Jednostkowo niezbyt zdrowo jest wojować
Gdy intryga się rozgrywa
jednostkowa...
~~~
- Tak naprawdę najpotężniejszą bronią jest intencja.
Fioletowe oczy patrzyły z mieszanką kpiny i zażenowania, a ich właścicielka lekko odgięła się, prezentując, jakby to ujęła zwyczajowym sucharem, jak bardzo ta informacja wyprowadziła ją z równowagi. Potrząsnęła swoim luźnym kokiem z dezaprobatą, wychodzące pasma traktując wsuwką. Potem wyprostowała się i dopiero wtedy skomentowała słowa przyjaciółki:
- Co ty pieprzysz?
Zdjęła rękawiczkę i przejechała pazurem po jej boku.
- Ała! Pepper, pogrzało cię?! Bolało!- pomasowała bolące miejsce, spoglądając na nią z wyrzutem. Jednak zamiast jakoś się wytłumaczyć, faunka tylko zadała jej dziwnie obojętnie brzmiące pytanie.
- Wiesz, dlaczego nie krwawisz?
Prychnęła, bo odebrała to co najmniej jako oznakę nonszalancji.
- No oświeć mnie.
Włożyła rękawiczkę z powrotem, aby potem wyjaśnić krótko i lakonicznie:
- Bo nie miałam tego w intencji.
Druga otrzepała ze stroju warstwę paprochów i splunęła na parkiet.
- I co, mam ci teraz podziękować?
Zmieniła rękę podporową.
- Jak wolisz. Ale zauważ, że gdybym chciała cię skrzywdzić, zrobiłabym to bez najmniejszego problemu. Nie zasłoniłaś się. Nie obroniłaś. Łatwy cel. Uratowały cię właśnie moje intencje. Najpotężniejsza broń, mówiłam.
- Może dlatego, że nie jesteśmy na treningu siłowym, to rozgrzewka! Przestań mnie moralizować, Pepper! Zawsze byłam ci równa, naprawdę tak trudno to przełknąć?!
Zmarszczyła brwi w irytacji.
- Mimo wszystko... Jako Łowczyni nigdy nie możesz tracić czujności.
Ciemnoskóra podeszła do niej bliżej, tak że ich twarze dzielił jedynie drążek
- Racja. A ty, jako baletnica... Zawsze musisz trzymać równowagę- mówiąc to, podstawiła nogę pod stopy zdezorientowanej Abbys, sprawiając, że upadła- A siniaka nie masz, bo nie był on w mojej intencji czy coś- machnęła ręką zdegustowana, stając u progu drzwi wyjściowych- Rany, słyszysz ty się czasami?
Żadna z dziewczyn nie powiedziała nic więcej, więc prędko rozstały się w napiętej atmosferze. Ale historia lubi się powtarzać. I ta powtarzalność w końcu dopadła jedną z nich.
- Tak naprawdę, najpotężniejszą bronią jest intencja.
- "Co ty pieprzysz?"- skarciła się w myślach, jednak odgoniła wspomnienie z pamięci i pełna dystyngowania odwróciła się w kierunku czworga faunów. Pieszczotliwie lubiła nazywać tę grupę Światełkiem Rewolucji. Musiała sobie przyznać, że wykonała kawał dobrej roboty, kształtując ich i była pewna, że sprostają doskonale czekającym na nich zadaniom. Pod względem umiejętności, postaw i charakterów, stanowili mieszankę niemal idealną.
Ylmer Toshallow z Mistralu zapewniał najwyższą jakość sfery fizycznej, dzięki swojej sile oraz wytrzymałości. Wybuchowy, nie wahający się i skuteczny.
CZYTASZ
Echa (RWBY Fanfiction)
FanfictionNawet nie opowiadając się po żadnej ze stron, dokonujemy wyboru. Odcięci od przeszłości czy kultywujący ją, jesteśmy tylko odbiciem własnych pragnień i decyzji. Czasem nawet takich, których za żadne skarby nie chcielibyśmy ujawnić. Nowy porządek daj...