3

16 1 0
                                    

   Pierwszy dzień w nowej szkole zapowiadał się ciekawie. Mieliśmy zejść na ważne zebranie przed lekcjami.

-Lily, wstawaj ty śpiochu! Spóźnisz się na ważny apel przed śniadaniem! - krzyknął mi do ucha Max.

Po chwili zerwałam się na równe nogi. Nosiłam złą minę. Nienawidziłam wstawać tak rano... Nie miałam do tego po prostu słów.

-Dobrze, już idę, ale proszę nie drzyj mi się następnym razem do ucha z całej siły proszę. - odpowiedzialam.

Max stanął jak słup soli. Zrobiło mu się strasznie głupio, że tak zrobił. Po chwili zniknął z moich oczu. Zawsze tak robił, jak się czegoś wstydził, lub stresował.
Ja postanowiłam wyjść z pokoju. Wyszłam razem z Maxem. On pojawił się ponownie.

-Opanuj się, nikt cię tutaj nie zje, Max. - powiedziałam.

Wkrótce Max już się nie odzywał i poszliśmy w piżamach na ważne zebranie szkolne.

-Ciekawe gdzie Melanie, i jej koleżanka Sandra.

-Pewnie gdzieś tam stoją - kiwnął palcem Max, pokazując na tłum uczniów.

Nie miałam pojęcia skąd oni biorą tych uczniów. Tak naprawdę nie było to do końca ważne. Ważne było to, co chciał nam przekazać dyrektor szkoły.

Weszliśmy w tłum szukać Sandry i Melanie. Niestety nigdzie nie mogliśmy ich znaleźć. Wkrótce razem z Maxem zgubiliśmy się w tłumie dzieci. Musiałam wyjść z tego tłumu. Nie dało się, ponieważ każdy stał na sobie dosłownie.
Wszyscy gadali, niektórzy się także popychali. Wkrótce przez jedną osobę upadłam. Okazało się, że popchnął mnie jeden z uczniów. Wstałam i zobaczyłam kątem oka chłopaka w kapturze. Nie widziałam jego twarzy, ale każdy na niego krzyczał i pokazywał palcem. Wszyscy go czymś obrzucali. Nie miałam pojęcia co on musiał im wszystkim zrobić, żeby był tak potraktowany.

Zaczęłam iść za zakapturzonym chłopakiem. Nagle zatrzymała mnie Melanie. Znalazłam ją! Była gdzieś w tłumie, a raczej ona znalazła mnie, ale to już bez znaczenia.

-Nie radzę za nim iść... On jest przeklęty. - powiedziała Melanie.

Ja przez chwilę byłam zatkana i nie wiedziałam co powiedzieć.

-Ale dlaczego jest przeklęty? - zapytałam.

-Ponieważ zawsze przy nim dzieje się jakieś nieszczęście. Niestety mieszkam tutaj dopiero od pół roku, więc dokładnie nie wiem, ale kiedyś podpalił szkołę. Mówił, że niby przypadkowo, ale jeden z uczniów na szczęście miał umiejętności, które sprawiły, ze szkoła przestała się palić. - rozglądała się Melanie.

Byłam w szoku. Miałam nadzieję, że to tylko zwykły chłopak, który po prostu chce świętego spokoju, tak jak ja. A może dogadali byśmy się jakoś. Może mogła bym dać mu coś w prezencie. Wtedy, gdybym udowodniła innym, że jest inny to może by mi ludzie uwierzyli. Niestety to niemożliwe, a gdyby.... Miałam w tym momencie mętlik w głowie.

Wkrótce wielkie drzwi się uchyliły. Wyszedł z nich dyrektor całej akademii.
Wszyscy nagle ucichli, jakby byli zahipnotyzowani. Ja też siedziałam cicho i patrzyłam się na innych. Nagle dyrektor stanął na środku korytarza.

-Witajcie moi drodzy uczniowie! Już tyle lat jesteście w tej szkole! Dzisiaj podam nowym osobom wszystkie informacje, gdzie i w jakiej klasie będą się znajdować.  A więc wymienię kilka osób i rozdam specjalne dokumenty oraz plan lekcji i zasady, o których napewno większość pamięta i zna. - wkrótce zamilkł i zaczął wymieniać imiona.

W końcu wymienił moje imię. Wyszłam na środek pewnym krokiem. Każdy się na mnie gapił i niektórzy nawet mnie odgadywali. Tak z resztą myślałam po ich zachowaniu i minach.
Dostałam listę na której było napisane:

Akademia Magii Część 1[Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz