Część 2: Szalona jazda po wsi i wyzywanie mojej byłej

13 0 0
                                    

Cały czas jechaliśmy prosto. Wyjechaliśmy za Rybnicę (jest to takie jezioro we Włocławku), później wyjechaliśmy z Włocławka i dojechaliśmy do Józefowa.
Cały czas rozmawialiśmy z Kubą i wyśmiewaliśmy Pawła, który co tu ukrywać, był trochę przy kości i już ledwo jechał. Musiał co chwila robić przerwy by się napić. Miał dość słabą kondycję a jego zbyt duża masa coraz bardziej powodowała zmęczenie trasą. Wreszcie wyjechaliśmy z Józefowa i dojechaliśmy do wsi takich jak Mursk oraz Ładne. Wtedy Kuba mnie zapytał:
- Eeee, mordo? To tutaj mieszka ta Twoja była szmata?
Na co ja odpowiedziałem:
- Noo chyba gdzieś tutaj.
Przez pare sekund jechaliśmy jeszcze spokojnie do czasu, gdy Kuba wydarł mordę na całą wieś:
- Patrycja to kurwa!!! Wyłaź szmato. Patrycja, dziwko jebana!!!
Darł mordę tak głośno, że aż wszystkie psy z podwórek przy wiejskich domkach zaczęły szczekać.
...
- Uspokój się kurwa! Krzyknąłem trochę zdenerwowany, na co Kuba odrzekł:
- A co Ci szkodzi? Beka w chuj jest.
Ja: No, w sumie jest. Niezły rozpiździel zrobiłeś. Wszystkie psy teraz na nas szczekają.
Kuba: A chuj w te psy, teraz już cała wieś wie, że Twoja była jest dziwką. Dobrze jej tak. Suka jebana nauczy się zasad.
...
Przyznam szczerze, że miałem z tego ostrą bekę. Z początku nie wydawało mi się to zabawne, bo nie lubię zakłócać spokoju niczego niewinnych ludzi. Wszędzie panowała cisza a tu nagle jakiś pojeb wyzywa laskę od dziwki. Słusznie, moja była miała skłonności do uganiania się za pierwszymi lepszymi facetami a nawet do odbywania z nimi stosunku płciowego. Co jednak nie znaczyło, że musi wiedzieć o tym cała wieś.
Szkoda mi było ludzi, którym zakłócił spokój, ale po czasie również zacząłem się z tego śmiać.
...
Nagle dojechał do nas styrany Paweł i zaczął gadać, że nieodpowiednio się zachowujemy.
Paweł: Ej, chłopaki? Co wy tak krzyczycie? Co się stało? Nie wyzywajcie jakiejś dziewczyny. To nie ładnie. Nawet jeśli była taka, czy taka, to nie znaczy, że trzeba ją wyzywać. Bóg kazał wybaczać.
...
Dodam tylko, że Paweł to bardzo religijny gościu. Dosłownie co parę minut musiał poruszyć jakiś katolicki temat. Prawie przy okazji każdej sytuacji wtrącał się z jakimiś fragmentami z Pisma Świętego.
...
Paweł umoralniał nas jakieś kilka minut, że nie wolno wyzywać dziwki od dziwki, lecz my go nie słuchaliśmy. Zrobiliśmy małą przerwę, aby napił się wody i zebrał siły na dalszą trasę. My z Kubą zaś grzebaliśmy w telefonach bo mieliśmy wyjebane na jego biblijne historyjki.
...
Nagle napisała do mnie moja była...
Patrycja: Ej, możesz mi powiedzieć kto się tak drze pod moim domem? Słyszałam, że ktoś krzyczał "Patrycja to kurwa". Wiesz, że u mnie jest mój chłopak i on w każdej chwili może się do was przejść? Daj nam spokój i nam nie przeszkadzaj!
Ja: Noo, taaa Twój chłopak... Który już? Z piąty? A w czym mamy nie przeszkadzać? Ruchacie się pewnie?
Patrycja: Nie ważne! Może tak a może nie, to że leżymy bez ubrań w łóżku, nie znaczy, że od razu się ruchamy zboczeńcu. Po prostu nam przeszkadzacie. Ty i twój głupi kolega.
...
Akurat pokazałem Kubie, że moja była do mnie napisała. On przeczytał wiadomości i znowu zaczął krzyczeć:
- No wyłaź kurwo! Za takie cudzołóstwo to w średniowieczu nie uniknęłabyś inkwizycji. Na stosie by cię spalili.
...
Kiedy ziomal wyskoczył z tą inkwizycją i stosem, to miałem niezłą bekę. Nie koniecznie z mojej byłej. Bardziej z tego pojeba. On zawsze miał we łbie najgłupsze pomysły. Jak coś palnął bez zastanowienia, to zawsze był ubaw po pachy. A w tej sytuacji to już wogóle.
...
I nagle Patrycja znowu do mnie napisała:
- Mój chłopak nie wytrzymał, on się serio zaraz do was przejdzie. Lepiej uciekajcie.
...
Powiedziałem to Kubie:
- Mordzia, musimy zawijać bo tamten debil zaraz nas pogoni.
Kuba: A wyjebane. Już jedziemy.
Nagle wtrącił się Paweł:
- Ejjj, chłopaki? Zawracamy? On nas pobije.
Powiedział Paweł ze strachem w łamiącym się głosie. Jego głosik był wtedy tak cieniutki jak płaczącego dziecka. Cóż jednak poradzić.
Paweł się przestraszył i chciał wracać do domu. My jednak nie pozwoliliśmy na to.
Wraz z Kubą pojechaliśmy dalej.
...
Jechaliśmy, jechaliśmy...
Chłopaka Patrycji ani widu ani słychu...
Wszystko w porządku. Do momentu, gdy zza otwartej bramy jednego z domków wyskoczył agresywny pies. Na moje oko był to jakiś pittbul lub rottweiler. Nie widziałem dokładnie, bo było już naprawdę do reszty ciemno. Byliśmy w środku wsi. Nie było żadnego oświetlenia. Panowała grobowa ciemność a jedynym źródłem światła była lampka przy moim rowerze. Wracając jednak do tematu psa... Spojrzał się na światło, popatrzył na nas po czym ruszył w pogoń.
Biegł tak szybko, że już nie dawaliśmy rady nawet rowerami, aby go wyprzedzić. Wreszcie dogonił Kubę. Złapał go za nogę i ugryzł. Kuba był bardzo wystraszony a skacząca adrenalina sprawiła, że odruchowo kopnął psa. Ten zaś odskoczył i w końcu od nas uciekł. Później przez dalszą drogę znowu było spokonie, lecz zaczynał padać marznący deszcz ze śniegiem. Wieś była spowita przez mroczną mgłę, która wprowadzała niepokojący nastrój. W dodatku gdzieś tam w oddali zaczęło się błyslać. Sceny jak z horroru. Całkowita ciemność, deszcz, śnieg, straszna mgła budząca grozę oraz błyskawice. My sobie nadal jedziemy, aż tu przed nami zza osłony mgły wyłania się jakiś krzyż. Jadąc dalej dostrzegliśmy, że jest to krzyż od jakiegoś grobu. Wreszcie mgła odsłoniła przed nami niemiecki cmentarz z osiemnastego wieku. Nie ukrywam, że się przeraziliśmy. To były sceny naprawdę rodem z horroru, kiedy spośród błyskawic i mgły wyłania się cmentarz. Chwilę na niego popatrzyliśmy, aż Paweł doszedł do wniosku, że kończy się droga i trzeba zawracać. Poza tym było już późno i fakt faktem wreszcie przydałoby się zebrać z powrotem.
Paweł jednak bał się, że w drodze powrotnej spotkamy chłopaka mojej byłej, który rzekomo miał do nas wyjść. Zaproponował więc inną drogę powrotną:
- Ejjj, chłopaki. Tam ten typ będzie chciał nas pobić, więc nie wracajmy tak, jak przyjechaliśmy. Ja Wam pokażę inną drogę. Skręcimy za tym cmentarzem tam w lewo i wyjedziemy w Modzerowie. Później już tylko cały czas prosto i do Włocławka.
...
Zgodziliśmy się na propozycję Pawła. Pojechaliśmy w lewo za cmentarzem i dojechaliśmy do drogi, która nie miała pobocza. Była to bardzo ruchliwa droga. Co chwila jechał jakiś samochód. Mało tego, zamarzł na niej deszcz ze śniegiem i było strasznie ślisko. Zapytałem Pawła, czy aby napewno chce tędy jechać. Zapytałem ostro, trochę zmartwiony o nasze bezpieczeństwo, gdyż nie powinno się jechać po szosie bez pobocza w dodatku oblodzonej. Byłem na niego zdenerwowany. A konkretniej na jego propozycję powrotu do domu, akurat tą drogą.
- Ty kurwa debilu jebany, chcesz żeby jakiś samochód się w nas wpierdolił? Chcesz potem na urodziny znicze dostawać i wąchać kwiatki od spodu?
Na co Paweł odrzekł:
- Nieee noo luuziiik. Pojedziemy prawą stroną. Po prawej stronie można jechać szosą. Będzie przepisowo, policja nas nie zawinie jak będziemy jechać przepisowo.
Ja: Chuj mnie obchodzi czy przepisowo, czy kurwa nie przepisowo!!! Jest ślisko. Jakieś auto wpadnie w poślizg, wjedzie w nas i wylądujemy na tym cmentarzu, co go przed chwilą widzieliśmy. Myślisz pojebie?
...
Paweł przekonywał nas o "bezpiecznym" powrocie do domu przez kilka minut...
Zdecydowaliśmy się mu ulec i pojechaliśmy tą oblodzoną drogą bez pobocza...
Jednak tak, jak przeczówałem, była to zła decyzja. A dlaczego? Co się później wydarzyło? Dowiecie się w kolejnej części. CDN...

Igrając ze śmiercią - Nie obcy hardkorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz