Bibyrys to niewielka kraina pokryta stromymi górami na południe od Tesalonii.
Zamieszkujący ją ludzie całkowicie ich nie przypominali. Byli krępej budowy, ich włosy zazwyczaj miały barwę zgniłej zieleni lub zwiędłych liści, skośne oczy osadzone głęboko w czaszce w kolorze granatu. Wyglądali nieprzyjaźnie, gdyż ich zęby miały spiczasty kształt niczym u drapieżników, więc gdy się uśmiechali, zwykli ludzie uciekali od nich z krzykiem.
Z czasem stworzenia te zaczęto wypędzać coraz dalej na południe, gdzie znajdowały się Bibrysowe Góry. Właśnie tam znaleźli schronienie i założyli własne osady. Z czasem zaczęto zapominać o ich istnieniu, a przypadkowe spotkania zazwyczaj kończyły się tragicznie dla Bibyrysyjczyków. Byli oni z natury spokojnym ludem, nie rwącym się do walki, mimo że w ich niepozornych ciałach drzemała niezwykła siła.
Zaczęto ich uznawać za mityczne istoty zamieszkujące upiorne granie.
W Bibrysie faktycznie mieszkało także wiele potworów i magicznych istot, które upodobały sobie to miejsce ze względu na jego niedostępność. Tutaj mogli być bezpieczni, ponieważ ludzie nie byli w stanie ich dosięgnąć. Prócz Bibrysyjczyków, którzy świetnie odnajdywali się w tutejszym klimacie.
Jednak oni akceptowali wszelkie wynaturzenia, gdyż sami znacząco różnili się od pozostałych ludzkich ras.
________________________________________________________________________
Jego najnowszym zadaniem było przeprowadzanie treningów dla Niemagicznych. Pogardzał nimi i uważał, że edukowanie tej rasy jest bezcelowe i kompletnie na nic się nie zda, ale Hisia uważała, że trzeba dać tym ludziom jakieś pozory. Pozory, że naprawdę przydadzą się w walce.
Nie pójdą ślepo za Metalowcami, gdy nie będą mieć chociaż jakieś ułomnej wiary, że są w stanie wygrać w walce z potężnymi Mrocznymi.
Nie mieli najmniejszych szans i wszyscy Magiczni doskonale o tym wiedzieli.
Mieli być tylko darmową silą, która wniesie metal na szczyty Mrocznych Gór w postaci własnej broni i tarcz, ślepo wierząc, że przedmioty zostały im podarowane na własność.
Nawet Shetani w głębi swojej duszy, o ile w ogóle jakąkolwiek posiadał, musiał przyznać, że plan był wyjątkowo okrutny. Z drugiej strony nie przeszkadzało mu to jednak, żeby uczynić wszystko, aby doszedł do skutku.
Pragnął klęski Mrocznych, aby mógł zrealizować swoje własne cele. Jako przywódca z pewnością nie popełni tych samych błędów co Kiongozi. O nie, będzie od niego mądrzejszy i nie da się tak łatwo podejść. Nie pozwoli, żeby w jego pałacu roiło się od szpiegów.
Nie współczuł więc ludziom mieszkającym u podnóża gór. W jego mniemaniu nie byli warci, aby prowadzić lepsze życie. W jego oczach byli nędzni i słabi, a jedyne do czego się nadawali to do wykonywania prac na polecenia innych, lepszych od siebie.
Zrozumiał już jednak, że musi stworzyć pozory, aby się nie buntowali. Nie mogli być głodni tak bardzo jak teraz i musieli mieć dach nad głową. Byli mało wydajny, gdy zamartwiali się o swoje nędzne i nic nie warte życie. Znacznie większy będzie miał z nich pożytek, gdy poczują pozorną wolność.
Przełknął więc jakoś swoją nimfią dumę i uczył Niemagicznych podstawowych ciosów, które mogą zadać przy użyciu mieczy czy sztyletów. Był surowy i wytykał im każdy błąd. Niemniej starał się nigdy nie wyładowywać na tych ludziach swojej frustracji i starał się wzbudzić ich zaufanie. Manipulował ich uczuciami tak, jak matka manipulowała nim przez ostatnie sto lat.
Spróbował ich od siebie jakoś uzależnić. Z początku nie wiedział jak to zrobić, ale wkrótce zauważył, że większość Metalowców wobec swoich uczniów stosuje przemoc. Za błędy karali, a wybitnie tępych poniżali.
CZYTASZ
Najemnik [ZAKOŃCZONY✓]
FantasyPaladia - świat, gdzie wszystko jest inne, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Ludzie, którzy żyją jedynie po to, aby przeżyć. Jak daleko potrafi posunąć się człowiek, aby ocalić to, na czy najbardziej mu zależy? Sunnicka Wojna wstrząsają...