5

445 20 0
                                    

W końcu dotarliśmy na klif.

- O tym miejscu ci opowiadałam - szepnęła przymykajac oczy i oddychając głęboko świeżym powietrzem. Spojrzałam na chłopaka, wpatrywał się we mnie niczym w obrazek z ogromnym uśmiechem i błyskiem w oku.

- Masz racje ładnie tutaj.

- Zawsze tu przychodzę pomyśleć i się wyciszyć... Jeśli kiedyś miałambym skończyć swoje życie, to właśnie tutaj - szepnęłam, moje słowa go chyba zmartwiły, bo spojrzał na mnie wystraszony. - Spokojnie to tylko taka myśl - mruknęłam.

- Wiesz, nie wyobrażam sobie życia na ziemi na której nie będzie ciebie - wyznał spoglądając mi w oczy... Czułam sie cudownie przy nim.

- Pokazać ci coś co robi większe wrażęnie? - Zapytał w figlarnym uśmiechem kiedy zachwycałam się klifem.

- Niech będzie, zaskocz mnie - zaśmiałam się i odrazu tego pożałowałam bo złapał mnie w wampirzym tępie na barana po czym śmiejąc się abym się trzymała zaczął skakać po drzewie jak małpa, z taką lekkością jakby lewitował w powietrzu. Zaczęłam się śmiać i jednocześnie piszczeć z wrażenia, w końcu stanął na najwyższej gałęzi i odstawił mnie obok siebie mocno chwytając mnie w talii. Chwyciłam się gałęzi a druga ręką jego. To co ujrzałam zaparło mi dech w piersiach. Zachód słońca widziany z klifu ale w koronach drzew robił podwójne wrażenie. Do oczu napłynęły mi łzy.

- Jest pięknie - wyszeptałam.

- Oj tak, najpiękniejsze co w życiu widziałem - powiedział, spojrzałam na niego stojąc tyłem do zachodzącego słońca, a wiatr targał moje włosy. Chłopak mówiąc miał na myśli mnie bo patrzył tylko na mnie. Ja zaś pierwszy raz zobaczyłam jego skóre w słońcu.

- Jesteś piękny.

- Nie... To skóra zabójcy - uśmiech zszedł mu z twarzy. Jakby to był jego kompleks.

- Edward. Nie mów tak. Jesteś piękny i... - Nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu go pocałowałam czule, ta odpowiedź przywróciła mu humor, ja jednak poczułam niepokój - co jeśli nagle ci się znudzę? Lub poznasz mnie i stwierdzisz, że już mnie nie kochasz albo nigdy nie kochałeś, albo że jesteś dla mnie niebepieczny i nie możemy być razem? Co jeśli rozstaniemy się jak większość śmiertelników w tych czasach, którzy co chwilę znajdują sobie innych partnerów i... - Zaczęłam się nakręcać więc uciszył mnie pocałunkiem, a następnie powiedział:

- Tak nie będzie wiesz czemu? - Był pewny siebie, stanowczy.

- Czemu?

- Miałem dwa miesiące na rozmyślanie o tym, gdybym wiedział, że coś takiego może sie zdarzyć to bym się nawet nie zbliżał byle by cie nie zranić...

- Obiecujesz?

- Przyrzekam ci - ujął moją twarz w dłonie i pocałował mnie na tle zachodzącego słońca...

Kiedy zeszliśmy na dół byłam mega szczęśliwa. Wpadłam na spontaniczny pomysł, zrobiłam zabawną mine po czym złapałam go za rękę i pociągnęłam w strone klifu.

- Co ty robisz - zaśmiał się.

- Skoczmy!

Chłopak zaśmiał się, wiedział, że często to robię i spodobał mu się ten pomysł, nie opierał się. Przy mnie zaczął cieszyć się życiem i korzystać z niego...

Nasz związek się rozwijał w tajmnicy przez 2 nastepne miesiące, długimi godzinami leżeliśmy całowaliśmy się i chłopak opowiadał mi o sobie wszystko. Po tym czasie miałam wrażenie, że znam go na wylot co go cieszyło. Rodzina chłopaka wspierała nasz związek, Rosalie co prawda miała mnie z dzikuske co było przykre, ale reszta stawała w mojej obronie. Z Emmettem uwielbiłam robić różne konkurencje, z Esme gotować, z Carlislem rozmawiac o nauce, z Alice po porostu spędzać czas na wszelki sposób, z Jasperem konatu wielkiego nie miałam bo trzymał się z boku, wiedziałam, że mu ciężko, ale mimo wszystko dobrze sie dogadywaliśmy.

Siostra Jacoba Blacka ~ ZmierzchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz