Ilość słów: 1126
- Lou, dąsasz się.
Louis nie spojrzał na Irlandczyka, który do niego przemówił; jedynie wpatrywał się w ziemię i wypuścił z siebie głośne westchnienie, kiedy Niall się odezwał.
Niall miał rację. Louis się dąsał, ale po prostu nie mógł przestać. Nie lubił bycia singlem. To było nudne i głupie i wszystkim, czego chciał, był ktoś zabawny i miły, żeby spędzać z nim czas, ale najwyraźniej między uczniami ich szkoły nikogo takiego nie było.
Więc tak. Dąsał się.
- Nie wiesz, Niall? Louis w końcu zerwał ze Stevenem - odpowiedział Liam za Louisa, zdobywając pełną uwagę Irlandczyka.
- Co? Naprawdę? - Niall uśmiechnął się szczęśliwy przez swojego przyjaciela. - Dobra robota, Lou! Ten koleś był kutasem!
- Tak, hura dla mnie. - Louis ponownie westchnął, machając ramionami w powietrzu bez entuzjazmu.
- Nie łapię. To dobre wiadomości, nie? - spytał Niall zdezorientowany niezwykłym zachowaniem przyjaciela. - Znaczy... nie lubiliśmy Stevena. Ty nie lubiłeś Stevena. Właściwie, jedyną osobą, która lubiła Stevena, był Steven, więc to chyba dobrze dla obu stron, tak?
- Tylko że... - urwał Liam, patrząc na Louisa i czekając, aż chłopak wyjaśni ponownie, dlaczego nie może cieszyć się uwolnieniem się od złego chłopaka.
- Tylko że jestem już zmęczony ciągle tym samym. Jestem zmęczony tą starą, głupią rutyną - wyjaśnił Louis, zerkając od Nialla do Liama. - Jestem zmęczony znajdowaniem tych dupków i byciem z nimi z powodów, których nawet nie znam. Mam już dość... Liam? Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Liam nie odpowiedział. Był zbyt zajęty martwieniem się swoją szczęką, by nie opadła, kiedy wpatrywał się w dziewczynę po drugiej stronie korytarza, sprawiając, że oczy obojga jego przyjaciół przeniosły się, by sprawdzić, na co patrzył.
- Kurwa - wymamrotał Niall, a jego oczy się rozszerzyły. Louis czuł, jak jego usta otwierają się w zaskoczeniu. Wzdłuż korytarza szła oszałamiająca Danielle Peazer. Była zwykle przyjazną dziewczyną, która dobrze dogadywała się z niemal każdym, mimo że trio nigdy jej nie poznało. Biorąc pod uwagę sposób, w jaki patrzył teraz na nią Liam, był to błąd.
Danielle kroczyła dumnie z kuszącym uśmieszkiem, jej biodra kołysały się z każdym stuknięciem jej obcasów o posadzkę korytarza. Była ubrana w sposób, o którym Louis nawet nie był pewien, czy jest dozwolony przez statut szkoły. Cholera, ledwo ją to zakrywało.
Odchyliła głowę, śmiejąc się, przez co końcówka jej i tak krótkiego topu uniosła się nieco bardziej i wystającym biodrem uderzyła w bok osoby idącej obok niej. Oczy Louisa oderwały się od zaskakującego widoku tylko po to, by odskoczył z zaskoczenia, zerkając na osobę, która szła obok pięknej dziewczyny.
- Kurwa... k-kto to jest...? - wyjąkał Louis z zapartym tchem, gdy próbował dokładnie przeanalizować to, na co patrzył. Obok Danielle znajdował się najseksowniejszy chłopak, którego Louis widział w swoim życiu. Wysoki, umięśniony, ubrany w białą koszulkę w serek i ciemne jeansy, które opinały się na fantastycznych nogach. Skórzana kurtka zwisała z szerokich ramion, czarne klapy opadały na fantastyczne obojczyki. Spojrzenie Louisa podążyło nieco wyżej, zatrzymując się na wspaniałej głowie pełnej doskonale zmierzwionych czekoladowych loków, zanim przeniosło się na wyrzeźbioną szczękę, doskonały uśmieszek i oszałamiającą parę zielonych oczu.
- To Danielle Peazer, stary - wymamrotał Niall, nie potrafiąc oderwać oczu od pary.
- I wygląda tak niesamowicie... - dodał Liam.
- Nie! Nie ona. Obok niej! - Louis wskazał na chłopaka będącego uosobieniem grzechu. - Ten seksowny koleś z twarzą i skórą i tymi lokami! Kto jest właścicielem tych loków?
- To Harry Styles - wyjaśnił powoli Niall, patrząc na swojego przyjaciela, jakby był kompletnym idiotą. Którym czasami był. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że masz z nim przynajmniej dwie lekcje?
Louis chciał popatrzeć na Nialla i posłać mu najbardziej niedowierzające spojrzenie, na jakie był w stanie się zdobyć, ale z wiedzą, że oznaczało to, że musiałby oderwać wzrok od tego świetnego ciała podchodzącego bliżej i bliżej niego, nie zrobił tego.
- I niby skąd miałbyś to wiedzieć? - spytał Louis, próbując, jak mógł, sprawić, by patrzeć niepozornie, w przeciwieństwie do Liama. Jego przyjaciel stał tam i równie dobrze mógłby ślinić się na widok Danielle.
- Bo to dwie lekcje, które mamy razem, idioto.
Louis nie pozwolił sobie się urazić. Nie miał na to czasu, ponieważ nagle Harry i Danielle przechodzili tuż obok ich małego trio, a Louis zmusił się do odwrócenia wzroku, by nie wydawać się przerażającym, wpatrując się w Harry'ego na środku korytarza. Próbował utrzymać swój wzrok na Liamie, który był zauroczony wyglądem Danielle i wydawał się być w całkowicie innym świecie, zanim pozwolił sobie szybko zerknąć na chłopaka, który złapał jego spojrzenie.
Harry znajdował się tuż przy nim z Danielle na ramieniu. Louis tylko patrzył przez chwilę, niepewny powodu, dla którego zielone oczy Harry'ego wpatrywały się w niego, ze wszystkich ludzi na świecie.
Ale potem Louis zrozumiał, ponieważ oczy Harry'ego się poruszyły. Oderwały się od tych niebieskich Louisa, by przebiec po jego ciele w dół i znów w górę, powoli chłonąc każdą jego cechę. Louis uniósł brew, obserwując, jak chłopak mu się przypatruje, zanim zielone oczy znów spotkały niebieskie i mrugnęły do niego, podczas gdy para fantastycznych warg wykrzywiła się w uśmieszku.
Po tym Harry i Danielle odeszli.
Louis posłał wycofującej się postaci Harry'ego zszokowane spojrzenie, zdezorientowany tym, co właśnie się stało i całkowicie rozumiejąc to, co właśnie się stało jednocześnie.
- Czy Harry Styles właśnie mnie obczaił? - spytał głośno Louis, bardziej siebie niż kogokolwiek, ale to Niall mu odpowiedział.
- Zdecydowanie właśnie cię obczaił. - Niall kiwnął głową, ciekaw powodu nagłej zmiany ubioru tej dwójki. Nie był dobrym kolegą żadnego z nich, ale widział ich wcześniej i nigdy nie byli ubrani w ten sposób.
Louis obserwował, jak Harry ogląda się przez ramię z powrotem na niego, zanim się pochyla i szepcze coś do ucha Danielle. Louis obserwował, myśląc, że ten napięty kark aż prosi usta, by go naznaczyły, gdy szeptał coś, co musiało dotyczyć Louisa, do Danielle, która odpowiedziała mu tylko uśmieszkiem.
Louis odwrócił się do Liama i Nialla.
- Muszę z nim porozmawiać.
To proste zdanie wystarczyło, by wyrwać Liama z jakiegokolwiek fantazyjnego świata, w którym się znajdował, by posłać swojemu przyjacielowi niezwykle surowe spojrzenie.
- Myślałem, że powiedziałeś, że chcesz być z miłym kolesiem. - Miało to zabrzmieć, jak pytanie, ale oczywiście Liam był zbyt zmartwiony i wyszło z tego bardziej stwierdzenie.
- Tak, ale on nie może być tak całkowicie zły! Prawda? - spytał Louis, patrząc na Nialla, szukając potwierdzenia. Blondyn uniósł ręce.
- Nie pytaj mnie, stary. Nie sądzę, żebym znał go tak dobrze, jak sądziłem, co, tak szczerze, i tak nie było aż tak dobrze - przyznał Niall.
Louis oblizał usta.
- Tylko ten jeden, Liam! Tylko ten jeden ostatni - obiecał Louis, szeroko się uśmiechając do wyższego chłopaka. - I przemyśl to. Jeśli porozmawiam z Harrym, tobie będzie łatwiej porozmawiać z Danielle.
Spojrzenie Liama powędrowało z powrotem w miejsce, w którym znajdowali się wcześniej Danielle i Harry. Jego oczy przybrały osobliwego stanu, którego Louis nigdy wcześniej nie widział, zanim te brązowe tęczówki znów patrzyły na niego.
- Okej, w porządku. Idź z nim porozmawiać.
Jedynym problemem był fakt, że Louis musiał wymyślić, co ma powiedzieć.
CZYTASZ
Get Down On Your Knees And Beg Me To Be Bad Enough For You
FanfictionHarry był niewidzialny. Miał przyjaciół i był zakochany w Panie Popularnym, Louisie Tomlinsonie. Nie miał nic przeciwko obserwowaniu i pragnięciu Louisa z dystansu, ale jego przyjaciele mieli dość oglądania go w takim nieszczęściu. Więc ze świadomoś...