ROZDZIAŁ 4

15 1 0
                                    

-Czy jest tu Luke Hernes?

Zadałam pytanie. Zaczęłam rozglądać się po obecnych tutaj osobach, same dziewczyny.

Prawie wszystkie się przedstawiły, oprócz ostatniej, niebiesko włosej. Jako jedyna siedzi sama, w kącie jednak nie wygląda na to żeby jej to przeszkadzało, uśmiecha się. Kojarzę ją, druga porwana Shimi Jon. Przynajmniej tak podają media. Po dokładniejszym przyjrzeniu się  zauważyłam dwa różowe pasemka wplecione w jej długiego warkocza. Wygląda to całkiem ładnie.

-Wydaję mi się, że tak. Chyba tak,mamy tu Luka ale nie wiem, nie znamy swoich nazwisk.- powiedziała cicho Sam.

-Mogłabym go tutaj gdzieś znaleźć?-zapytałam. - gdzie mogłabym się kierować?

-Daj spokój, sam przyjdzie, jeżeli to w ogóle on. - wtrąciła Camil.

Nic już nie odpowiedziałam, jedynie zaczęłam bardziej się rozglądać w miejscu, w którym jesteśmy. Nic ciekawego tutaj nie ma,na przeciwko od wejścia są dwie pary drzwi - prawdopodobnie od łazienek. Zresztą nic ciekawego w nich nie ma przez co szybko wzrokiem skanuje resztę pomieszczenia. W salonie, bo tym pewnie jest te pomieszczenie znajdują się na samym środku dwie czerwone spore kanapy,  jeden niebieski fotel, mały stolik a po prawej od wejścia są dwa regały z książkami, za regałami znajduję się stolik kawowy z dwoma krzesłami, na jednym z nich siedzi Shimi. Ciekawe co tu jest takiego śmiesznego, że się śmieje.

Przesuwając swój wzrok dalej nasuwa się jej dioda. Przy przyjrzeniu się dokładniej już wie co to.

Kamera.

W rogu przy drzwiach od łazienek widzę kamerę, a o obok niej głośnik, drugi znajduję się między regałami. Po lewej zauważyłam jeszcze lustro, widzę w nim, że mam inne ubrania. Ktoś musiał  mnie przebrać, nie miałam wcześniej na sobie spodni. Od ruchowo włożyłam ręce w kieszeń i znalazłam w niej karteczkę.

Zbierzcie się wszyscy w jadalni

-Mam coś, w kieszeni. Zostałam porwana a teraz znalazłam to.- powiedziałam do dziewczyn w pomieszczeniu. - Daj mi to. - podeszła do mnie Jalsy i wzięła mi karteczkę z rąk. - O, ciekawe. Hm Sam idź po wszystkich,spotkamy się na stołówce.

-Od kogo to może być? - zapytałam.

-Prawdopodobnie od naszych porywaczy. - odpowiedziała mi zaciekawiona.
-Jak to porywaczy?-zainteresowałam się.

-Jak myślisz czy jedna osoba porwała by aż trzynaście osób w ciągu tygodnia, nie zostawiając żadnych śladów? Zresztą nawet jak porywała nas sama, to ktoś  musiał pomagać zacierać ślady.-dopowiedziała, również z takim samym entuzjazmem, jakby to była jedynie gra.

Następnie złapała mnie za nadgarstek.

-chodźmy.-powiedziała wstając, więc teraz za pewne idziemy do jadalni. Teraz gdy czuję się lepiej widzę, że głośniki jak i kamery są
wszędzie, nawet nie kryją się w tym, że nas obserwują.

-To tu. - powiedziała. - już wszyscy są.

Widzę Mary ostatnią z porwanych, w zasadzie to już przedostatnią. O Luke! Pobiegłam do niego i go przytuliłam.

-Jak się cieszę, że nic ci nie jest! - krzyknęłam szczęśliwa.-Tak się martwiłam, każdego dnia odwiedzałam twoją mamę.

-Ja za to się nie cieszę, co ty tu robisz? I jak u niej? - Luke patrzy mi prosto w oczy.

-Martwi się, a co ja tutaj robię? Nie wiem, przeteleportowałam się.

Witajcie jestem Q, możecie mówić też na mnie wybawiciel, chodź to głównie od was zależy jak potoczy się wasz los.- głos wydający się z głośników zaczął się śmiać. - pewnie zastanawiacie się co tu robicie, już wam mówię, wybrałem was do gry, gry o własne życie. Każdy z was tutaj zasłużył, na to żeby się tutaj znaleźć. Nikt nie jest bez winny. Wracając do gry, zasady są proste-ja je tworzę, nie słuchasz? - giniesz,
nie zaliczysz zadania? - giniesz, złamiesz zasady? - giniesz. Myślę, że zasady są proste i każdy je rozumie- znowu przerwa na okropny śmiech - macie jedenaście zadań, każda osoba po wykonaniu ich zostanie wypuszczona, jednak nie sądzę,że ktoś dożyje do końca hahaha. W tej grze liczy się tylko, żeby przeżyć. Nie liczyłbym na sojusze, ale to już zależy od was. W pokojach macie telefony, większość zadań będzie na nich, a teraz podam wam wasze pierwsze zadanie. Poznajcie się,  a po obiedzie zagracie w prawdę albo wyzwanie, życzę wam powodzenia, po prostu przeżyjcie.

Koniec, więc jesteśmy w jakiejś cholernej grze, na stołówce zrobił się zamęt, każdy stara się zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.

-Dobra, myślę że powinniśmy się wszyscy przedstawić.- Jestem Sam Cannel mam szesnaście lat.

Przeżyj Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz