4 maja 2019 roku, Moskwa. Hotel Metropol
W czerwonej sukience stałam przed najsławniejszym hotelem w Moskwie. Miałam zamiar odszukać w środku Andrieja Anatolijowicza, jednego z przemytników azjatyckiej broni białej w rosyjskim gangu Moskalina. Weszłam do środka i ujrzałam piękny hol, wszędzie piętrzyły się duże wazony z różami. Na ścianach wisiały obrazy ukazujące walki, żołnierzy jak i normalne miejskie życie. Podchodząc do recepcji zapytałam gdzie znajduję się restauracja Bordowa, wykorzystałam okazję i zarezerwowałam pokój, by użyć go do mojego planu. Młody recepcjonista z wąsikiem wskazał dłonią wejście po schodach i posłał uśmiech jednocześnie mnie lustrując. Wchodząc po schodach mijałam młodych Niemców, Brytyjczyków czy Francuzów. W garniturach czy smokingach rozmawiali w swoich językach paląc wykwintne cygara.
Gdy doszłam do restauracji ujrzałam skromną salę w brązowym i bordowym wnętrzu, na środku stał stół, a na nim wazon z bukietem z irysów. Rozejrzałam się po sali i podeszłam do baru. Poprosiłam barmana o drinka i rozglądając się za Andriejem usiadłam przy barze. Gdy dostałam drinka sącząc go mieszałam w dłoni naszyjnik. Naszyjnik, który dostałam kiedyś od Piątki na urodziny. Noszę go od 13 lat, zawsze jak się denerwuje lub tęsknie za rodziną zerkam na niego i przewracam w palcach.
W pewnym momencie do restauracji wszedł mój cel- Andriej. Usiadł niedaleko mnie, przy barze. Podeszłam do niego i lustrując go spytałam:
-Mogę się przysiąść?- Rusek kiwnął głową i uśmiechnął się
-A co taka piękna pani robi w takim miejscu?- zapytał puszczając mi oczko
-Szukam kogoś. Mam do niego sprawę.- facet tylko mruknął i po rosyjsku poprosił barmana o piwo. Korzystając z momentu zdezorientowania wyjęłam broń, którą miałam pod podwiązką i przyłożyłam lufę pistoletu do kroku Andrieja. Mężczyzna się zdziwił, spojrzał się na mnie. Ja tylko zbliżyłam się do niego i szepnęłam do ucha:
-Jeżeli się ruszysz odstrzelę ci jaja, jeżeli krzykniesz zrobię to samo. Bądź posłusznym chłopcem i mnie posłuchaj... Wyjdziesz teraz z restauracji i udasz się do pokoju 213. Jak nie zobaczę Cię tam za 2 minuty, twoja rodzina pozna mój ukochany amerykański nóż. Jasne?- Andriej tylko przełknął ślinę i po rosyjsku się zgodził. Uśmiechnęłam się do niego, on wstał i zrobił co mu kazałam, Zapłaciłam za swój alkohol i wychodząc z restauracji za pomocą mocy przeniosłam się pod pokój 213.
Gdy facet zobaczył jak się pojawiłam, przestraszył się. Położyłam dłoń na jego ramieniu i otwierając drzwi pokoju drugą ręką wepchnęłam go do pokoju. Andriej upadł na podłogę, podniosłam go i przeczołgałam na fotel, by usiadł. Mocą zatrzasnęłam drzwi, położyłam broń na stole obok naprzeciwko fotela z lufą wycelowaną z stronę faceta. Zbliżyłam się do niego i stanowczo zapytałam:
-Gdzie jest Twój szef mendo?
-Nie wiem, nie gadałem z nim od miesięcy.
-Ale go znasz..- on tylko kiwnął głową.
-W takim razie wiesz gdzie najczęściej przebywa. Mów, gdzie.
-Stara fabryka ciągników, 100 km od Moskwy, mieszka tam.-odpowiedział przestraszony.
-Grzeczny chłopczyk, pamiętaj dopóki mi nie pomożesz do końca, mam na celowniku twoją rodzinę.- Andriej nadal przestraszony spojrzał na mnie i nerwowo kiwnął głową.- Powiem Ci, że słabe z ciebie ogniwo. Tak szybko się poddać?
-Kobieto, przyłożyłaś mi pistolet w jaja, zaczarowałaś coś. Szantażujesz mnie, że zabijesz moją rodzinę. Jak się nie przestraszyć...- krzyknął Andriej.
-Cii, cii. Teraz się uspokój. Masz tu kluczyk- pokazałam mu klucz od pokoju,wyjmując linę z torby, którą zostawiłam tu tuż pójściem do restauracji. Oplotłam mężczyznę i przywiązałam do krzesła. Potem zabrałam broń, pieniądze i telefon. Schowałam zdobycze, zabrałam swoją broń i rzuciłam kluczyk na stół naprzeciwko Andrieja.- Papa robaczku.- szepnęłam i wyszłam z pokoju.
Po wyjściu poszłam do restauracyjnej toalety i przebrałam się z wygodny strój. Złapałam torbę i przeniosłam się w okolice starej fabryki, gdzie miałam spotkać się z Albertem. Weszłam do środka i szybko się rozglądając wrzuciłam torbę w zakamarek i zasłoniłam deskami. Po cichu przeszłam dalej i zobaczyłam światło z dalszego pomieszczenia. Wyciągnęłam nóż z pasa i rzuciłam łukowatym ruchem do środka pomieszczenia. Usłyszałam głośny jęk i upadek ciała. Wyciągając z pasa broń, przeniosłam się do pokoju. Zobaczyłam ciało Alberta ( pomyślałam sobie: „Dobra robota Wers"), obok niego stało dwóch mężczyzn i kobieta. Spojrzeli się na mnie:
-Cześć kochani, kto pierwszy ten lepszy?- powiedziałam z uśmiechem i ruszyłam na mężczyzn. Wbiegłam pomiędzy mężczyzna i robiąc szpagat w powietrzu walnęłam ich w głowy. Obaj upadli na podłogę, wtedy zajęłam się kobietą. Obezwładniłam ją i zacisnęłam obie nogi na jej szyi, po paru sekundach wypuściła broń z ręki. Wstałam i kopnęłam pistolet, żeby kobieta nie miała do niego dostępu. Gdy chciałam wyjść z pomieszczenia ocknął się jeden z mężczyzn, zanim walnęłam go ponownie szybko i cicho wycedził:
-Zginiesz łajzo..- wtedy kopnęłam go w policzek, mężczyzna opadł, a ja wyszłam z pomieszczenia zabierając swój nóż z ciała Alberta. Wychodząc zahaczyłam nogą o drzwi, usłyszałam cichy dźwięk kół zębatych. „To bomba"- pomyślałam. Wybiegłam z pomieszczenia i zabierając torbę z kryjówki chciałam uciec z fabryki przenosząc się z powrotem do Moskwy. Jednak w jednej sekundzie usłyszałam syk. Bomba wybuchła i swoim wybuchem wyrzuciła mnie daleko przed fabrykę. Gdy upadłam poczułam ogromny ból w obojczyku i w kolanie. Obejrzałam się za siebie, fabryka stała w płomieniach. Postanowiłam wstać, ale nie dałam rady. Kawałek drewna wbił mi się w kolano. Lekko zerknęłam na obojczyk, był cały siny czyli złamany. Rozejrzałam się i gdy znalazłam odpowiedni patyk podparłam się, by wstać i pójść przed siebie. Rzuciłam torbę na zdrowe ramie, a drugą ręką lekko złapałam patyk i gdy wstałam poszłam przed siebie. Było ciemno i zimno. W torbie nie miałam niczego ciepłego, spodziewałam się,że przyjdę zabije gnoja i bezpiecznie wrócę do Nowego Jorku do rodziny.
Przeszłam w przez las i ujrzałam stację benzynową. Weszłam do środka budynku i usiadłam przy pustym stoliku. Rosjanin, który stał przy ladzie dziwnie się na mnie spojrzał, ale olał moją obecność. Zerknęłam na moje kolano, wyglądało strasznie i bolało niemiłosiernie. Jednym szybkim ruchem wyjęłam kawałek drewna, który tkwił w moim kolanie. Z rany sączyła się krew, wyciągnęłam chusteczki z podajnika na stole i przyłożyłam do rany. Wzięłam swój patyk i kuśtykając podeszłam do lady. Łamanym rosyjskim spytałam:
- Gdzie jest łazienka?- Rusek mnie zrozumiał i pokazał drzwi. Gdy spojrzał na moje kolano wzdrygnął się i wrócił do pracy.
Poszłam do łazienki, była śmierdząca i zdewastowana. Nie obchodziło mnie to, chciałam ostatkiem sił przebrać spodnie na inne i powoli obejrzeć obojczyk. Jakimś cudem się to udało. Gdy wyszłam sprawdziłam telefon, był rozładowany. Ponownie podeszłam do Ruska i spytałam o telefon. Ten podał mi stacjonarny, ale musiałam zapłacić. Dałam mu parę banknotów i wybrałam numer do Akademii. Po paru sekundach łączenia usłyszałam Luthera w słuchawce:
-Tak słucham?- odezwał się pierwszy
-Luther, to ja Wers. Proszę pomóżcie mi. Jestem ranna, sama nie wrócę do domu. Jestem osłabiona i moja moc nie działa.- powiedziałam drżącym głosem
-Powiedz mi gdzie jesteś, zaraz Pięć po ciebie będzie.- zerknęłam na Ruska i spytałam o lokalizację.
-Tu Rusek mówi "Wołogda"
-Dobrze, już mówię Piątce. Nie ruszaj się stamtąd, zachowaj resztki sił. Zaraz będziesz...-wtedy zerwało połączenie.
Oddałam telefon i wróciłam do łazienki. Usiadłam na klozecie i po prostu się rozpłakałam. Miałam dość takiego życia, marnowania życia na zabijanie. Chciałam, aby coś się zmieniło, zmieniło na lepsze. Nie chciałam już cierpieć, nie chciałam żeby moje rodzeństwo cierpiało. Trzymając się za obojczyk płakałam, zdrową ręką wycierałam łzy. Nie wiem ile przesiedziałam w łazience gdy do drzwi ktoś zapukał. To był Pięć, gdy otworzył drzwi i zobaczył w jakim jestem stanie, złapał moją rękę oraz moją torbę i natychmiast przeniósł do domu.
Po paru sekundach ujrzałam hol Umbrella Academy, a dalej już nic... zemdlałam.
CZYTASZ
MIX THESE UNIVERSES
FanfictionCo by się stało, jakby w jednej rzeczywistości żyły ze sobą aż trzy uniwersa? Na to pytanie w skromny i ciekawy sposób chcę odpowiedzieć w tej historii. Łącze ze sobą to co kocham najbardziej. Mam nadzieję, że spodoba wam się ta mieszanka wybuchowa...