5

9 2 1
                                    

Alana, który leżał obok mnie na łóżku. Czekaj czy my coś robiliśmy?! NIE NIE NIE NIEEEEE proszę oby nie.

-Alan-zaczęłam go budzić-Alan wstawaj-nie chciał się budzić-ALAN!!-krzyknęłam z całej siły 

-co się dzieje!?-wstał gwałtownie

-co ja tu robię co się działo? i czy czy my coś wiesz?-zapytałam by się cokolwiek od niego dowiedzieć.

-nieee spokojnie nic takiego się nie zadziało-po usłyszenia tego ulżało mi

-a co się dokładnie działo?-zapytałam jeszcze raz.

-No tam jeszcze tańczyliśmy i śpiewaliśmy, a ty już miałam chyba dość bo siedziałaś na ławce, a potem zasnęłaś to postanowiłem cię wziąć na ręce i zaprowadzić do domu, ale dlatego, że nie wiem jeszcze gdzie mieszkasz to przyszliśmy do mnie bo w sumie i tak moich rodziców nie ma i nie będzie przez około tydzień.

-dziękuje ci-uśmiechnęłam się do niego- czekaj a która godzina?

-6:04

uff jak dobrze nikogo już w domu nie będzie. Ojciec z kolegą w pracy więc przypału nie będzie.

-ja muszę lecieć bo wiesz szkoła więc trzeba lecieć po książki i no się przebrać

-jeśli chcesz mogę jechać z tobą autobusem-zaproponował i wstał z łóżka

-nie musisz i tak już dużo mi pomogłeś-odpowiedziałam by nie zawracać mu głowy

-nie muszę ale chcę-powiedział ubierając bluzę i uśmiechając się do mnie.

-nie chcę ci zawracać kolejny raz głowy.

-nie zawracasz młoda- powiedział upewniając mnie

-no okej jak chcesz

-dobra weź swój telefon młoda i ubieraj buty.

-okej moment

-a w ogóle na jakieś ulicy mieszkasz?-zapytał się mnie by wiedzieć jakim autobusem musimy pojechać.

-ul.kołobrzecka- odpowiedziałam trochę nie pewnie bo jeszcze go tak dobrze nie znałam 

-okej za 15min będzie autobus więc chodź-powiedział sprawdzając na telefonie 

-idę

I poszliśmy na przystanek, który był od razu na przeciwko bloku. Podczas czekania zapytałam 

-Alan

-tak?-odpowiedział pytając

-masz może szluga?-zapytałam bo miałam straszną ochotę by zapalić.

-oho czyżby młoda polubiła papierosy?-powiedział i się zaśmiał

-może-odpowiedziałam-to masz?

-no ja bym nie miał. Proszę- wyciągnął paczkę i mi dał- masz całą jakbyś chciała bo wątpię, żeby ktoś ci sprzedał w tym wieku- uśmiechnął się do mnie.

-dzięki- odwzajemniłam uśmiech i wyciągnęłam jednego papierosa z paczki 

wyciągnęłam zapalniczkę ze spodni. Włożyłam papierosa do ust i odpaliłam. Po jakimś czasie palenia Alan podszedł do mnie i wyciągnął mojego papierosa z ust.

-co ty robisz?-zapytałam bo nie wiedziałam co chce zrobić

-nic-odpowiedział mi i wziął mojego papierosa do swoich ust i zaczął dokańczać mojego papierosa.

Stałam chwilę nic nie mówiąc i patrząc się na nie uśmiechając się 

-tak się bawisz?-powiedziałam pytając i się dalej uśmiechając.

I can't cope anymoreWhere stories live. Discover now