vatos który handluje dragami
-A ta dziewczyna?- spytał Marcus
-To Maria, też kiedyś była szczurem jak my ale Chico wziął ją pod swoje skrzydła, wszyscy wiemy że się nad nią znęca ale nikt mu nic nie może zrobić
W tej chwili poczułaś że ktoś niesie was za kołnierze od mundurku, razem z Marcusem i Billym upadliśmy na podłogę,
-Widze że przybyło do nas szczurów, ta szkoła całkiem schodzi na psy, co ten stary Lin sobie myśli gdy wpuszcza do tej szkoły takie miernoty - zwrócił się do nas-i tak za długo nie pożyjecie
Tego było już za wiele, nie będzie mnie taki imbecyl jakim jest Chico obrażał
-Czy ty uważasz że robisz na kimś wrażenie? Pogrozisz sobie a wszyscy i tak wiemy że jesteś zwykłą pizdą - Marcus cały czas mnie uciszał, próbował mnie powstrzymać-jestem tutaj od kilku godzin a już mam Ciebie dość a postaw się w sytuacji twojej dziewczyny która musi spędzać z Tobą każdą chwilę
Korytarz zamilkł, i wszczyscy się na nas patrzyli, nie dziwne w końcu się mu postawiłam.
-Coś Ci powiem szczerze- zwrócił się do mnie- to nie były groźby a moje cele które z pewnością zrealizuje
Szczerze? Miałam tego dość, nie odważy się. Wstaliśmy z podłogi i sobie poszliśmy, niestety nie było tak łatwo
-A zacznę od twojego pizdowatego kolegi- powiedział Chico
Chico wysunął nóż spod rękawa mundurka, i pociął Marcusa po nodze. Mnie mógł krzywdzić do woli, ale Marcusa który niczym sobie nie zawinił, nie. Nie będę się wykłócać z królem tej szkoły, teraz najważniejszy jest Marcus. Zaprowadziliśmy Marcusa do jego pokoju.
-Billy! Gdzie masz apteczkę?! - zielonowłosy podał Ci apteczkę, a ja zaczęłam wyjmować z niej jak najszybciej przedmioty które są mi potrzebneDziękuję za przeczytanie 4 części, mam nadzieję że się wam podoba😽, myślę że jakoś wam to zrekompensowałam iż rozdział 3 był dość krótki, mile widziane komentarze i oceny❤ Trzymajcie się! ✨❤
~ ___fallenangel
CZYTASZ
Szkoła Zabójców | Fanfiction 18+
Fiksi Penggemar~Chłopak tylko płakał, stał na krawędzi życia i śmierci, a ja się przyglądałam, poczułam dziwne uczucie, chyba pierwszy raz w życiu się o kogoś martwiłam. Chłopak wykonał krok ku przepaści. Odciągnęłam go od krawędzi, nie pozwolę mu na to. ~ Marina...