Na twarzy Petry malował się czysty strach przed poniżeniem. To co zrobiła Brandy wraz z jej paczką było okropne.
-Powitajcie, nową szczurzą królową, Petre - blondynka powiedziała to z wielkim zadowoleniem, Petra była przebrana w żółtą sukienkę i lalkowy makijaż.
Pobiegłam na scenę, nie pozwolę na to aby ktoś ją tak traktował.Wszyscy z niej szydzili, śmiali się. Pobiegliśmy na dach, w nasze miejsce spotkań. Czułam się winna.
-Petra, przepraszam Cię! To wszystko moja wina, nalegałam żeby pójść na ten głupi bal! - powiedziałam z wyrzutami sumienia
-To nie twoja wina, poszłam tam z własnej woli ...wszyscy poszliśmy- powiedziała przez łzy
- Proszę Cię, nie płacz zemścimy się na tych skurwesynach
-Niby jak? Jesteśmy szczurami, najgorszym sortem w tej szkole, prędzej oni zemszczą się na nas raz jeszcze
- Zostawimy to tak? Nie pozwolę na to
- Nie wiem... nienawidzę ich
-Mam plan- powiedział Billy
-Słuchamy? Chcesz im podłożyć pod siedzenie szpilkę, czy może jeszcze lepiej pokleić im cały pokój klejem?- Marcus odpowiedział sarkastycznie
-Nie, podrzućmy im do pokoju farby
-W przedszkole się bawisz?posłuchajcie, a zwłaszcza ty Petra. Jest mi naprawdę przykro że tak się stało... ale żeby nasz plan wypalił i żebyśmy wszyscy przeżyli nie możemy narobić sobie wrogów. Musimy uważać, mieć uszy i oczy szeroko otwarte
-Masz rację- odpowiedziałam, to samo zrobili Lex Billy i Petra
Wróciliśmy do pokoji. Nazajutrz postanowiliśmy uzgodnić plan z Marią. Napisałam mały liścik, i dyskretnie schowałam go w dłoń Meksykanki. W godzinach lanchu, nasza 5 spotkała się na dachu, wyczekiwaliśmy w milczeniu na Marie.
-Ona nie przyjdzie, to kolejny żart z ich strony- powiedział zielonowłosy
-Jeszcze zobaczysz, nie widziałeś w jakim stanie się znajdowała... była roztrzęsiona i załamana... Ma jeszcze 2 minuty
Nagle drzwi cichutko się uchyliły. Zobaczyłam w nich sylwetkę dziewczyny, przy jej widoku odetchnęłam z ulgą
-Cześć, nie mam wiele czasu. Z trudem się tu wymknęłam, okłamując Chica że idę do Sayi, jaki jest plan?
-Myśleliśmy nad tym długi czas, sądzimy że najstosowniej będzie wyjechać poza miasto, on za Tobą podaży i wtedy... poleje się krew.
-Tylko gdzie? Do jakiego stanu? Kolorado?
-Nie, za daleko, pojedźmy do Nevady ,blisko i dość niska przestępczość , pojedźmy tam w przyszły weekend
-Chyba... tak będzie najlepiej dziękuję wam
Maria wyszła w pośpiechu, po 20 minutach zrobiliśmy to samo
Dni mijały, a ja odliczałam dni do naszego wyjazdu. W końcu na kalendarzu widniał piątek. Spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy o 3 nad ranem ruszyliśmy w zabójcza drogę.Dziękuję za przeczytanie rozdziału 9! Wiem, że jest dość krótki ale rozdział 10 będzie totalnym koksem! Będę wdzięczna za oceny I komentarze , Trzymajcie się ❤❤❤
CZYTASZ
Szkoła Zabójców | Fanfiction 18+
Fiksi Penggemar~Chłopak tylko płakał, stał na krawędzi życia i śmierci, a ja się przyglądałam, poczułam dziwne uczucie, chyba pierwszy raz w życiu się o kogoś martwiłam. Chłopak wykonał krok ku przepaści. Odciągnęłam go od krawędzi, nie pozwolę mu na to. ~ Marina...