niespodziewany wojownik

172 8 6
                                    

Astrid-czyli mam rozumieć, że cztery osóbki rozpierdoliły cały kraj?
Techno-no dokładnie
Astrid-jakoś ci kurwa nie wierze.

Oparłam głowę o ścianę

Astrid-ty się słyszysz? Jak niby tak mało osób rozpierdoliło cały kraj… I jeszcze mi kurwa powiesz, że się przyłożyłeś do tego.
Techno-a jakbym ci powiedział, że tak. Astrid-taaa już to widzę, coś niby takiego zrobił poprosił ich?
Techno-mogę ci pokazać.

Świnia odeszła, a ja dalej siedziałam i zastanawiałam się co niby wymyśli.

W moją stronę poleciał drewniany miecz, złapałam go przy mojej twarzy i odwróciłam wzrok zdezorientowana.

Techno-mam nadzieję, że walczyć potrafisz

Tego się nie spodziewałam co było widać, a techno się uśmiechnął i chwycił za drewniany miecz.

Astrid-woo… Dobra kurwa dawaj świnko.

Wstałam złapałam mocniej miecz i ruszyłam. Atakowałam tam kilka razy, jednak zawsze mnie blokował. Upadłam na ziemię

Astrid-FUCK, JAK TY TO KURWA ROBISZ. Techno-jeślibyś chciała mnie pokonać, to musisz bardzo dużo trenować
Astrid-PFFF

Techno podał mi rękę, aby pomóc mi wstać. Wstałam i parsknęłam to jakieś dziwne każdy mój atak blokuje. Techno potargał mi włosy i poszedł w stronę drabiny.

Techno-muszę iść zrobić obiad, chodź na górę.

Parsknęłam, chwile się wzbraniałam, ale poszłam za różowym

Astrid-to, kiedy ty trenujesz?
Techno-jak mam wolną chwilę
Astrid-serio, skąd ty masz kurwa na to energię Techno-powiedzmy, że trochę może to wnioskować po tym z kim się wychowałem. Astrid-hmm? Wiem, że z Philem z kimś jeszcze? Techno-tak z jego dwoma synami.

Od razu podniosłam głowę i popatrzałam na techno, który dalej coś przygotowywał

Astrid-jeden z nich to ten blondyn w czerwonym tak? Ten Tommy?
Techno-tak, jak do tego doszłaś?
Astrid-za jak mnie atakowaliście był ten latający, ale on nie żyje, był ranboo czy jak mu tam, ty i właśnie blondyn oraz, jak byłam w pół przytomna, to chyba ty powiedziałeś coś o nim. Techno-dobra pamięć dzieciaku. Astrid-czasami to jest chyba moje przekleństwo.

Techno się uśmiechnął i dalej robił obiad, ja w tym czasie zaczęłam się rozglądać, moją uwagę przykuły bronie na ścianie i coś czerwonego i szarego, podleciałam, w słoiku była krew, a obok stała czaszka.

Astrid-zajebisteeee
Techno-hee?
Astrid-ty polujesz na ludzi?
Techno-teraz nie, ale zdarzało się
Astrid-oho kolega intonujesz… A dawaj rozwalmy jakąś wioskę.
Techno-dzieciaku skończyłem z tym na razie. Astrid-przynudzasz. Niby mam rozumieć, że Bóg krwi nie chce krwi?
Techno-…
Astrid-świnka się boi ubrudzić ręce? Techno-ehhch… Niech ci będzie, dokończę robić obiad i pójdziemy pasuje?
Astrid-pewnie

Nie minęło pół godziny i wyszliśmy, było ciemno, więc nawet kaptura nie musiałam zakładać.

Techno-stój i patrz tam.
Astrid-hmm?

Stanęliśmy na górce, a przed nami była wioska nie była duża, lecz miała duże budynki.

Astrid-to, co czekamy czy od razu lecimy? Może być ich dużo.
Techno-po co się ograniczać.

Kiedy to mówił wyciągnął przy tym miecz i uśmiechnął się dziwnie, zrobiłam to samo i pobiegliśmy na wioskę.

To było super, dawno się tak nie bawiłam, zabijałam jednego za drugim, rozwalając przy tym budynki. Kiedy tak się bawiłam, spojrzałam co robi techno, byłam w niemałym szoku, bez problemu zabijał całe grupy, omijał lub blokował strzały, tak jakby znał sekwencja na pamięć.

Astrid-to było zajebiste eee.

Techno tylko się zaśmiał i poprawił sobie pelerynę.

Astrid-a ty na pewno tego nie planowałeś? To wyglądało zupełnie, jakbyś to zaplanował co do ostatniego kawałka
Techno-nic nie planowałem
Astrid-wait chcesz mi powiedzieć, że ty tak normalnie walczysz?!
Techno-tak co cię tak dziwi?
Astrid-szczerze to wszystko, co mi pokazałeś

Dałam lekko głowę w dół zakłopotana, a techno poklepał mnie pogłowie i się zaśmiał, po czym wróciliśmy do domu, gdzie czekał już Phil.

Nieugięty Bóg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz