Początki //1//

214 8 3
                                    

Per. Hinaty
Był słoneczny dzień aż chciało się żyć. Za pięć dni mieliśmy ruszyć w podróż,  konkretniej na obóz siatkarski do Stanów Zjednoczonych. . 
Z tej okazji Tanaka postanowił zrobić imprezę. Oczywiście, która odbędzie się dzisiaj. Jego rodziców nie było w domu bo gdzieś wyjechali więc cała posesja będzie dla naszej drużyny. Przed tym oczywiście trening. Była sobota więc wziąłem tylko mój strój w którym zawsze ćwiczę, oraz inne rzeczy. Gdy skończyłem się pakować pobiegłem do szkoły na sale.

--Hej wam! - Krzyknąłem tryskając radością. Uwielbiam moje treningi.

Per. Kageyamy
Gdy się już rozciągałem tą krewetka wbiegła na sale od razu psując mi humor. Miałem nadzieję że nie przyjdzie, dobrze że dzisiaj na niego nie czekałem chyba bym zwariował.
Od razu gdy on mnie ujrzał podbiegł do mnie i zaczął gadać.

--KAGEYAMAA! Po wystawiasz mi dzisiaj piłkę? I czemu nie czekałeś? Spóźniłem się przez ciebie.

--Zrozum to. Nie muszę na siebie czekać to że tak ostatnim razem chodziliśmy nie znaczy że muszę cały czas z tobą łazić - odparłem od razu.

--Przynudzasz. Będziesz dziś u Tanaki na imprezie?

--No będę, będę. Ale to nie znaczy że idziemy razem!

--Ej Nooo. Kageyamaa Chodźmy razem. Proszeeee..

Idiota zrobił słodkie oczka z myślą że na mnie to zadziała, ale nie ja się nie dam. Albo po prostu zmięknę bo będę miał go dosyć.

--No dobra, dobra pójdziemy razem. - stwierdziłem patrząc na chłopaka
--A teraz się rozciągaj pchło bo ci nie po wystawiam piłek.

--Już się robi królu!

Per. Hinaty
Zacząłem się rozciągać tak jak chłopak kazał. Kiedy skończyłem podniosłem się z podłogi i Kageyama zaczął mi wystawiać.

--Kageyama musisz wyżej wystawić muszę wyżej skakać!

--Nie mów mi co mam robić!

--Ale ja... Z resztą nie ważne! Rób jak uważasz! - Krzyknąłem do chłopaka trochę smutny

Per. Kageyamy
Skończył się trening, a krewetka zdawała się być nie co przygnębiona. Jakoś bardzo się tym nie przejąłem, ale taki też był gdy wracaliśmy. Postanowiłem zapytać gdy byliśmy w połowie drogi.

--Ej krewetka.

--Hm? Coś nie tak jest Tobio?

--Jest bardzo źle.

--Co się dzieje?

--Ty nigdy do mnie nie mówisz Tobio.. A po za tym jesteś jakiś smutny coś się stało?

--Od kiedy ty się mną przejmuszesz?

--Ohhh, krewetko od zawsze się tobą przejmuje tylko tego nie okazuje.. Albo robię to trochę inaczej niż wszyscy

--Mhm.. Pójdę do domu się przebrać w coś ładnego na tą imprezę..

--Dobrze pchełko to do później, znaczy pewnie do zaraz

--Tak do zaraz..

Per. Hinaty
Poszedłem się przebrać. Założyłem czarne jensy oraz białą koszule. Dwa guziki od góry nie były zapięte. Kiedy się przygotowałem wyszedłem i czekałem na Kageyame już z lepszym humorem.

Per. Kageyamy
Wszedłem do domu przebrałe się. Założyłem jakieś jeansy białą bluzkę z długim rękawkiem a na to jaką fioletową z krótkim wyglądem w miarę dobrze więc mogłem iść, więc poszedłem do pchły tej małej.

--Ej krewetko! Jestem już - popatrzyłem na rudowłosego

--To fajnie - spojrzałem w górę widząc chłopaka uśmiechnąłem się

--Widzę że humorek się poprawił Panu - zaśmiałem się cicho co rzadko się zdarzało

--Em...Kageyama ty się śmiejesz - Uśmiechnąłem się nie co szerzej. Widok chłopaka śmiejącego się mi naprawdę poprawił humor

--Dobra krewetko idziemy?

--Tak, tak. - powiedziałem po czym ruszyłem do domu Tanaki z czarnowłosym.

Per. Hinaty
Kageyama wydawał się jakiś dziwny. Nigdy się przy mnie nie śmiał. Może chciał mi humor poprawić. Nie wiem. Gdy dotarliśmy do domu Tanaki ten nas przywitał przytulając nas.

"To miał być tylko zakład.. "//kagehina//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz