Drugi Wilkołak

171 6 2
                                    

Chyba wszyscy byliśmy przerażeni. Syriusz miesiąc temu podczas pełni został pogryziony przez wilkołaka. Wciąż nie wiedzieliśmy skąd wziął się ten drugi wilkołak. Po prostu wyskoczył zza okna i rzucił się prosto na Łapę.

Więc teraz wśród Huncwotów była para Wilkołaków. Przez miesiąc Praktycznie cały czas czytaliśmy o tym jak Wilkołaki reagują na siebie.

Nie dowiedzieliśmy się tak naprawdę nic konkretnego poza tym, że jeśli Wilkołaki kojarzą się z ludzkich form to prawdopodobnie kończy się to szczeniakami.

Tylko że chociaż kochałem Łapę to oboje byliśmy chłopakami. No i on raczej nie kochał mnie.

Dumbledore i Madam Pomfrey oczywiście dowiedzieli się o przypadłości Łapy. Ten tylko skłamał na temat tego jak doszło do ugryzienia.

Teraz więc byliśmy razem w wrzeszczącej chacie. Madam Pomfrey i Dumbledore byli tuż za drzwiami. To był test czy nic sobie nie zrobimy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to będą próbować przekonać moich rodziców by przyjęli pod swój dach Syriusza.

Bo rodzice Syriusza już dawno się go wyrzekli.

Teraz kiedy byliśmy we dwójkę w chacie widziałem strach w jego oczach. Jego oczy były naprawdę piękne. Jasnoszare, metaliczne. Mógłbym godzinami w nie patrzeć.

Kiedy światło księżyca wpadło do chaty krzyknąłem z bólu. Łapa również.

Po chwili mój umysł zapadł się w ciemnościach.

~*~

Obudziłem się. Ciało mnie bolało jednak wspomnie z ostatniego razu szybko postawiło mnie na nogi.

Zawęszyłem. Nie wyczułem tego drugiego wilka więc zawyłem by oddać swoją frustrację. On zaatakował moją watahę. Psa.

Właśnie! Pies. Gdzie on jest? Zawęszyłem ponownie. Czułem stary zapach jelenia-niejedzenie i szczura-niezabawkę, byli tu kilka godzin temu. Ale psa nie mogłem wyczuć.

Dopiero po chwili dotarł do mnie jego zapach. Stłumiony wonią strachu i trochę inny niż zwykle. Może się w czymś wytarzał? Ale to by znaczyło że wyszedł z tej nory. A mi zawsze zabraniał. To nie fair że on może a ja nie.

Rozejrzałem się i dostrzegłem drugiego wilka! Wyglądał trochę jak Pies. Miał tak samo jak on czarne futro i jasne oczy. Ale był trochę większy. Mimo to nadał był odemnie sporo mniejszy.

Wilk-chyba-Pies kulił się w jednym z kątów. Było to do niego nie podobne. Przecież zawsze jak się budziłem to do mnie podchodził i się razem bawiliśmy.

Sam podszedłem do Wilka-Psa. A on położył się na plecach odsłaniając brzuch. Było to dziwne. Przecież to on był Alfą. Chociaż traktował mnie jak równego sobie.

Wilk-Pies zaskomlał cicho. Polizałem go i zacząłem starać się go zachęcić do zabawy. Szybko dołączył on do przeciągania jakieś miękkiej skóry. Było całkiem zabawnie. Dałem mu nawet raz czy dwa razy wygrać by się nie zniechęcił. W końcu to była tylko zabawa.

Smuciło mnie to, że Wilk-Pies mnie nie pamiętał. A im dłużej z nim przebywałem tym bardziej utwierdzałem się w fakcie, że Pies i Wilk-Pies to jedna i ta sama osoba.

Po ciągniu skóry zaczęliśmy się ganiać. Biegałem dość wolno by Wilk-Pies mógł mnie złapać jak się trochę postara.

I wtedy mnie olśniło. Skoro Wilk-Pies nie pamiętał mnie to i nie pamiętał zasad! W końcu może wyjdę z nory!

Zatrzymałem się. Wilk-Pies skoczył na mnie więc warknąłem by się trochę odsunął. Potem wrócimy do zabawy.

Podszedłem do miejsca z którego zawsze czuć było fajne zapachy. Zaczęłam uderzać w to coś co zawsze zasłaniało dziurę.

Udało mi się to roztrzaskać. Wyskoczyłem. Wilk-Pies zawył i spróbował pójść za mną ale nie dał rady za pierwszym razem.

Potem wymyślił, że jak weźmie rozbieg to łatwiej mu będzie wyskoczyć i mu się udało. Próbował mnie zachęcić do zabawy. Zachowywał się trochę jak szczeniak któremu tylko zabawa w głowie.

Trochę się z nim pobawiłem w przepychanki. W końcu on się zmęczył a ja mogłem pozwiedzać.

Ruszyłem truchtem rozglądając się i węsząc.

Kiedy jednak pierwsze promienie słońca padły na mój pysk to zawyłem z bólu.

Zaraz usłyszałem pisk bólu Wilka-Psa. Ruszyłem w tamtą stronę chcąc chronić stado.

Kiedy jednak czarna sylwetka pojawiła się w zasięgu mojego wzroku to kolejna fala bólu przeszła moje ciało. Zemdlałem.

~*~

Obudziłem się. Nie byłem w chacie więc przeraziłem się. Po chwili na szczęście przyszedł Dumbledore.

Kiedy już i ja i Łapa zostaliśmy zbadani (Łapa był mocno osłabiony, ale nic poza tym) i ubraliśmy się, Dumbledore zaczął wszystko tłumaczyć.

- będziemy musieli to jeszcze przetestować na mniejszym terenie ale zapowiada się, że wspólne pełnie będą dla was najlepszym możliwym rozwiązaniem - powiedział ze spokojem Dumbledore.

I ja i Łapa ucieszyliśmy się. Ja chyba nawet trochę za bardzo. Może uda mi się zbliżyć jeszcze bardziej do Łapy? Może zostaniemy parą? To było moje marzenie.

Poszliśmy do dormitorium. Chłopacy już tam na nas czekali. Powiedzieliśmy im wszystko to co powiedział nam Dumbledore a potem poszliśmy się zdrzemnąć przed lekcjami.

~*~

Leżałem na łóżku czytając książkę. Obok mnie spał Łapa. Były wakacje więc mógł sobie na to pozwolić. Była to pierwsza pełnia w moim domu (i piąta ogólnie) i wyjątkowo źle ją zniósł. Wyjątkowo źle reagował na srebro. A ściana i drzwi w piwnicy były pokryte srebrem. Mieliśmy też srebrne kraty byśmy się nie atakowali.

Zostały jednak zdemontowane. Okazało się, że Łapa próbował na koniec przecisnąć się między kratami i mocno popatrzył się przy tym. Jego skowyt był podobno przerażający. Musieli założyć mu bandaże na szyję i klatkę piersiową

Sam Łapa był bardziej niż zazwyczaj osłabiony. Osłabienie po każdej pełni pani Pomfrey tłumaczyła tym, że przemiana w wilkołaka zgrała się z okresem dojrzewania.

Dlatego po pełni Łapa potrafił przespać nawet cały dzień. Bo jego organizm nie potrafił poradzić sobie z przemianami. Dodatkowo jego organizm podobno wciąż walczył z tymi toksynami.

Kiedy pierwszy raz o tym usłyszałem przestraszyłem się, że może umrzeć. Potem poczytałem trochę i dowiedziałem się że nie będzie aż tak źle. Tylko częściej będzie łapać jakieś wirusy i chorować.

- Luniek? - usłyszałem cichy głos Syriusza. Spojrzałem na niego. - Kocham cię. Cholernie mocno cię kocham. I nie tak jak kocha się brata. Tylko tak jak kocha się partnera.

Przez cały czas gdy to mówił patrzył mi prosto w oczy. Pewnie by rozwiać moje wątpliwości. Gdyż wszyscy huncwotci wiedzieli, że Syriusz nie potrafił kłamać patrząc komuś w oczy.

Pocałowałem go krótko.
- Ja ciebie też Łapo - wyszeptałem i przytuliłem ostrożnie. Chłopak kiedy tylko minął szok wtulił się we mnie i znowu zasnął.

Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobregoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz