𝟙 𝕨𝕣𝕫𝕖𝕤́𝕟𝕚𝕒.. 𝔸 𝕓𝕪ł𝕠 𝕥𝕒𝕜 𝕡𝕚𝕖̨𝕜𝕟𝕚𝕖..

44 4 1
                                    


Rozpoczęcie roku, co za tym idzie nowe problemy i nowi ludzie. Sam wstała dziś dość późno, więc w popłochu szukała czegoś eleganckiego na dzisiejszą uroczystość która rozpocznie się za 30min.

- Dzieciaki, już! Śniadanie na stole! - Kate krzyczała z dołu robiąc herbatę do posiłku - Ja tę nie chce się dziś spóźnić! - ponownie krzyknęła gdy odstawiła czajnik na specjalnym podstawku

- Idziemy! - odkrzyknął Luke, który bacznie przyglądał się biegającej po pokoju siostrze

- Cholera.. Gdzie są te buty.. - rudowłosa chodziła od półki do półki, nawet zaglądała pod łóżko gdyż tak jak brat ma manie wrzucanie pod nie wszystkiego co zbędne - Pomyśl gdzie ja je mogłam położyć.. - zdesperowana ustała na środku pokoju z założonymi rękami na biodra, kosmyki rudych lekko kręconych włosów opadały jej na twarz

- Uczesz się bo masz busz, a buty penie na dole w korytarzu.. Pójdę zobaczyć - bliźniak wstał z wygodnego pościelonego łóżka i zbiegł za schodów. Samantha usiadła przed białą toaletką  chwytając szczotkę, cicho westchnęła i zaczęła je rozczesywać 

- Spóźnicie się.. - brązowowłosa z jasnymi pasemkami oparła się o ścianę i przyglądała się córce - Daj pomogę.. - podeszła do niej i odebrała szczotkę - Stres jest? 

- Nie, Argent nie odczuwa stresu.. - nastolatka spojrzała na małą złotą ramkę stojącą na toaletce. W ramce było zdjęcie rodzinne, a na nim ich ojciec. 6 urodziny bliźniaków, to było ostatnie przyjęcie z Alariciem

- Na co się tak patrzysz? - spytała rodzicielka gdy układała uczesane włosy córki 

- Na tatę.. Ile miał lat gdy się urodziliśmy? 

- Tyle co ja, 18.. Tylko ty mi nie próbuj w tym wieku zostawać matką, bo cię ukatrupię - kobieta delikatnie ścisnęła ramiona córki 

- Żałujecie że się urodziliśmy? - spytał Luke wchodzący do pokoju z parą czarnych butów na obcasie - To twoje? - Sam pokiwała głową i odebrała obuwie 

- Oczywiście że nie. Skąd takie pomysły? - Argent usiadła na łóżku obok córki, która skończyła ubieranie butów

- W poprzedniej szkole byłaś najmłodszą matką.. - Luke przetarł białe włosy, które pofarbował w te wakacje

- Ale nie na świecie, są młodsze.. - Kate gwałtownie wstała z łóżka - A teraz bękarty, wychodzicie do szkoły, już! - roześmiana krzyknęła i jako pierwsza wyszła z pokoju

- Wyglądasz jak żul.. - stwierdziła Sam gdy spojrzała na brata w czarnych spodniach i białej koszuli, lekko pogniecionej i nie dopiętej przy szyi 

- Ale nie jak dziwka.. - teraz on przyjrzał się siostrze, która miała na sobie czarną spódniczkę i na to delikatnie za duży biały sweter odkrywający lewy bark. Dodatki jaki ma na sobie nigdy się nie zmieniają: dwa naszyjniki (jeden od matki: z wilkiem, a drugi od ojca: kamień w kształcie łezki), pierścionki na wszystkich palcach w różnych kształtach oraz krótkie pomalowane na czarno paznokcie 

- Dzięki. - dziewczyna pokiwała głową i uderzyła brata w ramię 

- Dzieciaki, moja cierpliwość już się kończy! - bliźniaki spojrzeli na siebie, i z głośnym śmiechem ruszyli na dół

<>

- Dobra.. Mama nie będzie nas codziennie woziła więc.. - bliźniacy siedzieli przed szkołą na ławce próbując znaleźć rozpiskę autobusów by wrócić do domu

- Znalazłam.. z St. Mary's Dominican High School na Burbon St. autobusem będziemy jechali.. 39min.. - dziewczyna oparła głowę na ramieniu brata

𝙹𝙴𝚂𝚃𝙴𝚂́ 𝙼𝙾𝙹𝙰̨ 𝙺𝙾𝚃𝚆𝙸𝙲𝙰̨ // 𝙼𝚊𝚛𝚌𝚎𝚕 𝙶𝚎𝚛𝚊𝚛𝚍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz