Śniło mi się że znalazłem 3 swinki morskie i zabrałem do domu ale mi uciekły a po czasie udało mi się na nowo znalesc ale tylko 1 i to taka malutka i tak ja przytulałem ze az umarła i było mi bardzo smutno i źle bo nie chciałem tak zorbic. Po czasie znalazłem jeszcze 1 i o tą już bardzo dbałem i dawałem jej dużo czułości a ta mnie polubiła i na mnie zasnęła. Potem do mnie zadzwonili że znaleźli jeszcze dużo świnek bo się rozmnożyły w tamtym miejscu i jka pojechałem to było ich całe mnóstwo tak samo jak królików małych. Zacząłem je zbierać to kartonów i mnie pytali czy Marayly to moja ciotka to im powiedziałem że to moja chrzesna i się śmiać ze mnie zaczęli. Jak wróciłem do domu iceszony ze mma tyle zwierzątek i zibactzkem ze to nie są te zwierzęta które powinny być, właściwie to nawet nie były zwierzęta. I się wkurzyłem i postanowiłem że wysypie im wszytko przed tym kościołem (?) bo tam gdzie znaleźli te swinki to był kościół.