Rozdział 1

1K 47 25
                                    

> edited <

Znajdujesz się na pustej łące. Jest ciemna, gwieździsta noc. Czując przyjemny wiatr we włosach, zdajesz sobie sprawę, że coś jest nie tak. Postanawiasz szybkim korkiem iść przed siebie. Po niecałych dwóch minutach dochodzisz do niewielkiego, ceglanego domku z kominem na dachu.

Masz wrażenie, że kiedyś tu byłaś.

Twoją uwagę zwraca krzyk dobiegający ze środka. Zaczynasz biec w stronę drzwi. Z hukiem wchodzisz do domku po czym widzisz jak wysoki, długowłowsy mężczyzna przebija serce lśniącym i ostrym mieczem osobie, którą bardzo dobrze znasz.

Zaczynasz krzyczeć.

Sprawca po usłyszeniu Twojego krzyku od razu wyskakuje przez rozbite przed nim okno i ucieka.

Osoba, która została zaatakowana to nikt inny jak twój ukochany, starszy brat. Powoli zaczynasz do niego podchodzić. Wciąż niedowierzając co się stało, klękasz przy nim i zaczynasz płakać.

Łzy nie przestają ci lecieć. Spoglądasz na brata który ledwo oddycha. Zauważasz jak probuje coś powiedzieć więc przykładasz swoje ucho do jego ust po czym słyszysz : „Proszę, zapomnij o mnie i idź na przód. Żyj pełnią życia i spełnij swoje marzenia".

Po tych słowach, przestałaś czuć jego oddech na swoim poliku. Przytulając chłodne ciało brata znowu zaczynasz płakać błagając go by nie umierał, jednak bezskutecznie.

***

Otwierasz szeroko oczy. Widzisz lekko zachmurzone, błękitne niebo. Czujesz jak szybko bije Ci serce, jakby miało zaraz wyskoczyć z Twojej klatki piersiowej. Powoli zaczynasz siadać ocierając pot z czoła.
- Kurwa, znowu ten sam sen. - mruczysz do siebie, po czym wstajesz i zaczynasz się rozciągać. Minęło 5 lat od śmierci Twojego brata. Wciąż ciężko pogodzić Ci się z faktem, że nie ma go dłużej na tym świecie. Od tamtego czasu podróżujesz z zamiarem znalezienia sprawcy, który jak tchórz wtedy uciekł z miejsca zdarzenia.

Obecnie znajdujesz się niedaleko miasteczka zwanego Mondstadt. Planujesz tam pójść, aby uzupełnić zapasy i przy okazji popytać mieszkańców czy nie widzieli wysokiego mężczyzny, średniej budowy i dosyć długimi, ciemnymi włosami. Tak opisujesz mordercę brata, jednak jak narazie nikt go nie widział.

Niestety nie zapamiętałaś wielu szczegółów więc musisz sobie radzić z tym co masz.

Po szybkim śniadaniu układasz swoje
(h/c) włosy w wysokiego kucyka i zakładasz (f/c) koszulkę, następnie pakujesz swój „obóz" i zaczynasz iść w stronę miasta. Po dwóch godzinach drogi dochodzisz do bram miasta. Przed wejściem czeka Cię kontrola dwóch, patrolujących Knights of Favonius.
- Witam! Prosimy o zdjęcie bagażu i przekazaniu go do kontroli. - powiedział
jeden z nich. Drugi przytaknął.
- W porządku. - odpowiadając zdejmujesz plecak z pleców i przekazujesz go w ręce mężczyzn. Strażnicy wyciągają nieznane Ci urządzenie i zaczynaja badać nim Twój bagaż. Niepewnie przyglądasz się ich działaniom gdy nagle zza twoich pleców słyszysz czyiś bieg, który z każdą sekundach słyszysz coraz wyraźniej.
Po chwili słyszysz głośny i radosny głos.
- Dzień dobry Panowie! - powiedział wyraźnie zadowolony mężczyzna stojący po Twojej prawej stronie.
- Witamy z powrotem Panie Kaeya! -  odpowiedzieli synchronicznie strażnicy. Mężczyzna spojrzał na Ciebie kontem oka po czym poszedł w głąb miasta. Poczułaś nieprzyjemne ciarki na plecach. Chwile później oddano Ci Twój plecak i zapytano o imię oraz cel podróży.
-  Nazywam się (y/n). Chciałabym tu spędzić noc i uzupełnić zapasy na dalszą wyprawę. - łagodnie odpowiedziałaś z uśmiechem na twarzy.
- Rozumiem, w takim razie witamy
w Mondstadt. - radośnie krzyknął strażnik.

Założyłaś z powrotem swój plecak na plecy i zaczęłaś kroczyć przed siebie. W mieście panowała niezwykła atmosfera. Od każdego mieszkańca czuć było przyjemną aurę a na ich twarzach widniał szeroki i szczery uśmiech.

Cały plan dnia miałaś ułożony w głowie. Jako punkt pierwszy, miałaś poszukać noclegu.

Na Twoje nieszczęście nie mogłaś znaleść miejsca do spędzenia nocy. Obolała i zmęczona postanowiłaś pójść do pobliskiej tawerny by coś zjeść. Po wejściu do środka postanawiasz usiąść przy barze. Rzucasz plecak na podłogę obok siedzenia i zaczynasz się zastanawiać co wybrać do jedzenia. Po chwili namysłu wiesz co zamówić więc nie pozostaje Ci nic innego jak poczekać na kogoś kto przyjmie Twoje zamówienie.

Po pięciu minutach podchodzi do Ciebie wysoki mężczyzna ze związanymi włosami do łopatek o kolorze krwistej czerwieni.
- Witam, czy mogę przyjąć Twoje zamówienie? - zapytał ciepłym i spokojnym głosem.
- Tak, poproszę to oraz to. - wskazałaś palcem na menu leżące przed Tobą.
- Rozumiem, za chwile przyniosę.
- oznajmił po czym zniknął za drzwiami najprawdopodobniej prowadzącymi do kuchni.

Z niecierpliwością czekasz na jedzenie. Oczekując na zamówienie zaczęłaś cicho obmyślać gdzie możesz jeszcze spytać o nocleg. Nie zwróciłaś uwagi jak czerwono włosy barman przynosi Ci jedzenie. Jeszcze chwile obmyślasz nad miejscem do spania gdy Twoje myśli przerywa niski głos.
- Nie wiesz gdzie spać? Nie dziwie się.
W tym mieście nie znajdziesz chętnych do przetrzymania kogoś obcego w swoim mieszkaniu na noc.
Zdziwiona podnosisz wzrok. Przed Tobą stoi ten sam mężczyzna który przyjął Twoje zamówienie.
- Tu wszystko jest tylko na pokaz, nikt tak na prawdę nie jest taki miły ani uprzejmy na jakiego wyglada.
- Słucham? - pytasz ze zdziwieniem i delikatną irytacją.
- Mówię, że nie ważne ile będziesz szukać, nie znajdziesz dla siebie noclegu. - powtórzył z powagą na twarzy.
- No dobra ale nie rozumiem czemu mi to mówisz. Sugerujesz coś? - pytasz
z widoczną złością na Twojej twarzy.
- Można tak powiedzieć. Widzę, że nie jesteś stąd dlatego pomyślałem, że lepiej jest mieć Cię na oku i pozwolić Ci zostać u mnie. - powiedział przewracając oczami.
- Po pierwsze, nie wiem kim jesteś.
Po drugie, dlaczego miałabym się na to zgodzić? - pytasz, choć tak naprawdę to miałaś ochotę zgodzić się na wszystko co miał do zaproponowania.
- Nazywam się Diluc Ragnvindr i jestem właścicielem tego lokalu. Myśle, że nie znajdziesz nikogo innego kto zaproponuje Ci noclegu dlatego nie masz powodu by odmówić.

Zaczynasz myśleć czy to aby na pewno dobry pomysł. Niby facet ma racje, zapewne nie znajdziesz innego miejsca do spania ale z drugiej strony wydaje Ci się to wszystko podejrzane.
- Niech będzie. - odpowiadasz mężczyźnie z delikatną pewnością siebie w głosie.
- W porządku. Za dwadzieścia minut zamykamy więc poczekaj aż skończę pracę wtedy pójdziemy do mnie. - odpowiedział po czym ponownie zniknął za drzwiami do kuchni.

Nie jesteś do końca pewna czy to była dobra decyzja przyjąć jego propozycje ale chyba rzeczywiście nie pozostaje Ci nic innego.

Ciąg dalszy nastąpi...

Krwiste Wino [Diluc x reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz