- Oikawa! – Akaashi klęknął przy księciu, próbując ocenić jego stan. Oikawa pluł krwią, a z jego boku ostro sączyła się krew. - Musimy zatamować krwotok – zarządził. Zdjął wierzchnią szatę i, niemal od razu drżąc z zimna, zaczął delikatnie dotykać ciało przyjaciela, próbując ustalić jego obrażenia. – Bokuto-san, porwij to na w długie pasy, zrobimy z tego prowizoryczny opatrunek.
- Już się robi.
Akaashi słyszał, jak Bokuto gołymi rękami rozrywa na strzępy jego piękną tunikę.
- Co się stało? Kto to zrobił? – spytał.
- Pieprzony Ushiwaka – wysyczał Oikawa, krztusząc się krwią. – Nasłał na mnie cholernego zabójcę.
- Podpalili klasztor. To cud, że udało ci się uciec.
- Nie podpalili – odparł Oikawa. Akaashi wziął od Bokuto kilka pasków materiału i je związał, a potem ucisnął ranę i przewiązał materiał przez pas Omegi, by przytrzymać wszystko w miejscu. Oikawa jęknął z bólu. – W trakcie walki przypadkiem strąciłem pochodnię ze ściany i zapaliła się podłoga – wyjaśnił słabo. Chwilę później zemdlał.
Prawe kolano księcia było w opłakanym stanie. Akaashi usztywnił je dwoma patykami po bokach, a potem obwiązał ciasno materiałem.
- Musimy go stąd zabrać.
Bokuto nie trzeba było dwa razy powtarzać. Klęknął przy Oikawie i delikatnie wziął go na ręce. Głowa Omegi opadła do tyłu, ukazując w świetle księżyca zastygłą krew na jego brodzie i szyi.
Akaashi sięgnął do pasa, gdzie trzymał żar. Podpalił strzałę i strzelił w górę, chcąc dać w ten sposób znać innym, że udało im się znaleźć księcia. Po chwili zauważył, że kilka innych strzał pojawiło się w powietrzu, co oznaczało, że pozostałe grupy otrzymały ich wiadomość.
Drogę powrotną spędzili w ciszy. Na szczęście mięśnie Bokuto nie były tylko na pokaz i bez problemu zdołał wynieść nieprzytomnego Omegę z lasu, łapiąc tylko lekką zadyszkę.
Sakusa i Miya już na nich czekali.
- Połóż go na tył wozu – powiedział Miya. Bokuto zrobił to bez słowa protestu.
Miya wskoczył zaraz za nim.
- Omi-kun, poświeć mi.
Sakusa wdrapał się na wóz i klęknął po drugiej stronie księcia, trzymając pochodnię tak, by Miya mógł dokładnie obejrzeć rany.
- Dam radę zatamować krwotok w drodze do zamku. Tam mój brat będzie mógł się nim zająć. Jedziemy! – krzyknął do mężczyzny z przodu wozu. Ten podskoczył i ruszył.
- Miya-san jest medykiem? – spytał Akaashi.
Bokuto pokręcił przecząco głową.
- Jego brat kilka lat temu zainteresował się leczeniem na poważnie. Tsum-Tsum podłapał to i owo przez lata. Na pewno wie więcej niż którykolwiek z nas.
Chwilę później z lasu wyszedł Iwaizumi. Bokuto poinformował go, że Miya już zabrał księcia do zamku. Iwaizumi przekazał dowodzenie przy klasztorze Suguru, zostawiając mu grupę żołnierzy. Bokuto zaproponował, że zostanie i pomoże, ale Iwaizumi pokręcił głową.
- Suguru miał wolne przez ostatnich kilka dni, może się teraz tym zająć. Tobie i Kuroo należy się odpoczynek.
Jeszcze chwilę zajęło mu przekazanie rozkazów, a potem zwartą grupą wrócili do zamku. Iwaizumi od razu poszedł do pracowni medyka, by sprawdzić stan Oikawy. Akaashi i Bokuto wrócili do siebie. Ktoś musiał wydać rozkaz służbie, by przygotowali kąpiel, bo czekała na nich gorąca woda. Akaashi postanowił darować sobie kąpiel – wziął jedną przed bankietem – i nie za bardzo spocił się przez ostatnie godziny. Bokuto za to cały umazany był sadzą i przepocony. Na widok balii pełnej parującej wody oczy zaświeciły mu się z radości.
CZYTASZ
When two forces clash
FanfictionPo latach wojny, północne plemiona podbijają królestwo Aoba Johsai. Chcąc uniknąć dalszego rozlewu krwi i zjednoczyć dwie wrogie nacje, lider plemion postanawia sparować swoich najlepszych wojowników ze szlachetnie urodzonymi omegami z królestwa.