Impreza pod gwiazdami

453 16 2
                                    

Wybiła godzina 19 :50, nasze spotkanie na dachu miało się odbyć o 20. Ostrożnie szłam korytarzem, nagle zostałam wciągnięta do ciasnej komórki przez Marie, jestem zdziwiona gdyż zgodnie z hierarchią nasze bliższe kontakty były zabronione. Słyszałam nasze oddechy, ujrzałam jej twarz w ciemności była cała we krwi i łzach. Po sekundzie odezwałam się szeptem:
-Kto Ci to zrobił? - domyślałam się, gdyż tylko jeden skurwesyn był zdolny do pobicia kobiety
-Chico...  Marina, proszę pomóż mi, dziś bił mnie do nieprzytomności, nie chciałam Cię wydać ale... zagroził że jeżeli będzie trzeba to mnie zabije, i zwali winę na Marcusa albo innego szczura w ramach zemsty.
Na język cisnęlo mi się wiele wulgaryzmów, ale to nie pomoże Marii.
-To okrutne... ale dlaczego akurat ja mam Ci pomóc?
-Tylko Ty potrafisz mu się postawić,  proszę Cię! Nie pożyje długo jeżeli mi nie pomożesz,  bardzo Cię przepraszam że Cię wydałam ale nie miałam innego wyjścia, musiałam wyznać mu prawdę o twoim gangsterskim pochodzeniu, nie wiem co on planuje, domyślam się że chce zabić wszystkich szczurów z tej szkoły. Gdy rozmawiał ze swoimi gorylami usłyszałam tylko ,, będzie rzeź jakiej moje oczy nie widziały, a widziały wiele, dostałem zadanie żeby dopilnować aby każdy członek Blood eyes San Francisco zginął a teraz tą łajzę mam pod nosem, ona zginie z mojej ręki
-Nie gniewam się na ciebie, ratowałaś swoje życie, ale obie musimy coś wymyślić
-Masz rację, tylko co?
-Daj mi pomyśleć, a teraz chodź ze mną na dach, może reszta osób wykaże się kreatywnością
-Nie mogę z Tobą iść, to by wydało się podejrzane jutro na zajęciach dasz mi kartkę z planem lub jego brakiem, dziękuję za wszystko...
Maria wyszła z komórki, a ja w ciszy udałam się na dach. Zastałam tam całą grupkę przyjaciół, Marcusa, Petre , Billy'ego a także nową twarz jakim okazał się być  Lex Miller. Nie miałam nastroju do imprezowania, co nie było dziwne. Nie chciałam psuć im zabawy, więc usiadłam w kącie koło komina. Nie przywitałam się nawet z Marcusem. Z oddali usłyszałam jego głos :
- Widział ktoś Marine, już 20 :10 a jej nadal nie ma- powiedział smutnym tonem głosu
-Nie, może po prostu po nią idź?odpowiedział Billy
- Dobry pomysł
Wstałam
-Tu jestem- powiedziałam ocierając łzę
- Czemu się nie przywitałaś?
-Nie chciałam wam psuć zabawy
-Nawet tak nie mów
Marcus pociągnął mnie za sobą do reszty ludzi. Przez całą imprezę byłam nieobecna, choć Marcus wiele razy chciał mnie zaprosić do zabawy.
-Co ci się stało? - zapytał z lekką irytacją w głosie - jeszcze kilka godzin temu tryskałaś optymizmem
-Marcus, Chico wie, Maria mnie wydała bo pobił ją do nieprzytomności groził jej śmiercią nie wytrzymała presji i mu powiedziała, nie mam wobec niej o to żalu, czuje tylko niepokój bo on planuje rzeź, Maria usłyszała kawałek ich rozmowy gdzie powiedział ,, będzie rzeź jakiej moje oczy nie widziały, a widziały wiele, dostałem zadanie żeby dopilnować aby każdy członek Blood eyes San Francisco zginął a teraz tą łajzę mam pod nosem, ona zginie z mojej ręki " a gdy mówił że ona zginie z mojej ręki ma na myśli mnie
- Nie pozwolę na śmierć niczyjej osoby, oprócz niego, Chico dostanie kulkę w łeb na naszych oczach
-Myślisz że Billy i reszta nam pomogą?
-Napewno się zgodzą, poprośmy ich
Reszta bawiła się świetnie, impreza trwała w najlepsze, szkoda że im to popsujemy
-Ekipo, posłuchajcie mnie przez chwilę - zamilkli - jako że jesteśmy przyjaciółmi, a wręcz rodziną potrzebujemy waszej pomocy, dość dużej pomocy i nie wiem czy się na to zgodzicie ale stawką jest nasze życie.
-Cokolwiek chcesz zrobić,  zgadzam się - powiedział Billy- Ale o co dokładnie chodzi? Wyjaśnijcie nam od początku
To moja rola, aby opowiedzieć im o całej sytuacji, zaczęłam:
-Moja rodzina założyła ,,Blood Eyes San Francisco " , chyba wiecie jakiej masakry dokonali w tym mieście , żyłam na ulicy dopóki nie trafiłam tutaj, przez krótki czas wszystko układało się dobrze i wreszcie czułam się bezpiecznie pomimo tego że chodzimy do szkoły dla zabójców , poznałam tu moją rodzinę oczywiście mam na myśli was. Wszystko się skończyło gdy Maria dowiedziała się o tym że jestem z tego gangu. Chico bił ją do nieprzytomności , on planuje coś po czym się nie pozbieramy, zabije mnie a także was bo jesteście szczurami i niepotrzebnym problemem, jeżeli nie zaczniemy działać może na następny dzień nie otworzymy oczu.
- Wchodzę w to, nie będę czekać na śmierć. Tylko musimy mieć jakikolwiek plan, bo jeżeli go nie będziemy mieli pójdziemy na ukrzyżowanie - powiedziała Petra
- Skoro Billy i Petra z wami idą, to ja też, zgadzam się z Petrą musimy obmyśleć plan.
Było wiele wersji planu, ale wybraliśmy jeden który polegał na pojechaniu po za szkołę i wzięcie ze sobą Marii. Chico podaży za nią z zazdrości jak i również z chęci zemsty. Chico, nie będzie wiedział że piszę się na misję samobójczą,  bo sam wpadnie w swoje sidła. Szczegóły przedyskutujemy z Marią. Postanowiliśmy wrócić do pokoji. Chłopcy odprowadzili mnie i Petre.
-Dobranoc i dziękuję wam za wszystko, no i przepraszam że popsuliśmy wam impreze - powiedziałam ze łzami w oczach które próbowałam ukryć
-Nic się nie stało, dobrze że nam powiedzieliście ,dobranoc - odpowiedział Billy,  Petra i Lex pokazali gestami że się zgadzają
Pomimo zmęczenia, nie mogłam zasnąć, kłębiło się we mnie za dużo emocji. Jutro zaczynamy nowy przedmiot - psychopatia,  krążą plotki że te zajęcia są straszne i mało kto dobrze je przechodzi, przekonam się o tym jutro na własnej skórze

Dziękuję za przeczytanie rozdziału 6, mam nadzieję że wam się podoba ❤✨. Jak zawsze przeproszę za brak części w ostatnim czasie. Mile widziane oceny i komentarze 😽💛. Trzymajcie się!!💜

~___fallenangel

Szkoła Zabójców  | Fanfiction  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz