Las Nevadas

162 11 7
                                    

Techno-garda wysoko

Zacisnęłam miecz i zaatakowałam powtórnie, zablokował mnie i wytrącił mi miecz, to ja podeszłam tyłem po broń.

Techno-nie trać kontaktu wzrokowego z przeciwnikiem.

Patrzałam cały czas na niego podniosłam miecz i zaczęłam jeszcze raz atakować, i jeszcze raz i jeszcze. Wytrąciłam mu miecz, lecz techno rękami wyrwał mi tarczę, miecz oraz powalił na ziemię.

Astrid-JAK TY TO ROBISZ JAK?!
Techno-lata praktyki P
Phil-zróbcie sobie przerwę, przyniosłem kanapki.
Techno-chodź młoda

Techno pomógł mi wstać i poszliśmy do Phila.

Astrid-to jest pojebane, czyli ty jesteś człowiekiem, ale masz skrzydła, które masz od jakiegoś czasu… Nie, nie rozumiem za nic.
Phil-em no dostałem je od pewnej pani.
Astrid-hmm?
Techno-zawarł pakt z boginią śmierci, a ona dała mu w zamian skrzydła.
Astrid-boginią?! Że co kurwa, jak, gdzie.
Phil-to skomplikowane
Astrid-nie wnikam, bo i tak nie zrozumiem.

Oparłam głowę o stół, a chłopaki zaczęły się śmiać.

Poszłam polatać po okolicy, lubię tu latać, bo jest pusto. Zleciałam na dół, gdzie znalazłam jagody bez wahania podniosłam je, lecz, kiedy to zrobiłam usłyszałam szelest za mną, odwróciłam się i ujrzałam białego lisa za mną, wyciągnęłam do niego rękę z jagodami, wziął je od razu i zaczął jeść, a ja się tylko przyglądałam. Kiedy zjadł podszedł do mnie i usiadł naprzeciwko mnie, szturchając pyszczkiem moją rękę, zaczęłam go głaskać, a on zaczął się śmiać jak na lisa przystało,

Quackity-witaj dziecko

Natychmiast się odwróciłam, a za mną stały dwie postacie, jedna ubrana w koszule z raną na oku i druga cała zielona w koszulce.

Astrid-czego chcesz
Quackity-czemu tak agresywnie? Przyszliśmy się tylko przywitać jestem Quackity.
Astrid-*w myślach*to ten, o którym mówił techno blade.
Astrid-Astrid…
Slimecicle – a ja jestem Slimecicle the slime miło cię poznać Astrid!

Od razu podbiegł do mnie zielony, nie wydawał się być agresywny wręcz przeciwnie.

Quackity-ehem
Slimecicle-a tak
Quackity-dzięki… A więc Astrid jesteś tu nowa prawda? Nie widziałem cię tu wcześniej, skąd jesteś?
Astrid-mój dom jest bardzo daleko.
Quackity-czyli jesteś z dala od swoich… smutno, lecz widziałem co potrafisz.
Astrid-do czego zmierzasz?
Quackity-jedynie pytam się, czy byłabyś skłonna na umowę, dostaniesz 70%z tego.
Astrid-procenty mnie nie interesują czego od mnie chcesz.
Quackity-*uśmiecha się szyderczo*od razu do sedna, to otóż byłbym wdzięczny, jakbyś pomogła nam w niektórych sytuacjach z twoimi umiejętnościami byłbym zaszczycony, jakbyś dołączyła.
Astrid-nie jestem przekonana tym pomysłem.
Quackity-przemyśl to dziecko, wiedz, że mogę ci dać co tylko chcesz, nawet mianować cię na mego wspólnika, widziałem co potrafisz to nie jest zwykłe widzimisię, jest w tym potencjał, który można wykorzystać, lecz trzeba wiedzieć jak.

Ja po prostu stałam, nie wiedziałam, co odpowiedzieć lub zrobić, lecz przypomniałam sobie jak kiedyś zaczęłam wypytywać techno o właśnie quackity, pamiętam, że powiedział „quackity był dobry, lecz się zepsuł, ustala władzę i rządy, nie należy mu ufać” czuje, że jestem pomiędzy młotem a kowadłem, lecz z tej dwójki wybieram techno, nie wiem czemu, ale mu ufam, a dołączenie może dać mi informacje o jego wrogu…

Quackity-to jak?

Mężczyzna dalej się uśmiechał tym dziwnym sposobem, lecz teraz wystawił rękę w moją stronę.

Nieugięty Bóg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz