Part. 75

344 6 1
                                    

L A Y L A

Siedziałam z dziewczynami i Nottem czekając na Draco i Blaise'a. Theodor po jakimś czasie sobie poszedł i zostałyśmy same. 

— Zabije go? —  Zapytałam z grymasem.

—  Może nie zabije a co najwyżej pobije. Wiesz jaki jest Zabini. Uwielbia Malfoya więc by go nie zabił, a dla ciebie by go po prostu bardzo skrzywdził. —  Powiedziała Dafne.  Nagle obok mnie usiadł jakiś chłopak. Najpierw nie zwróciłam na niego uwagi aż się odezwał. 

— Hej, Layla. —  Spojrzałam na chłopaka. Czarne włosy z loczkami, zielone oczy, dosyć duże, pełne usta. Mocno zarysowana szczęka, uroczy uśmiech, dołeczek na prawym policzku. 

— Heeej... 

—  Peter, Peter Maximoff. — Podał mi rękę, którą powoli uścisnęłam. 

— Nie kojarzę cię. 

—  Jestem z rocznika wyżej. 

—  A okej.  W czymś mogę pomóc? — Spojrzałam na swoje przyjaciółki, które były tak samo zdezorientowane jak ja. 

— Chciała byś się może umówić kiedyś? Na przykład wypad na piwo kremowe do Hogsmeade.

— Ou... Nie dzięki. —  Odwróciłam się do przyjaciółek. 

—  Nie daj się prosić. —  Ułożył rękę na moim udzie. 

—  Zabieraj łapy. —  Warknęłam. 

—  Może pójdziemy do mnie do dormitorium. —  Drugą dłoń położył na moim ramieniu przyciągając mnie bliżej siebie. 

—  Nie. — Spróbowałam się odsunąć. 

— No chodź fajnie się zabawimy. —  Nie ustępował. 

—  Powiedziała ci, że nie chce chyba. —  Dziewczyny już wstały by jakoś zareagować. Zatrzymałam je lekkim ruchem ręki. 

—  No dobrze, chodźmy.  — Uśmiechnęłam się do chłopaka zalotnie, a dziewczynom posłałam znaczące spojrzenie. Wstaliśmy z kanapy, gdy byliśmy na w miarę pustej przestrzeni stanęłam. Chłopak zauważył, że nie idę za nim więc się również zatrzymał i podszedł do mnie. 

— Czemu stoisz? Chodźmy. 

Złapał mnie za rękę i pociągnął lekko lecz ja dalej stałam w miejscu. Szarpnął mnie mocniej przez co znalazłam się blisko niego, nasze usta dzieliły cale. Uśmiechnęłam się zalotnie i szybko przywaliłam chłopakowi z kolana w krocze.  Złapał się za bolące miejsce i lekko skulił. Podeszłam bliżej chłopaka i złapałam go za włosy by spojrzał w górę — na mnie. Również pochyliłam się lekko by być na jego wysokości. 

— Jebany napaleniec. —  Syknęłam i splunęłam mu w twarz. Uderzyłam chłopaka z zamachu w policzek i szybkim ruchem powaliłam w tył. Kopnęłam jeszcze na odchodne w krocze.  — Nie zbliżaj się do mnie. 

Wróciłam do dziewczyn na kanapę. Przyglądały się zaistniałej sytuacji. Peter wstał, spojrzał na mnie wzrokiem wymieszanym z bólem i niezłym wkurwem. Wszedł powoli po schodach. Po kilku minutach przyszli Draco i Blaise. Żaden nie jest posiniaczony, nic nie jest złamane to chyba git. Blaise usiadł obok Dafne, a Draco obok mnie. 

— Co się Maximoff stało? Minęliśmy go, cały obolały.  — Zapytał Zabini. 

— Layla się stała. — Powiedziała Pansy.  

 — O co poszło? 

— Nic wielkiego. Pokazałam mu tylko, że ma się do mnie nie zbliżać.  — Wzruszyłam ramionami. 

I love you, you know that? | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz