Ah, muszę przeprosić doktorze.
Ostatnio coraz trudniej mi myśleć osobiście o ogóle.Przybyłam tu, by zacząć się przejmować, ale niestety robię to w niewątpliwie narracyjny sposób - troszczę się tylko o niektórych. Szara, nieokreślona masa, choć w teorii złożona z ludzi, osób, nie jest istotna. Nie, nie kłam. Nie jest. To tło, które ma nadawać iluzję żywotności. Dopiero ostatnio to zauważyłam, i niestety, jak bym nie próbowała, nie mogę już odzobaczyć.
Nie, skądże, nie próbuję być nieczuła... Przepraszam. Dobry doktorze, kto tutaj pracuje? Poza tobą, mam na myśli - z kim wchodzisz w interakcje? Kogo mijasz w korytarzach? Jak wygląda kucharka wydająca posiłki? Wiem, że to kucharka. Skąd? Bo nie istniała zanim zadałam to pytanie. Ani ona, ani strażnik, który przynosi ci co rano kawę nie istnieli do momentu, aż pomyślałeś nad odpowiedzią na moje pytanie. Usiądź, doktorze. To nie jest prośba. Nie skończyłam. Skutecznie wyczerpałeś moją cierpliwość. Mam dość siedzenia w tej farsie.
...Nie obrażaj mnie. Możesz dać mi wiele przezwisk, ale tym nie jestem.
Oczywiście, tak. To dobry argument - na logikę oni musieli przecież istnieć, tak jak twoi rodzice i sąsiedzi. Owszem, z założenia istniały ich koncepty, jako logiczny element życia przeciętnej osoby. Widzisz, jest taka sztuczka, polegająca na używaniu założeń. Zakładamy, że byłeś dzieckiem. Zakładamy, jak podświadomie zakłada każdy człowiek patrząc na inną osobę, że ktoś cię wychował, że gdzieś się uczyłeś, gdzieś dorastałeś. Zakładamy, że nie żyjesz w martwej pustce, a w otoczeniu innych ludzi. Że razem z tobą ktoś pracuje, że masz jakieś zainteresowania i jakiś krewnych. Nie trzeba z góry ustalać, jakie filmy lubisz albo czy masz rodzeństwo. Takie informacje pojawiają się tylko w momencie, gdy stają się ważne albo ktoś zwróci na nie uwagę. Oszczędza to strasznie dużo pracy. Komu? Eh, nie mam na to nazwy.Jedno z praw magii twierdzi, że rzeczywistość zawarta jest w obiektywnych stwierdzeniach lub subiektywnych opiniach w danym momencie uznanych za prawdziwe. Prościej mówiąc, jeśli wiesz, jak patrzeć to to, co nie jest powiedziane nie istnieje.
Jeśli stwierdzisz, że masz siostrę, choć informacja o niej nie pojawiła się wcześniej, siostra ta, przynajmniej w statystycznym odbiorze rzeczywistości, istnieje i istniała od dawna. Chyba, oczywiście, że jakkolwiek udowodnione zostanie, iż kłamałeś. Fakt, rzeczywistość jest przez to dosyć płynna i szczerze mało wyrobiona. Tak, oparcie jej na samych stwierdzeniach faktycznie powoduje, że jest przerażająco pusta. Tu jak mówiłam, w grę wchodzą założenia. Oszczędzają mi pracy. Całkiem fajny trik, co nie? Swoją drogą mówią mi Kore. Zanim to powiedziałam byłam nikim i każdym zarazem, ale ponieważ jestem Kore, byłam nią przynajmniej od początku tej rozmowy. Hah, wiem, może od tego rozboleć głowa. Apapu? Nie, ja też nie wiem, skąd tu jest. Urokliwe, nieprawdaż? Nie? No cóż, nie będę cię zmuszać, rozumiem, kompletnie rozumiem że jesteś niezmiernie zapracowany. Co tak właściwie robisz?
Dobrze, już przestaję się śmiać. Leć.Doktorze? Jeszcze ostatnie pytanie, jeśli mogę. Gdzie teraz jesteśmy?
CZYTASZ
Opowiastki bez sensu
General Fiction"Ledwo słyszalne 'Kore...' wydobyło się ze spierzchniętych, popękanych ust. Prośba, zażalenie, które utknęło w gardle, jak korek odbierając mowę. Kore, co? Kore, czemu do tego dopuściłaś? Kore, gdzie jesteś? Kore, czy jesteś? Może lepiej, że z gardł...