3

562 18 0
                                    

Chłopak patrzył na mnie, nie mogłam go wyczytać był mega zamknięty i tajemniczy, ale wyglądał jakbym tą historią go poruszyła.

- Teraz to ty jesteś najpiękniejszą kobietą w plemieniu - wysnuł wniosek.

- Tak słyszałam - wzruszyłam ramionami - bywa to uciążliwe.

- Dlaczego?

- Bo nie jestem nikim zaintersowana, a kolejka do zaręczyn się ustawia od ponad 3 lat... Naszczęście ojciec jeszcze nie chce mnie stracić i oddać nikomu.

- Co jeśli chciałabyś wyjść za kogoś z miłości?

- Tego nie wiem, wole się narazie nie przekonywać. Nie wiadomo jak życie nami kieruje...

*Uwaga czytelnicy, zapamiętajcie jej słowa, ten cytat i na sam koniec książki sobie o nim przypomnijcie i będziecie zszokowani jak ta historia się potoczyła*

Chłopak chłoną każde moje słowo, nagle odwrócił wzrok i powiedział.

- Powinnaś się położyć, późno już.... Podał mi puchaty koc i poduszke po czym odszedł na drugi koniec pokoju i usiadł nad książką. Dał widoczny znak, że koniec rozmowy. Odwróciłam się do niego plecami i odziwo odrazu usnęłam.

Rano, obudziła mnie chłodna dłoń na ręce, zerwałam się jak z koszmaru gotowa do odparcia ataku, ręka jednak była szybsza, cofnęła się nim zdążyłam otworzyć oko. Był to Edward, wyglądał świeżo, przystojnie i pachnąco... Zaraz co?! Co ja powiedziałam. O nie, nie. Widocznie się nie wyspałam, bez słowa wstałam i poszłam do łazięki prawie biegnąć byle by uciec od Edwarda i moich myśli o nim, Alice już przygotowała tam dla mnie wczoraj wybrany outfit, był boski. Laska czuła styl i to w niej polubiłam, mogłybyśmy się zakumplować haha. Kiedy zeszłam na dół, byli tam już wszyscy, a Esme podała mi talerz pełen naleśników.

- Ojej, bardzo dziękuję, ale nie musiała Pani... - Byłam mega skrępowana, rozglądnęłam się i nikt inny nic nie jadł, czułam się tak niezręcznie.

- Kochana, korzystam z możliwości gotowania puki mogę - mrugnęła do mnie. - Wcinaj...

- Jest Pani aniołem - zaśmiałam się rumieniąc, na co chyba się rozczuliła.

- Jak ci się spało? - Zagadał Edward siadając obok.

- Dobrze, wygodna ta sofa faktycznie - mruknęłam, po wczoraj czuje, że już nie patrzą na mnie z góry, a ja nie traktuje ich jak jakiś nadludzi... Ale zachowanie Edwarda mnie intryguje na tyle, że trochę się boje co on sobie myśli w tej głowie.

- Co ci się stało w dłonie? - Zapytał Carlisle nagle, spojrzałam na swoje ręce. Były całe w siniakach i podeszły krwią w pewnych miejsach.

- Ojej - mruknęłam przyglądając się im, nawet wcześniej tego nie zauważyłam, ani nic nie poczułam. - Chyba zbyt mocno opierałam sie porwaniu...

Na moje słowa lekko się zaśmiali.

- To się nazywa waleczna dziewczyna - zaśmiał sie basem Emmett.

- Nie zbyt mi to pomogło - przewróciłam oczami. Trochę bolały, ale nie chciałam sie uskarżać, następnym razem nie będę po prostu bić z całej siły w marmur...

Pojechałam z nim do szkoły jego samochodem, jaka była mina tych wszystkich dzieciaków kiedy zobaczyły mnie wysiadającą z jego srebrnego volvo, jeszcze bawił się w dżentelmena i mi drzwi otworzył...

- Nie bawię się w dżentelmena - mruknął idąc obok mnie unosząc znacząco brew - tylko nim jestem...

- Oh no tak wybacz panie Cullen - przewróciłam oczami. - Pochwal się co ciekawego słyszysz w tym tłumie. - Nie wiem czemu jeszcze się nie rozłączyliśmy, w szkole mogliśmy się rozdzielić i spotkać na parkingu aby mnie odwiózł później, a jednak wciąż szliśmy obok siebie.

Siostra Jacoba Blacka ~ ZmierzchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz