30 Sierpnia 2021 "Wojna Polsko-Ukraińska"

8 0 0
                                    

Wybuchał wojna pomiędzy Polską i Ukrainą. Razem z moją rodziną mieszkaliśmy w małej wiosce. Tutaj każdy miał dostęp do broni, więc trzymaliśmy po jednym na głowę. Tego dnia poszliśmy do kościoła. Na nasze nieszczęście Front wojenny dotarl do nas. To było piekło. Z okien zaczęły lecieć strzały, połowa kościoła przestała istnieć przez bombę. Zginęli wtedy moja babcia i ciotka. Razem z resztą schowaliśmy się za ławkami. Zaczęła się wymiana ognia. Nasza bronią był karabin kałasznikow. Zgubiłem myśli, chowając się za jedną z mocno zniszczonych ławek próbowałem się pozbierać. Dostrzegelm moja siostrę cioteczną. Była tylko 3 lata starsza i jak można było to zobaczyć, najodważniejsza. Nie chowała się za osłonami tylko stojąc celowała do przeciwników. Dodało mi to dużo odwagi. W mgnieniu oka zacząłem sam powtarzać jej ruchy. Broniliśmy się 30 minut, nie tracąc nikogo. Nagle usłyszeliśmy biegnący w nasza stronę kolejny batalion piechoty. Zamyśliłem się wtedy, wróciłem do rzeczywistości dopeioro kiedy Gosia (moja siostra cioteczną) dostała prosto w głowę. Patrzyłem jak jej ciało bezczynnie upada na ziemię, a z głowy leje się krew. W ciągu minuty cała podłoga była zalana czerwnoym płynem. Zdarzyłem się do tego widoku już ale to, to było coś co wiedizalem ze nigdy nie zapomnę. Przyglądając się dla truchła siostry, nie dostrzegłem kiedy umarli moi dwaj bracia. Jeden miał dopiero 14 lat zaś drugi miał już 20. Starszy (Jakub) przyjechał tylko na weekend. Krystian (młodszy) miał przed sobą jeszcze całe nastoletnie życie. Znów się załamałem. Otrząsnęła mnie moja dziewiętnastoletnia siostra, która zaczęła krzyczeć moje imię. Koedy zaczęłam wracać do siebie ona odbiegła. Ale dziwnie się poruszała. Miała postrzelone udo, zauważyłem to przez bandaż, który był cały przesiąknięty. Przypatrywałem się jej jeszcze chwilę. Podbiegał do kogoś i próbowała go patrzyć, lecz granat rzucony jej pod nogi zatryzmał jej działania. Oststnie chwilę życia poświęciła patrząc mi się prosto w oczy. W ciągu godizny cała moja rodizna poumierała. Właściwie prawie całą, została mi tylko babcia która tego dnia wyjechała z miasta. Wraz z ocalałymi zdobyliśmy kościół a ja sam zabrałem życie około trzem osobom. Potem znalazłem się w jakimś wielkim budynku, dokładnie na korytarzu. Wszędzie słyszałem bawiące się dzieci i mówiące po Ukraińsku oraz Polsku. Przeraziło mnie to torche ale poszedłem dalej. Idąc dalej widziałem jak ludzie radośnie rozmawiają i biją mi brawa. Nie rozumiałem dlaczego dostawałem te owacje. W końcu podszedł do mnie prezydent (nie rządził wtedy Duda) i potrząsając mi rękę wręczył medal honoru. Obok niego stała moja babcia. Zapytałem co ja właściwie zrobiłem, odpowiedzieli mi że dzięki mnie wojna się zakończyła. Stałem jeszcze parę minut i z nimi rozmawiałem. Dostrzegłem w pewnym momencie mężczyznę dziwne przebranego oraz jego broń. Zaczął do mnie mierzyć. Nie wiem czemu ale nie mogłem się odezwać. Jedyne co mogłem robić to stać i patrzeć jak zostaje postrzelony. Zabójca trafił mnie w brzuch, czułem jak wylewa mi się krew. Obraz przed oczami zaczął być coraz bardziej rozmazany. Stali nade mną pan prezydent i moja zalana łzami babcia. On wolał o lekarza, zaś ona patrzyła jak jej oststnio członek rodizny odchodzi. Czułem że tak musiało być. Zacząłem się dusic i przestałem cokolwiek widzieć. Nagle się obudizlem i zdałem sobie sprawę że naprawdę przestał oddychać. Ten sen śnił mi się jeszcze drugi raz, ale wtedy mogłem uratować siebie kosztem życia babci. Nie zorbilem tego, bo co miało mnie spotkać powinno się wydarzyć.

SnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz