A ja znów publikuje kolejne one shoty, a innych książek nawet nie skończyłam ✌🏻
----------------------
- Szefie? Wołałeś mnie? - do głównej bazy wszedł wysoki pingwin, trzymając w dłoniach liczydło, z którego nie spuszczał wzroku. - Ponieważ muszę wracać do laboratorium, bo wymyśliłem coś pięknego, tak pięknego, że nie wiem, czy zaraz nie padne z podekscytowania. - dodał i nie zaprzestał liczenia, zapisując coś na kartkę.
- Poznajcie moją kuzynkę Loko, przyjechała w odwiedziny na parę dni. - Kowalski dopiero wtedy podniósł wzrok i zauważył, że koło szefa stoi piękna pingwinica. Miała na głowie słomiany kapelusz i była na pewno wyższa od Skippera. Kowalski poczuł jakby właśnie walnął go piorun i wybałuszył oczy, nie mogąc się na nią napatrzeć. Wyglądała niczym anioł.
- Miło mi cię poznać, Kowalski. Szef wiele mi o tobie opowiadał, ponoć wymyśliłeś wiele znakomitych wynalazków. - Jednak Kowalski nawet jej nie słuchał tylko wpatrywał się w nią jak w obrazek. Ta odwróciła się zdziwiona w stronę kuzyna, mając nadzieję, że ten wytłumaczy jej o co tu chodzi.
- On już tak ma. - szef wytłumaczył jego zachowanie. - Chodź, Rico pokaże ci nasz samochód. - dodał i wraz z podekscytowanym Szeregowym ruszyli na drabinkę, która prowadziła na zewnątrz. Loko ostatni raz spojrzała na Kowalskiego i miała ochotę parsknąć śmiechem, widząc jak ten wciąż patrzy się w tym samym kierunku, gdzie ta wcześniej stała. Wyglądał jak posąg i nawet nie drgnął gdy ta pokiwała mu na pożegnanie.
*
Kowalski przez swoje ostatnie zachowanie, starał się unikać kuzynki szefa, jednak mieszkając z nią pod jednym dachem, bywało to niezwykle trudne. Za każdym razem gdy zostawali sami w pomieszczeniu lub znaleźli się blisko siebie, Kowalski stawał jak wryty i nie umiał się odezwać. Loko już nawet przyzwyczaiła się do tego, choć wciąż powodowało to u niej niezwykłe rozbawienie.
Z Szeregowym i Rico niezwykle dobrze się dogadywała i nie raz spędzała z nimi wiele czasu. Z młodszym zwykle grywali w różne gry planszowe i oglądali bajki dla dzieci w telewizji. Zaś z Rico bardzo często majsterkowali przy samochodzie i jeździli nim po okolicach zoo, uważając aby nikt ich nie zauważył. Niestety tylko z Kowalskim ani razu nie porozmawiała, ponieważ ten uciekał na jej widok. Nie raz chciała zacząć rozmowę, jednak ten wtedy zaczynał się jąkać i już wiedziała, że ta konwersacja do niczego ich nie zaprowadzi.
Skipper zawsze ją uspokajał, że ten zwykle zachowuje się bardzo podobnie, gdy ktoś wpadnie mu w oko. Cała reszta zatem wcale nie zadziwiła reakcja Kowalskiego i już wcale nie zwracali na to uwagi. Sposobność na rozmowę przytrafiła im się dopiero podczas jednej z misji, na której Kowalski zachowywał się normalnie, gdyż musiał myśleć trzeźwo, kiedy Julian - samozwańczy król lemur, utknął, kiedy siedział w leżaku, a ten zamknął się kiedy chciał wstać.
Skipper zaproponował jej, aby poszła z nimi i zobaczyła na czym polegały ich zadania. Ta chętnie na to przystała i z podekscytowaniem ruszyła na wybieg lemurów. Gdy znaleźli się tam usłyszeli żałosne błaganie o pomoc. Podeszli bliżej i zobaczyli lemura z długim ogonem i wielkimi oczami, który dziwnie powyginany siedział zmiażdzony przez leżak. Gdyby nie patrząc na powagę tej sytuacji, wyglądało to co najmniej komicznie.
- Rico, uratuj ogoniastego z opresji. - powiedział Skipper, a tamten zwymiotował łom i zaczął otwierać leżak niczym wielką puszkę. Niedługo później, po wielu jękach Juliana i nerwów Rico, udało im się uratować lemura. Wstał powyginany niczym po średniowiecznych torturach, a gdy wyprostował się, Loko aż usłyszała strzykanie w jego kościach.
- O drogie pingwiniska. - oparł Julian jakby nic się nie stało. Wciąż stał nieco wygięty, lecz wcale nie wyglądał jakby przed chwilą jego kręgosłup wygiął się we wszystkie cztery strony świata. - A cóż to za anielska istota? - mówiąc to, spojrzał na kuzynkę Skipera, która delikatnie uśmiechnęła się na ten komentarz.
- Jestem Loko, kuzynka Skippera. Przyjechałam w odwiedziny na jakiś czas. - wyciągnęła przed siebie płetwę, by podać ją lemurowi i kontem oka spojrzała na Kowalskiego.
Stał odsunięty od całej grupy, patrząc w w beton. Wyglądał na niezwykle zmartwionego i smutnego, lecz wciąż ciskał piorunami w Juliana. Chwilę później, nie mówiąc nikomu zawrócił i powolnym krokiem ruszył w stronę bazy. Nie czekał za przyjaciółmi, nie zwracał nawet uwagi, że jego reakcję zauważyła pingwinica, która teraz poczuła wyrzuty sumienia, że przez nią Kowalski mógł tak zareagować. Choć nie miała na to wpływu.
Gdy reszta pingwinów została poczęstowana przez Morisa - lewą ręka króla Juliana - zimnymi koktajlami, a lemury zajęły się zabawianiem i tańczeniem w rytm muzyki, dziewczyna ruszyła za Kowalskim. Odmówiła nawet tańca z Julianem, aby iść z nim porozmawiać. W końcu będą sami i nikt nie mógł im przeszkodzić. A najważniejsze było, że Kowalski nigdzie jej nie ucieknie.
Wskoczyła do bazy i dostrzegła go uderzającego głową w ścianę. Nie zauważył, że przyszła, dlatego ta podeszła, starając się go nie wystraszyć. Położyła płetwę między jego głową, a ścianą i dopiero gdy nie poczuł bólu i zimna ściany otwarł oczy i spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Wszystko w porządku? - zapytała, a on usiadł przy stoliku na środku bazy i starał się nie patrzeć na nią. - Kowalski, chcę z tobą porozmawiać, pozwól mi na to.
- Alee...ale ja... chciałem. - zaczął się jąkać i przestał dopiero wtedy, kiedy usiadła koło niego. Wtedy nie umiał wydać z siebie żadnego dźwięku.
- Szef powiedział mi, że reagujesz tak zawsze, gdy ktoś ci się spodoba. Czy to prawda? - zapytała, a ten był w stanie tylko nieśmiało kiwnąć głową, potwierdzając te słowa.
Loko nie wyglądała na zaskoczoną, ba, uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Teraz chciała dążyć do tego, aby namówić go do rozmowy i przemóc jego nieśmiałość. Pragnęła najpierw go poznać i dopiero wtedy ocenić, jak wygląda sytuacja. Charakter zawsze był dla niej ważniejszy niż wygląd i choć brzmiało to tandetnie, tak właśnie było. Fizycznie Kowalski podobał jej się, ale znała go tylko z opowiadań reszty pingwinów. Musiała go poznać, zanim zaczęłaby cokolwiek sądzić o tej relacji.
- Kowalski, lubię cię, ale nie pozwalasz mi się do siebie zbliżyć. Wiele razy próbowałam z tobą porozmawiać, a ty wciąż uciekałeś jakbyś mnie nie lubił. Pozwól mi zatem poznać cię. - odparła i położyła swoją płetwę na jego, co wywołało u niego niemal zawał. - Więc nie będziesz już uciekać na mój widok?
- Tak i wybacz, za moje zachowanie. Ale ja nie umiem nad tym panować. - Loko była pod wrażeniem pierwszego zdania, którego do niej wypowiedział.
Uśmiechnęła się i zaczęła opowiadać o swoich przygodach. Słuchał jej z uwagą i nawet raz czy dwa zdarzyło mu się odpowiedzieć bez jąkania. Rozmawiali tak długo, aż na dworze zaczęło się ściemniać, a do bazy wrócili Skipper, Szeregowy i Rico, którzy posyłali sobie znaczące spojrzenia, patrząc na tą dwójkę. Dziś wytworzyła się między nimi nowe, przyjemne uczucie. Choć Loko była ostrożna i nie nazwałaby tego zakochaniem, czuła w płetwach, że gdy wyjedzie, będzie jej cholernie brakować tego pingwina.
CZYTASZ
Pingwiny z Madagaskaru || one shot
HumorOne shoty z postaciami z serialu "Pingwiny z Madagaskaru"