11~

597 40 154
                                    

POV MURIEL

Przebudziłam się późnej nocy nie mogąc ponownie zasnąć w swym łóżku,zapewne dlatego iż słyszałam zza ściany jakieś dziwne..Uderzenia?Hmm czy to ranboo który i tym razem robi coś niewinnej babci?
A może po prostu to jakieś echo,lecz wsumie skąd miało by się brać to echo?Za dużo pytań a za mało odpowiedzi,a więc dlatego postanowiłam że pójdę tam co mam do stracenia prócz życia w najgorszym scenariuszu?Nic. Załozyłam na nogi moje kapciuszki kupione przez mojego ulubionego członka tego domu (hm ciekawe kto to) a następnie porozciągałam wszystkie części ciała i wyszłam z mego ciemnego pokoju,idąc na paluszkach weszłam do pokoju obok a następnie lekko zapukałam w drzwi.Niestety nie usłyszałam nic w zamian dlatego po prostu weszłam do pomieszczenia,zauważyłam czerwony worek treningowy na środku i bijącego w niego z całej siły zamaskowanego gościa ubrany w sportowy strój.Po chwili stania w ramię drzwi popatrzył na mnie a ja mu po prostu pomachałam,podszedł do mnie na co moje serce diametralnie przyspieszyło,
nie mam zielonego pojęcia dlaczego..

- Chodź nauczę cię - ale po kij?Pomyślałam.Ja chciałam tylko popatrzeć.

- Chciałam tylko popatrzeć - przewróciłam oczami.

- Sprzeciwiasz mi się? - zapytał.Na co ja wkroczyłam do pokoju i wzięłam kolejne rękawice bokserskie które leżały na bieżni,
jakby nie mógł na krzesło dać tylko na jakąś pieprzoną bieżnie - założyłaś lewą na prawą a prawą na lewą - odparł śmiejąc się pod nosem,po chwili jednak potrzedł do mnie i zdjął mi je z dłoni na co ja pytającym wzrokiem spojrzałam na niego. - chcesz sobie palce powybijać waląc w worek?Najpierw rozgrzewka durniu. - powiedział.

- Durniu? - spytałam zszokowana,nie przejęłam się tak zbytnio tym określeniem lecz chciałam się jakoś odegrać.

- Mówi to gość który miekknie na mój widok - uśmiechnęłam się dumnie a jemu jedynie szczena opadła,no i dobrze.Ja zaczęłam sama rozgrzewać dłonie.Zanim on powróci do żywych to ja już będę umiała zawalczyć na ringu.

- dobra weź lepiej się skup - powiedział opanowany,najwidoczniej lekko podkurwiony.

- nie chce mi się już - powiedziałam szczerze,najchętniej to bym się walnęła na łóżko.

- a co jeśli jakiś bandyta Cię napadnie - spytał a wyraz twarzy miał dosłownie jak ten aktor..The rock,chyba tak miał.

- to mu załaduje plaskacza - powiedziałam szczerze,niepotrzebne mi są sztuki walki.

- a co jeśli miałby broń? - spytał dalej z tą miną jakbym mu matkę zgwałciła.

- to nie zmienia faktu że by mnie raczej zabił lub zostałabym ranna,nawet jakbym miała kunk fu czy te inne sztuki walki to zdąrzył by nacisnąć spust - powiedziałam analizując.

- to zamówię Ci broń - on oszalał?Już wolę zostać wieczność w tym burdelu.

- Ciebie coś popierdoliło? - powiedziałam ziewając,jestem już strasznie zmęczona od jego nudnych wykładów.







- Licz się ze słowami - pogroził mi palcem,
niech sobie go do..Nosa wsadzi a nie będzie mi tu palcem grozić,to że ma tysiąc tysięcy jak nie milionów kasy nie znaczy,iż będzie mi palcem machać przed twarzą jak małemu dzieciakowi.

- a ty ze swoim zachowaniem.Co ja jestem jakiś małolat żebyś mi palcem groził przed mordą? - spytałam spokojnie lecz w środku we mnie się już buzowało.Poszłam prosto do drzwi ponieważ nie miałam zamiaru z nim dużej rozmawiać i okazało się,że są zamknięte..

- zamknąłem jak nakladałaś rękawice - powiedział niby dumny z siebie.

- To,że skończyłeś już osiemnaście lat nie znaczy że masz mną rządzić jak jakimś niewolkiem! - krzyknęłam na niego z nadzieją że mnie wypuści i da mi pójść znów spać.

- ale ty wiesz że po to Cię porwałem - uśmiechał się przelotnie,ja już nie wiedziałam co o nim myśleć;Czy jestem zauroczona,czy może go lubię i traktować jak przyjaciela,albo jak wroga.

- Ty masz jakieś wachania nastrojów,co ty miesiączki dostałeś czy co? - spytałam trochę odważniej,niestety teraz w środku czułam jedynie strach.

- Pokazać Ci machanie nastrojów? - wyjął z kieszeni spodni scyzoryk.Serce mi stanęło,
albo może biło tak jakby mi miało zaraz wypaść z klatki piersiowej.Podchodził coraz bliżej i bliżej,aż nie był odemnie kilka centymetrów dalej.Wykorzystywując fakt że byłam przy drzwiach próbowałam całą siłą otworzyć drzwi lecz ani drgnęły - ostatnie słowo? - zapytał się na co ja już przygotowałam się na tragiczną śmierć. - Kocha- nie zdarzyłam dokończyć zdania ponieważ Ranboo mnie obudził.

- Co się dzieje?Jestem cała?Ja żyję? - poszczypałam się w wszystkich miejscach ciała dla pewności i rzeczywiście żyje,a ranbik mnie tak naprawdę nie zabił.Szczęść Boże.

- Miałaś jakiś koszmar?Widziałem jak się cała trzęsiesz od może dziesięciu minut.

- Stałeś przy mnie całą noc? - spytam się zdziwiona.On?Troskliwy?To nie nawet nie łączy.

- Taa - podrapał się po karku - po naszej "przeczce" - podkreślił cudzysłów - o broniach i czy powinnaś umieć sztuki walki czy nie poszliśmy potem do twojego pokoju oglądać jakaś komedie,ale ty zasnęłaś.

~~

Gdybyście nie zaczaili to jest wcięcie takie duuuże w tekście i tam już jest sen Muriel, więc proszę bez płaczu MURIEL ŻYJE XD

Oczywiście za jakiekolwiek błędy ortograficzne czy jakiekolwiek usterki które tam się wkradły przepraszam

Miłego dnia/nocy :))

Szczere opinie -------------------------------->

data publikacji:25.11.2021


𝙒𝙝𝙮 𝙢𝙚? || 𝙍𝙖𝙣𝙗𝙤𝙤 𝙭 𝙊𝙘 ✓ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz