Rozdział 4

533 36 8
                                    

**

Minęły trzy godziny a Diluc dalej sobie spokojnie drzemał. Nie wiedząc co ze sobą zrobić postanawiasz udać się na krótki spacer po okolicy. 

Wychodzisz z winiarni po czym idziesz przed siebie. Po 5 minutach zauważasz niskiego chłopca o długich, fioletowych włosach z kapturem na głowie. Postanawiasz do niego podejść.
- Hej, co tutaj robisz? - pytasz spokojnym głosem.
Chłopak gdy tylko usłyszał Twoje pytanie odskoczył i zaczął Cię badać swoim wzrokiem. Zapewne pomyślał, że chce go zaatakować jednak zauważył, że nie chcesz go zranić więc powoli podszedł. Patrzycie na siebie w ciszy. Chłopak wydaje się być dalej niepewny do tego czy może Ci zaufać. Niedługo później ciszę przerywa głośne wołanie.
- Razor! W końcu Cię znalazłem!
Odwracasz się by sprawdzić kto biegnie w waszą stronę. Okazuje się, że jest to kolejny chłopak z krótkimi blond włosami i okrągłymi goglami na głowie.
- Nie masz pojęcia ile Cię szukałem Razor! Zacząłem się strasznie martwić gdy nagle zniknąłeś!
Chłopak z blond włosami zaczął mocno przytulać Razora.
- Umm... Nie chcę wam przerywać ale czy mógłbyś mi powiedziec jak masz na imię? - zdezorientowana tym wszystkim co właśnie zaszło pytasz się blondyna.
- Mam na imię Bennett a to jest mój przyjaciel Razor. - odpowiedział z uśmiechem.
- Miło Cię poznać Bennett, ja mam na imię (y/n). Mogę wiedzieć co się stało?
- No pewnie! Musiałem coś załatwić w mieście więc poprosiłem Razora by na mnie poczekał w naszej tajnej kryjówce. Gdy wróciłem po 10 minutach zobaczyłem, że gdzieś zniknął więc od razu zacząłem go szukać. Na szczęście był blisko naszej kryjówki! A na dodatek spotkaliśmy Ciebie (y/n)! Od kiedy o Tobie usłyszałem chciałem Cię jak najszybciej spotkać.
- Mnie? Skąd mnie znasz? - pytasz ze zdziwieniem na twarzy.
- Jak mogę Cię nie znać?! Całe Mondstadt o Tobie chuczy! Wszyscy tylko mówią jak Pan Diluc pozwolił tajemniczej (y/n) spoza miasta przenocować noc w jego winiarni. - mówi radośnie blondyn.
- Aha, rozumiem. Nie sądziłam, że jest to takie szokujące.
- Oczywiście, że tak! Wiecznie poważny Pan Diluc zdecydował się na coś takiego! W każdym razie, skoro wcześniej o tym wspomniałem, chciałabyś może zobaczyć naszą tajną baze?! - zapytał z blaskiem w oczach.
- Jasne czemu nie. - odpowiedziałaś wzruszając ramionami.

Od razu gdy sie zgodziłaś Bennett złapał Ciebie oraz Razora za rękę i zaczęliście biec w stronę kryjówki chłopaków.

**

Po niecałych 10 minutach wolnego biegu doszliście do ogromnego pnia drzewa ukrytego za krzakami. Było ono przewrócone i puste w środku.

- Japierdziele jak wy to znaleźliście?! - pytasz w szoku.
- To dzięki Razorowi! - odpowiedział Bennett a Razor przytaknął.
Rozejrzałaś się w środku pnia i zauważyłaś kilka owoców w koszyku, dwa małe krzesełka i stolik na którym stała mała lampa naftowa oraz dwa koce złożone w kostkę. Do prawdy wszystko wyglądało przytulnie i uroczo.

Postanowiłaś porozglądać się po okolicy, gdy chłopcy w międzyczasie zaczęli przygotowywać dla Ciebie miejsce w  środku drzewa. Pokroili kilka jabłek, zapalili lampę i rozłożyli koce.
- Choć (y/n)! Usiądź i czuj się jak u siebie.
- Już idę!

We trójkę zaczęliście rozmawiać na różne tematy. Raz mówiliście o pięknie tego miejsca a raz opowiadałaś chłopcom jak wyglądają miejsca, które jak dotąd zwiedziłaś. Zauważyłaś, że Bennett głównie z Tobą rozmawiał. Razor praktycznie się nie odzywał jednak chciałaś dowiedzieć się o nim więcej. Chciałaś dopytać jak wyglądało jego życie zanim poznał Bennetta jednak ten odpowiadał pojedynczymi słowami typu "nie ważne" lub "nie pamiętam".

Mimo to dalej opowiadałaś o sobie i zadawałaś pytania Bennettowi jak i Razorowi. Zauważyłaś, że kiedy Bennett o czymś opowiadał, Razor na Ciebie spoglądał przez co miałaś wrażenie, że chce Ci coś powiedzieć.

**

Nie zwróciłaś uwagi jak na dworze zrobiło się ciemno.
- Cholera. Przykro mi chłopcy ale muszę już wracać. - powiedziałaś smutnym głosem.
- Oh... No dobrze! Poczekaj chwilkę, odprowadzimy Cię kawałek. - powiedział Bennett.
Kiwnęłaś głową i poczekałaś, aż chłopcy posprzątają.

Po kilku chwilach byli gotowi opuścić kryjówkę. Zaczęliście kierować się w stronę winiarni gdy nagle stało się coś nie do opisania.

W jednym momencie wokół was zaczęło pojawiać się mnóstwo małych światełek.
- To świetliki! - krzyknął Bennett.
- Cicho bo je wszystkie wystraszysz. - uciszyłaś chłopaka przykładając swój wskazujący palec do jego ust.
We trójkę podziwiacie jak milion małych światełek unosi się coraz wyżej i powoli znika. Wszyscy z niedowierzenia byli cicho.
- To... Było... Bardzo piękne!
Odwracasz się i widzisz ogromny uśmiech na twarzy Razora. Nie sadziłaś, że tak bardzo Cię poruszy.
- To prawda Razor. To było piękne.

Ponownie ruszyliście w stronę winiarni. Gdy doszliście do ostatniej prostej prowadzącej do posesji, powiedziałaś chłopcom, że nie muszą iść dalej.
- Skoro tak. To do zobaczenia (y/n)!! - pożegnał się Bennett machając.
Gdy miałaś już iść poczułaś jak coś delikatnie ciągnie Cię za koszulkę. Odwracasz się by sprawdzić co to. Twoim oczom niespodziewanie ukazuje się Razor.
- Razor? Czy coś się stało? - pytasz zaskoczona.
Chłopak nic nie mówiąc wyciągnął przed siebie ręce z kwiatkiem w dłoniach. Domyśliłaś się, że jest to prezent dla Ciebie.
- Dziękuję Razor... To naprawdę piękny kwiatek. - podziękowałaś delikatnie głaszcząc jego głowę.
Razor delikatnie się zarumienił.
- Przepraszam, że nic dzisiaj nie mówiłem.
- Nie przejmuj się, bardzo się cieszę, że się dzisiaj spotkaliśmy Razor.
Chłopak przytaknął, chwilę później odwrócił się i pobiegł w stronę Bennetta machając Ci na pożegnanie.

Zaczęłaś ponownie wracać do winiarni. Wchodząc do środka widzisz jak Diluc spokojnie siedzi przy stole popijąc swój ulubiony sok z winogron.
- Diluc?!

Ciąg dalszy nastąpi...

Krwiste Wino [Diluc x reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz