Ugoda?

2 1 0
                                    


Gdy pojawiliśmy się w opuszczonym sklepie od razu przeszłam do wywiadu z Hazelem. Diego z Klausem mieli zająć się trupem Cha-Chy, zakopali ją za sklepem. Sherlock stając za mną analizował Hazela.

-Powiedz, po co staliście przed akademią? Czego dokładnie chcecie?- pytałam krążąc dookoła Hazela, który siedział oparty o wieszak z kurtkami.

-No dobrze, już powiem.- powiedział głośno podnosząc wzrok w moim kierunku- Kierowniczka chce się odegrać za Twoją zdradę Wers. Przeskok Piątki olała, bo wiedziała, że tak zrobi. Ale na wiadomość o twoim przeskoku dostała szału. Kazała zebrać kilku dobrych agentów i wysłać po Ciebie.

-No to chyba nie jesteście, aż tacy dobrzy skoro nie żyje twoja koleżanka- powiedział z pogardą Pięć.

-Wers, będziecie mieli kłopoty z tą Komisją przez tą kobietę..- oznajmił John.

-Nieee. Możecie być spokojni, u nas nie ma ubezpieczenia. Umarła i tyle, jej problem, że nie dała rady się obronić. - przerwał Hazel. Ja mu przytaknęłam i kucając przed nim powiedziałam.

-Mam tu mojego chłopa, który właśnie dowiaduje się o Tobie wszystkiego- wtedy wskazałam na Holmesa.- jeżeli chcesz spokojnie wrócić do życia zrobimy tak. Dasz mi porozmawiać z Kierowniczką, ale nie piśniesz jej słowa o Cha-Chy i o tym że zabraliśmy waszą teczkę, jasne?

-Inaczej dowie się o Twoim romansie z cukierniczką.- powiedział stanowczo Holmes podchodząc do Hazela. On zdziwiony spojrzał na Sherlocka i przełknąwszy ślinę przytaknął. Wtedy Pięć zaprowadził go do budki telefonicznej. Wrócili i Hazel znów usiadł pod wieszakiem. Pięć stanął za mną w oczekiwaniu na Kierowniczkę.

Parę minut później wszystko się spowolniło, a w drzwiach stanęła ona- Kierowniczka, Z dużą teczką w lewej ręce i papierosem w drugiej. Ubrana w czarną sukienkę i bardzo niestylowy kapelusz. Gdy podeszła do mnie i postawiła swoją teczkę zaciągnęła się papierosem i rzekła:

-Witam, witam Ósemko- potem spojrzała na Piątkę puściła mu oczko- cześć maluszku. Czego ode mnie chcecie?- kończąc wypuściła dym z ust.

-Chcę ugody.- powiedziałam szybko, Kierowniczka uniosła brew i poprawiając kapelusz odpowiedziałam

-Ooo, jakie życzenia. No dobrze, dobrze. Ale konkrety poproszę.

-Zapominasz o naszych wyskokach, w zamian za to oddajemy wam teczkę i Hazela.

-Duży produkt, mała cena kochana. Trochę równowagi. Proponuję tak...zapominam o wszystkim, oddajecie mi teczkę, Agenta- bo wiem, że Cha-Cha nie żyje, gratuluję, tą sukę ciężko unicestwić- a do tego jesteście w Komisji na umowę zlecenie, jak dostaniecie powiadomienie, bierzecie je, ale to WY decydujecie kogo zabić, a kogo tylko ukarać. Jesteście naszymi mistrzami, a ja po waszych wybrykach nadal chcę was mieć.- gdy skończyła podała mi dłoń w geście ugody. Ja spojrzałam na brata, on tylko podniósł brew i podchodząc bliżej zapytał Kierowniczkę:

-Skąd ten pomysł? Co ty będziesz z tego miała?

-Chociażby to, że niektóre sprawy szybciej trafią do archiwum. Niektórzy agenci to takie ciamajdy, nie wiem jakim cudem dostali się do tej sekcji. To co? - nie składając ręki jeszcze bardziej przybliżyła ją do mnie. Chwilę się zastanowiłam i dla potwierdzenia spytałam:

-Bez żadnych haczyków, o wszystkim decydujemy. Dostajemy tylko lokalizacje,akta i zdjęcie ofiary?

-Tak, wszystko tak jak powiedziałaś, w najbliższym dostaniesz pierwsze zlecenie Ósemko- odpowiedziała kobieta. Wtedy uścisnęliśmy jej dłoń i w okamgnieniu Kierowniczka zniknęła ze sklepu, a spowolnienie ustąpiło. Wraz z kobietą zniknął również Hazel i jego teczka. Gdy Sherlock zobaczył, kto zniknął zdziwiony zapytał:

-Gdzie jest ten zapocony grubas spod wieszaków?

-Dobiliśmy targu z prezesem Komisji, sprawa powiedzmy zakończona.- w tym momencie Holmes mnie przytulił i ucałował w głowę.

-Ostatnio jakoś wszystko szybko nam idzie..- oznajmił zaskoczony Diego-... jestem wręcz zaskoczony tym obrotem spraw. Dobra wracajmy do domu. Luther, zabierzesz ten czarny van na jakieś złomowisko? Tylko w drodze zdejmij tablice i wyrzuć. Nie chcemy żeby coś podejrzewali.

-Zgadzam się z Diego, Luther zajmiesz się tym?- odrzekłam

-Ta, jasne. To wracajmy. Mam już dość tej adrenaliny- po tych słowach zebraliśmy się i za pomocą mnie i Pięć wróciliśmy przed budynek Akademii.

MIX THESE UNIVERSESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz