🎀Prawda wyszła na jaw

139 12 1
                                    

~~Mark~~

Welcome in the panic room!

Where all the darkness, come for you, come for you...

Zerwałem się nagle z łóżka. 
Nie to nie może być sen...
Wszędzie, we wszystkich szufladach szukałem mojej broszki. 
Za każdym razem, gdy jej nie znalazłem trzaskałem nią coraz mocniej.
- Ran? Co się dzieje? - zawołał Toby z dołu. 
Usiadłem na łóżku strasznie zdenerwowany. 
- Nic sen miałem jakiś i myślałem, że to na serio było, ale nie... 
Toby wszedł mi znów do pokoju, całkiem jeszcze zaspany.
- Oh, obudziłem ciebie? - podszedłem do chłopaka i opuściłem głowę w dół, by go zobaczyć. - Przepraszam ciebie bardzo.
- Dobrze, jak nic się nie stało to dobrze. Idę dalej spać.
Miałem lekkie zdziwienie, bo Toby to ranny ptaszek. Ale gdy spojrzałem na godzinę, to w sumie się mu nie dziwię. Jest 4 rano. 
Złapałem się za koszulkę, pociągnąłem ją lekko w dół i poczułem mały, ale zimny metal na sobie. Lekko schyliłem głowę i zobaczyłem tam broszkę. Szybko ją odpiąłem i walnąłem się na łóżko, twarzą w moją wielką poduszkę.
- To jednak nie był sen. - powiedziałem do niej. - Z jednej strony to bardzo dobrze, a z drugiej nie. 
Przypomniało mi się jak podchodziłem do tego filaru, co za nim przemieniła się Dreamie. 
Westchnąłem ciężko.
Już nie usnę...

(time skip)

~~y/n/Dreamie~~

- Y/N! - Dominika się wydarła z dołu, jak to zawsze ona. - ILE RAZY MAM CIEBIE WOŁAĆ?! UH...
Wcześniej myślałam tylko o tamtej misji uratowania Marka. Teraz zerwałam się szybko z łóżka i popędziłam na dół.
- W sumie nie wiem po co zeszłam, bo ty moją matką nie jesteś. - zaśmiałam się cicho. 
- Po to, że nie mam zamiaru podgrzewać tobie tostów po raz 5. - powiedziała lekko obrażona. 
- Nie gniewaj się moja błesti. - powiedziałam tak jak za tamtych czasów, kiedy pisałyśmy sobie przez messengera.
- Pff, nie gniewam się błesti. - uśmiechnęła się, a ja wstawiłam tosty do mikrofalówki.

(time skip ajm sori so macz waa)

Mam nadzieję, że Tommy i Tubbo dostarczyli te miraculum Markowi, bo nadal go nie ma. 
Przez te myśli prawie zastrzeliła mnie wielka kulka lodów. 
Uciekłam szybko do kryjówki.
Zadzwonię po Ranboo. Musi już być gotów.
- Po sygnale nagraj wiadomość. *bzyk*
- Ranboo. Ja wiem, że już masz to miraculum, jesteś mi potrzebny, bo jak nie przyjdziesz... to znów zadzwonię po Tubbo i Tommy'ego. Do zobaczenia. 
Potem wznowiłam całkiem męczącą walkę z złoczyńcą.

~~Mark/Ranboo~~

Ostatnio Tubbo stał się jakoś strasznie przewrażliwiony i stał się nadopiekuńczy, na prawdę nie wiem czemu. 
- Proszę śniadanie i herbata - podał mi od razu pod nos, gdy usiadłem przy stole. 
- Oh dzięki, sam bym sobie zrobił, mam ręce. - powiedziałem i wziąłem jedną z kanapek w rękę.
- Nie musisz dziękować, w końcu mieszkasz u mnie. 
W tym momencie zawibrował mój telefon. To alert akumy. 
- Oh... wiesz co śniadanie pięknie pachnie i w ogóle zjadłbym, ale muszę na chwilę iść.
- Gdzie ty chcesz iść? 
- Muszę... wytłumaczę ci jak wrócę. Pa. - i wybiegłem z domu. 

Z kieszonki wyleciał White. 
- Nienawidzę transformacji, ale uwielbiam jak ty się przemieniasz. 
- Pff, okey później porozmawiamy. White, transformacja!

(time skip)

Gdy wszedłem na dach zobaczyłem w końcu ją. Uśmiechnąłem się i podbiegłem do niej. 
- Ohh! Ranboo! - krzyknęła. - Akuma się powiększa, pomóż mi! 
Rzuciłem trochę esencji z portalu do endu i przeteleportowałem się na akumę. Strasznie się wiercił, więc nie dosięgnąłem przedmiotu, w którym jest akuma. 
Jojo w którymś momencie puściło i akuma dosłownie strzepnęła mnie z siebie, a ja poleciałem na budynki obok. 
- Ow- - jęknąłem. 
- Żyjesz? - krzyknęła do mnie Dreamie. 
- Oczywiście! - zeskoczyłem z balkonu i znów znajdowałem się obok niej. 
- To fajnie. Tradycyjnie go nie pokonamy, więc użyję mojej mocy. 
Zielony traf!

- Hełm?
- Może dostałaś go dlatego, że zaraz nas zastrzeli? - pociągnąłem Dreamie, żeby w nią nie trafiła kulka lodu. 
- Całkiem realny pomysł. Potrzebuję jeszcze czegoś... czegoś czym stworzę paralotnię albo balon. Przedmiot, w którym znajduje się akuma jest na głowie złoczyńcy, więc zajedziemy do niego z góry. 
- Linkę? - wyciągnąłem trochę od siebie. 
- Oo tak to nam się przyda. Jeszcze jakieś prześcieradło. Tylko nie ukradnij komuś z-
A ja zobaczyłem na czyimś balkonie właśnie prześcieradło, nie posłuchałem się i po nie poleciałem. Nawet nie zdążyła dokończyć zdania, a ja już byłem koło niej z prześcieradłem w ręku.
- balkonu... - dokończyła Dreamie. - No dobra już niech będzie i tak wszystko oddam i naprawię szkody. 
- Dokładnie. - powiedziałem radośnie. - Uważaj! - popchnąłem Dreamie, ale ja nie zdążyłem uciec.
- RAN!- - tylko tyle słyszałem...

I got stranger in my mind - RanbooxreaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz