Czarny Van i dwie maski

3 1 0
                                    


 Nazajutrz nie obudziłam się u siebie w pokoju, gdy przetarłam oczy zobaczyłam, że noc przespałam w pokoju Sherlocka. Przestraszona zajrzałam pod kołdrę, byłam w swojej sukience; pomyślałam sobie: „ Uff, do niczego nie doszło".Gdy odwróciłam głowę zobaczyłam burzę loków lekko schowaną pod kocem. Zajrzałam pod koc, Sherlock był w spodniach i koszuli. Postanowiłam nie wychodzić, po wczorajszych słowach Holmesa czuję, że łączy nas coś więcej. Nie chciałam tego zepsuć. Jednakże nadal miałam lekkie obawy co do moich uczuć. Gdy poprawiałam kołdrę, żeby było mi cieplej obudził się Sheri, odwrócił się w moją stronę i zachrypniętym głosem powiedział:

-Dzień dobry, pięknie spałaś wiesz?- skradł mi buziaka, przeciągnął się i wstał układając swój koc na mojej kołdrze

-Sheri, jakim cudem przespałam noc w twoim, a nie swoim pokoju?

-Jak zeszliśmy świętować, wypiłaś trochę wina, a jak wszyscy poszli spać nie wiedziałem gdzie jest twój pokój więc przyniosłem cię do siebie. Możesz być spokojna, do niczego nie doszło. Lekko pijana dałaś mi całusa i zasnęłaś jak dziecko.

Holmes wstał i zdejmując koszulę kręcił się po pokoju. Ja lustrowałam każdy jego ruch, łapałam każdą chwilę z nim spędzoną. Po pewnej chwili obserwacji również wstałam, przeciągnęłam się i odkładając kołdrę zeszłam z łóżka. W jednej chwili dopadł mnie ogromny ból. Zostałam sama w pokoju bo Sherlock poszedł pod prysznic. Nie czułam lewej dłoni, a gdy spojrzałam na ranę dostrzegłam, że nie miałam opatrunku, który założyłam dzień wcześniej oraz to że w jednym miejscy rozeszły się szwy. Z bólu krzyknęłam:

-Sherlock!!! Proszę pomóż mi- w jednej chwili z łazienki wypadł Sheri z ręcznikiem na pasie i lekko mokrą głową.

-Co się dzieję kochanie!? O rany!! Poczekaj, zaraz wrócę. Pójdę po kogoś..- zakłopotany wyszedł z pokoju, kiedy był za drzwiami krzyknęłam

-Zawołaj Allison!!

-Chwilę później do pokoju wpadła Allison i John. Sherlock przestraszony poszedł do łazienki i parę sekund później wrócił w swoim szlafroku.

-Allison, przynieś miskę wody, jakiś alkohol, opatrunki, nitkę i najlepiej nieużywaną igłę- John podał instrukcje. Pomógł mi wstać i posadził na krześle koło biurka.

-Spokojnie darling, za chwilę będzie po wszystkim. Pomyśl o czymś przyjemnym- pocieszał i uspokajał Sherlock.- John pomożesz jej co nie?

-Co to za głupie pytanie Holmes? Przecież jestem lekarzem! Oczywiście, że jej pomogę- powiedział stanowczo

Gdy Allison przyniosła wszystko czego potrzebował John, zabrała Sherlocka z pokoju i zaprowadziła do kuchni na kawę. John zajął się oczyszczeniem rany i zszyciem.

-Teraz będzie bolało. Zagryź to - podał mi do ust drewnianą linijkę, gdy wzięłam ją w zęby, polał moją ranę spirytusem. Ból był niewyobrażalny z oczu pociekły mi łzy. Chwilę potem Watson zabrał się za zszywanie. Po 10 minutach bólu przyłożył opatrunek i skończył zabieg. Zeszliśmy na dół do kuchni. Tam czekali na nas wszyscy. Gdy zobaczyli nas w drzwiach odetchnęli z ulgą.

Usiadłam między Sherlockiem, a Vanyą. Zjedliśmy wspólne śniadanie. Zaraz po nim pomogłam Allison i Klausowi posprzątać ze stołu. Gdy podawałam Klausowi talerze do wytarcia ten zapytał:

-Ej siostra, a Ty coś ten tego z tym panem detektywem? Dziś rano wyszłaś z jego pokoju, jak siedział tutaj był cały przejęty.- ja tylko spojrzałam na Allison i odrzekłam

-Chyba coś nas łączy, nie wiem czy to jest coś poważnego. Czuję się z nim dobrze, gdy wczoraj mnie pocałował wróciło to uczucie, którego iskrzyło między nami w trakcie mojego pobytu w Londynie.

MIX THESE UNIVERSESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz