8. Byłam martwa.

378 33 4
                                    

DELIA (LAYLA)

6 lat wcześniej

– Facet, który prawie mnie dziś zabił, był moim ojcem, Aiden.

Jego twarz przybrała dziwny wyraz. Mimo że go nie znałam, to czułam, że był bardzo wkurzony. Nie było tego po nim aż tak widać, ale jego oddech stał się zupełnie inny. Niespokojny.

Z jego perspektywy musiało wyglądać to okropnie, ale w moim życiu już nic nie było w stanie mnie zaskoczyć. Wszystko było mi obojętne. Mogłam zginąć i tamtej nocy, żadna różnica, kiedy miałoby się to stać.

– Delio, tak bardzo mi przy...

– Gówno prawda – odparłam ostrym tonem, nie wiedząc, dlaczego tak nagle na niego naskoczyłam. – Możesz mówić, jak bardzo jest ci mnie żal, ale wiesz co? – Odsunęłam się od chłopaka, aby znaleźć się jak najdalej. – Dla mnie była to przepustka do lepszego świata, a ty postanowiłeś zabawić się w bohatera.

Aiden rozszerzył oczy, a ja po raz pierwszy powiedziałam na głos swoje prawdziwe myśli. Czułam, że przy nim mogłam mówić o wszystkim. Że mnie zrozumie i wysłucha.

Każdy jest silny, ale do pewnego czasu.

– Nieprawda, przestań tak mówić! – Od razu znalazł się przy mnie. – Nie znam cię, Delio, ale widzę w twoich oczach ból. Widziałem go już na tych pierdolonych schodach – powiedział nieco ostrzej.

Chciałam coś powiedzieć, ale on kontynuował dalej:

– Dlatego za tobą poszedłem. Czułbym się źle, gdybym to zignorował. Pomyślałem, że zechcesz coś sobie zrobić. I widziałem ten ból, kurwa, ale chciałem wierzyć, że może się pomyliłem i tak naprawdę jesteś bardzo szczęśliwa.

Troska. Nikt nigdy się o mnie nie troszczył. Albo mnie unikali, albo do czegoś wykorzystywali.

– Dlaczego tak bardzo się tym przejmujesz? Widzisz mnie, i od razu za mną idziesz, bo myślisz, że chce się zabić? Wybacz, Aiden, ale to brzmi komicznie – odparłam rozbawionym tonem, choć w środku czułam pustkę.

Jak sam powiedział, nie znał mnie, a zachowywał się, jakbyśmy byli przyjaciółmi od najmłodszych lat. Ja nie miałam przyjaciół.

– Bo... – Złapał się za boki głowy i odchylił ją do tyłu, ciężko wzdychając – ...nieważne.

Mimo wszystko spędziłam z nim zaledwie trzydzieści minut, a powiedział słowa, których nigdy dotąd od nikogo nie usłyszałam. Właśnie to sprawiło, że miałam ochotę spędzić z nim każdy następny dzień.

– Przepraszam – powiedziałam po chwili.

– Za co?

– Nie powinnam tak mówić. Po prostu chciałeś mi pomóc. – Opuściłam głowę, patrząc na swoje buty. – Nie wiem, co to współczucie, Aiden. Nie wiem, co to uczucia.

Mówiłam prawdę. Nawet o siebie się nigdy nie martwiłam. Byłam jak robot, który wykonywał swoją pracę. 

Oczywiście osoby, którymi się otaczałam, mogły mówić, że wszystkim się przejmowałam. Było tak, ale chodziło mi o to, że nie umiałam darzyć kogoś uczuciem, lecz jakiekolwiek słowa mnie raniły.

W otchłani kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz