- Nadszedł czas zmian. Teraz każdy z nas ma prawo decydować o sobie, swoim losie, wykluczenie to przeszłość. Rewolucja rozkwitła, jesteśmy na to żywym dowodem. Wspólnie kształtujemy rzeczywistość wokół nas, ojcowie, matki, dzieci. Jesteśmy bezpieczni oraz oczyszczeni z dawnych plam. Odrodziliśmy potęgę na ruinach tego, co już za nami. Pragnę, aby wszyscy dziś przyznali się przed sobą, że nasz dom nie powstałby bez pomocy drugiego człowieka czy fauna. Że tylko razem jesteśmy ostoją cnót, wyśnionym, pokojowym azylem. Zapoczątkowaliśmy nową erę dla wszystkich królestw i wróżę jej świetlaną przyszłość. Niech więź między nami nie słabnie, a blask olśniewa kolejne, prawe pokolenia. Bądźmy przykładem i wzorcem. Nowy Atlas będzie przewodził!
Nasze życie nie jest prostym mechanizmem, jak nakręcana zabaweczka. Istnieją niuanse, których nie obejmuje układ, nie da się ich zmierzyć, policzyć czy przewidzieć. Nie sprawdzi się również nieuzasadniony optymizm i niekończący się zapał, chwilowe oderwanie się od rzeczywistości, by potem powrócić i na nowo stworzyć ład... Przeświadczenie, że żyjemy dla kogoś lub czegoś, że jesteśmy oddani jakiejś sprawie albo wartości, do której dążymy, zaciekle pokonując trudy na naszej drodze także możemy włożyć między bajki, jak fakt, że obserwacja świata i jego zachowań zapewni nam godne, bogate istnienie. Jaki więc w tym sens? Po co żyjemy? Nie ma jednej, uniwersalnej odpowiedzi na to pytanie. Zatem sprawa wygląda całkiem jasno: trwamy w tym okrutnym świecie jedynie z własnej, egoistycznej pobudki. Żyjemy tylko dla samego życia i dla samych siebie, nic więcej, nic mniej.
~~~
Idź przez życie dumnie i nie pozwól się na siłę zmieniać
A za sobą zostaw jasny ślad z kontrastem
- Wiedziałam, że to się tak skończy- uniosłam głowę pogardliwie, obserwując na niebie migoczące punkty. Tylko to już zawsze pozostanie prawdziwe. Księżyc w dalszym ciągu będzie miał swoje ubytki, a gwiazdy będą niczym więcej niż tylko rozmytymi wizjami w świetle dnia. Na całą resztę mamy jeszcze jakiś wpływ, a to oznacza, że możemy tym manipulować, przekształcać to i chcąc czy nie: obracać w ruinę. Gdybyśmy umieli czerpać z przeszłości, zamiast pędzić na złamanie karku, by doścignąć uciekający cel albo niespełnioną ambicję, może ten cały horror nigdy by nie powstał lub przynajmniej nie poszerzałby się przez szereg głupich i pochopnych decyzji
- Nie takiego życia dla mnie chciałaś, mam rację?- spytałam wyblakłej fotografii z wizerunkiem młodej kobiety- Nikt tego nie chciał, ale też nikt nie przeciwdziałał. Puste słowa.
Zaczęłam bawić się zapalniczką, którą wyjęłam z kieszeni spodni i tępym wzrokiem patrzyłam na płomień. Był łudząco podobny, do tego, który rzekomo miała zapalić w mieszkańcach drużyna RWBY. Idealny wzór bohaterek, nie ma co. Cały Remmnant wzdłuż i wrzesz nie wiedział, gdzie się teraz podziewały, ale swoją drogą za bardzo nie orientował się też, skąd się wzięły. Dobre uczennice, teraz utalentowane łowczynie, to było wiadome, ale chyba nie rozwiązywało sprawy na dobre. Jak długo trwa wojna z Salem? Czemu akurat one zostały wybrane do tej misji? Dlaczego zwykli ludzie dowiadują się o niej dopiero teraz? I co jeszcze ukrywają ci będący na górze? Zupełnie szczerze nie miałam najmniejszej ochoty się tego dowiadywać, wszyscy byli już zmęczeni i próbowali żyć jak dawniej. Efekty były komiczne, ale czego można by było się spodziewać, skoro już przedtem żyli w taniej, dwuwymiarowej iluzji na cudze lub swoje życzenie.
