Po całej akcji sprawy lekko się uspokoiły. Wróciłam do zdrowia, dzięki Watsonowi moja rana szybciej się zagoiła. Przez najbliższe dwa tygodnie spędzałam czas z rodzeństwem, dużo rozmawialiśmy. Rozwijała się moja relacja z Sherlockiem, udaliśmy się parę razy na kolacje czy spacery. Było romantycznie. Rodzeństwo dawało nam duże szanse. Całymi dniami siedziałam w domu więc postanowiłam zająć się moimi zakurzonymi pasjami: tańcem i śpiewem. W dzieciństwie gdy Vanya uczyła się grać na skrzypcach ja razem z nią uczyłam się śpiewać, a razem z Diego ćwiczyłam taniec towarzyski. Teraz chciałam się trochę rozruszać. Dobrze się bawiłam. Ten okres dwóch tygodni dał mi i reszcie dużo radości i odpoczynku.
Jednakże sielanka szybko się skończyła, dwa tygodnie po akcji z Komisją dostałam pierwsze zlecenie. Dokładniej, było to tak:
To był chyba piątek, leżałam z Sherim, oglądaliśmy film. Akcja filmu słabo się kleiła, więc Holmes zaczął mnie zaczepiać, całować po szyi i łaskotać. Skierowałam dłoń w kierunku i drzwi i mocą zatrzasnęłam. Wtedy mężczyzna spojrzał na mnie i zdziwiony zapytał:
-Kochanie, co jeszcze przede mną ukrywasz? Masz moce?
-Mam, od urodzenia. Gdyby nie te moce, wtedy przed tym kościołem twój przyjaciel, by zginął- zaśmiałam się i ucałowałam Sherlocka. On położył swoją dłoń na moim biodrze i namiętnie pocałował. Zaczęliśmy się całować, ja powoli rozpinałam guziki od koszuli Sherlocka. W pewnym momencie usłyszeliśmy trzask w mojej łazience. Przestraszona spojrzałam na Holmesa i schodząc z jego kolan poszłam do łazienki. Z szafki nad umywalką bił niebieski blask, gdy otworzyłam szafkę zobaczyłam charakterystyczną miedzianą tubę z napisem" For Eight". Otworzyłam puszkę i ujrzałam trzy zwinięte kartki. Wyjęłam i wracając do pokoju zaczęłam je przeglądać. Sherlock spojrzał na mnie i w rozpiętej przeze mnie koszuli usiadł na brzegu łóżka.
-Co jest? -spytał i poprawił swoją burzę loków.
-Dostałam zadanie od Komisji, początek i już wrzucili mnie na głęboką wodę. Albert Adamowicz Moskalin- szef gangu w zachodniej Rosji. Jego postać zaburza rozwój tamtejszej policji. Zabił trzech funkcjonariuszy i handlował azjatycką bronią.
-I co chcesz zrobic?
-No co, pojadę tam. Zabije Adamowicza. I tyle..
-Wers, ale to jest gang rosyjski. Z nimi nie jest łatwo. Sama czytałaś,że zabił policjantów, to nie przelewki.- powiedział widocznie zmartwiony.
-Kochanie, spokojnie. Przecież mam moce, mogę się przemieścić, mam władzę nad bronią, mam przecież dar telekinezy, więc dam sobie radę- pocieszyłam go, dotykając jego twarzy głęboko patrząc w oczy. On tylko złapał mnie za rękę i rzekł:
-Mam nadzieję, że wyjdziesz z tego cało- ucałował mnie, Wtedy wstałam i przysiadłam do biurka, by zająć się dokumentami od Komisji. Sheri, pogładził mnie po włosach i żegnając się wyszedł z pokoju.
Zajęłam się kartkami. Przeanalizowałam zdjęcie Alberta, był to wysoki, tęgi facet, z długą brązową brodą i zielonymi oczami. Na głowię miał czarny kapelusz z czerwoną wstążką i czerwone martensy ( zapamiętałam to gdyż to jego znaki rozpoznawcze, mało subtelne). Jego lokalizacja to jakieś zadupie na zachodzie Rosji, sprawdziłam tą lokalizację. Była to stara fabryka ciągników.
Wstałam i zaczęłam pakować małą torbę podróżną. Wrzuciłam wygodne stroje, mapy, noże i lekką broń palną. Gdy zamykałam już suwak torby do pokoju zapukał Klaus. Gdy usiadł na moim łóżku wskazał na moją torbę i spytał:
-Gdzie się wybierasz siostra? Wakacje z Sherlockiem?
-Nie, misja od Komisji. Jadę do Rosji.- kończąc, lewą ręką złapałam torbę, a drugą ręką zabrałam papiery z biurka.
-Wers, uważaj na siebie, proszę- krzyknął za mną Klaus, a gdy się odwróciłam zobaczyłam w jego oczach zbierające się łzy. Podeszłam do niego i rzucając torbę na podłogę przytuliłam brata.
-Obiecuję, że wrócę w jednym kawałku. Uważaj na siebie, nie bierz tylu dragów.- Klaus tylko się zaśmiał jednocześnie kiwając głową.- Wiesz gdzie jest Holmes? Chcę się z nim pożegnać.
-Słyszałem że krzątał się w swoim pokoju. Nie pożegnasz się z resztą?- spytał. Ja tylko podniosłam torbę z podłogi i odpowiedziałam:
-Przekaż im, co powiem teraz tobie : Pojechałam na misję do Rosji, zabije szefa gangu i wrócę w jednym kawałku. Wyszłam bez pożegnania, przepraszam, ale śpieszyłam się. Uważajcie na siebie, kocham was. Koniec cytatu. Przekażesz im to?- uniosłam brew na Klausa, on tylko przytaknął. Poszłam do pokoju Sherlocka. Gdy weszłam leżał na łóżku ze złożonymi rękoma.
-Sheri..przyszłam się pożegnać.- mężczyzna od razu wstał i podszedł do mnie. Złapał za moją głowę i przybliżył do swojego czoła. Zaraz potem odsunął się ode mnie i spojrzał głęboko w oczy.
Wtedy powiedział:
-Wysłuchaj mnie Wers, ten ostatni raz. Chwile, które spędziłem z tobą to.. to był najpiękniejszy czas w moim życiu. Gdy spędzaliśmy razem czas czułem się kompletnie inną osobą, zmieniałaś mnie. Cieszę się, że cię poznałem, jesteś dla mnie niewyobrażalnie ważna. Czuję jednak, że to co nas łączy to nie jest nic poważnego. To po prostu zauroczenie, które ciągnie się od twojego pobytu u nas. Kiedy wrócę do Londynu, możliwe że nie zobaczymy się więcej. Potraktuj proszę to chwilę, jako pożegnanie Wers. Pamiętaj jednak, że możesz liczyć na mnie i Johna, masz mój numer. Żyj dalej, nie żałuj sobie szczęścia. Rób wszystko co podpowiada ci Twoje serce. Zrób coś dla mnie..- z moich oczu płynęły łzy, przytaknęłam Holmesowi, on kontynuował- ...zrób wszystko, byś była szczęśliwa, żebyś miała wokół siebie dobrych ludzi. Śpiewaj, tańcz bo jesteś w tym dobra.- na koniec ucałował mnie w policzek i przytulił.- Uważaj na siebie kochana.
Ja otarłam łzy i smutno się uśmiechając podniosłam torbę i zerkając na Sherlocka ostatni raz wyszłam z pokoju, a potem z budynku tylnym wyjściem. Podświadomie liczyłam jednak, że jak wrócę do domu po misji, zobaczę jeszcze tych cudownych Brytyjczyków. Zadzwoniłam po taksówkę. Czekałam na ulicy i płakałam. Z jednej strony przeczuwałam, że coś takiego się stanie, ale po słowach Sherlocka czułam ogromną pustkę. Był on dla mnie bardzo ważną osobą, z nim uwierzyłam w mężczyzn, że wszyscy nie są tacy jak Tomek.
Gdy taksówka podjechała, wsiadłam, podałam kierowcy lokalizacje i ruszyliśmy. W drodze do portu skąd miał odpłynąć mój statek do Hiszpanii, dużo myślałam, płakałam. W końcu doszłam do wniosku, że skupię się na zadaniu, a ból sam przejdzie. Gdy dojechałam do portu, kupiłam bilet i wsiadłam na statek. Odpływałam od mojej rodziny, mężczyzny, którego prawie kochałam po to, by zabić groźnego faceta... W Hiszpanii poszłam kupić parę rzeczy i za pomocą mocy przerzuciłam się do Moskwy, gdzie według akt miał przebywać przemytnik gangu Moskalina. Czekało na mnie zabójcze wyzwanie...
CZYTASZ
MIX THESE UNIVERSES
FanficCo by się stało, jakby w jednej rzeczywistości żyły ze sobą aż trzy uniwersa? Na to pytanie w skromny i ciekawy sposób chcę odpowiedzieć w tej historii. Łącze ze sobą to co kocham najbardziej. Mam nadzieję, że spodoba wam się ta mieszanka wybuchowa...