,,Atlas jest feniksem, który powstanie z popiołów i swych ruin! Atlas będzie panował!" Tak mówiono jeszcze nie dalej niż pół roku, no może osiem miesięcy od dnia dzisiejszego. Narracja niewiele się zmieniła, ale prawdę mówiąc, ludzie również nie. Jak już wspominałam, byli zmęczeni i otępieni. Może nie potrafili, a może nie chcieli nad sobą pracować. Tkwili w ryzach, bo to dawało im poczucie na pewno dla niektórych zbawiennej rutyny. Przez okno przedostał się zimny podmuch, więc przymknęłam je z trzaskiem. Robiło się już ciemno, sypialnia na poddaszu stawała się coraz bardziej intymna. Wyłączyłam dalekie od nowości mini-radio i postawiłam z powrotem na parapecie, po czym wdrapałam się na łóżko. Nie zamierzałam jednak spać, ponownie skierowałam swoje szare tęczówki w stronę spowitego czernią nieba. Te kolory dość dobrze się uzupełniały. Brakowało tylko bieli, którą zobaczyłam dopiero kolejnego ranka, gdy promienie słońca mnie przebudziły. Spałam krótko, lecz dla mnie było to swego rodzaju rytuałem, do którego wszyscy już dawno zdążyli przywyknąć. Kolejny dzień w Nowym Atlasie zapowiadał się równie niezwykle... Zwyczajnie, co każdy poprzedni i następny. Pewnie to rozczarowujące tak nie dołożyć swojej cegiełki do "kolejnego rozdziału w historii Nowego Atlasu, oazy spokoju, ostoi tego, co dobre i honorowe". Trudno. Jakoś będę musiała z tym żyć. Najwyżej nie dostanę orderu za zasługi od rady miasta. Choć myślę, że główną tego przyczyną byłyby raczej chłodne stosunki z córką członkini Rady Nadzorczej, aniżeli moje sceptyczne podejście do całej tej otoczki.
- Jordan, przestań już się wylegiwać, zejdź na dół!
Przeczesując palcami moje dotkliwie potraktowane przez poduszkę włosy, usiłowałam oszacować, ile czasu poświęciłam rozmyślaniom. Teraźniejszy dom był już w pełni oświetlony przez naturalne źródło, a z dołu słyszałam coraz to wyraźniejsze fragmenty rozmów czy odgłosy krzątania się po izbie.
- Dobrze wiesz, że nie jadam śniadań. I po raz ostatni powtarzam: nie mam na imię Jordan- warknęłam bardziej znudzona niż zirytowana tym komentarzem.
~~~
Życie nigdy nie było pamiętnikiem jednej osoby i tylko egoistyczni głupcy są przekonani o swoim niezastąpieniu i niezbędności. Jordnaer Tingreed nie należała do tego typu ludzi. Nie ma również podziału na tych ważnych oraz tych, będących tłem, ponieważ w istocie, każda jednostka wnosi coś swojego do tworu, który w uproszczeniu jest nazywany społeczeństwem. Historię, relacje, lęki, przeszłość- te składowe snują się za nami niczym cienie, budując to, kim jesteśmy i wpływając na to, w którą stronę zmierzamy. A ironia losu jest taka, że im bardziej pragniemy od nich uciec, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że jest to po prostu niewykonalne.
Bohaterowie. Złoczyńcy. Dobro. Zło. To wszystko jest umowne. Prawdziwe za to są nasze akcje same w sobie. Umowna w tym kontekście jest także Jordnaer Tingreed, z powodu niebycia główną bohaterką tej historii. Bo tu nie ma głównych bohaterów. To opowieść o wszystkich i o każdym z osobna, a nawet bardziej precyzyjnie- o ich decyzjach i tym, dokąd prowadzą. Jordnaer zwyczajnie poszła na pierwszy ogień. Przecież jak wiadomo, to Nowy Atlas będzie przewodził. Czy też panował. Zależy to tylko od intencji. Interpretacji. I punktu widzenia oraz siedzenia.
W euforiiPogrzebiecie pobratymców
Mówiąc, że tak było trzeba
Wiwat nie cichnie
Nie ma wojny
Tylko osobiste widma
Przychylicie ludziom nieba
Światło nie zgaśnie
CZYTASZ
Echa (RWBY Fanfiction)
FanfictionNawet nie opowiadając się po żadnej ze stron, dokonujemy wyboru. Odcięci od przeszłości czy kultywujący ją, jesteśmy tylko odbiciem własnych pragnień i decyzji. Czasem nawet takich, których za żadne skarby nie chcielibyśmy ujawnić. Nowy porządek daj...