Półprzytomny, od razu po przebudzeniu połknąłem leki. Czułem się okropnie. Niechętnie wstałem z łóżka i udałem się na domową siłownie. Nadal nie do końca rozbudzony, zacząłem trening. Niefortunnie spadł mi piętnastokilowy hantel. Jakby nie patrzeć jebło konkretnie. Syknąłem cicho, ponieważ zaznałem poczucia winy- mogłem obudzić Natalię. Dokończyłem ćwiczenia, po czym wróciłem do swojej sypialni. Zabrałem standardowe dla mnie ubrania, a następnie poszedłem się umyć. Odświeżony wyszedłem na szluga. Ot, ironia losu. Jestem po prostu zmęczony egzystencją. Nadzieja, na to, że jestem tu po coś i wszystko się odmieni, powoli we mnie gaśnie. Jedyne, co trzyma mnie przy życiu to Krzyś i mama, której nie mogę zostawić. Nie pozwoliłbym, żeby coś jej się stało przez ojca alkoholika. Sam miałem, poniekąd nadal mam problem z alkoholem, jednak nie jestem agresywny. Mój tata znęcał się nad moją rodzicielką. Wiele razy mówiłem jej, aby założyła mu niebieską kartę albo się z nim rozwiodła, niestety była zacięta w swoim zdaniu, że się zmieni. Jedyny dzień od śmierci Kasi, w którym nie wypił ani procenta, był dzień, kiedy dowiedział się o chorobie Krzysia. Siedział nerwowo na taborecie, zapewne rozmyślając "co teraz?".
W swoim własnym świecie, wziąłem pełny worek na śmieci, po czym założyłem nowy. Wytargałem go do przedpokoju, a następnie założyłem buty. Wyszedłem z mieszkania, wyrzuciłem śmieci do odpowiednich koszy. Postanowiłem iść na zakupy. Włożyłem do koszyka potrzebne produkty, po czym udałem się do kasy. Po przeczekaniu w kolejce, przyszła kolej na mnie.
Kasjerka- To wszystko?
Jakub- Cztery paczki tych malborasów poproszę.- wskazałem palcem.
Kasjerka- Coś jeszcze?- skasowała niepewnie papierosy.
Jakub- Nie, dziękuję.
Kasjerka- Ma pan może naszą kartę?
Jakub- Nie.
Kasjerka- A chce pan założyć?
Jakub- Nie, dziękuję.
Kasjerka- Zbiera pan naklejki?
Jakub- Nie i nie chce.
Kasjerka- A szkoda, bo dzisiaj akurat jest okazja na dodatkowe naklejki poprzez zakup produktów promocyjnych, czyli brukselki, tuńczyka oraz płynu do mycia kafelek.
Jakub- Dziękuję.- powiedziałem już lekko podenerwowany.
Kasjerka- W takim razie będzie dwieście trzydzieści osiem złotych i sześćdziesiąt cztery grosze.
Jakub- Kartą.
Kasjerka- Gdy pokaże się kwotą, proszę przyłożyć kartę, a następnie wpisać pin.- wskazała na terminal.
Po wykonaniu czynności, spakowałem zakupy do końca, a następnie rzuciłem krótko "do widzenia". Zabrałem torby i skierowałem się w kierunku domu.
Po ściągnięciu butów rozpakowałem zakupy. Postanowiłem ugotować obiad. Padło na jakiś makaron z sosem. Jako, że trochę trzeba poczekać, aż będzie choć trochę przygotowany, wyszedłem na papierosa. Sprawnie go spaliłem, po czym wróciłem do pilnowania garnków.
Natalia- Hej.- oparła się o ścianę.
Jakub- O cześć.
Natalia- Może dzisiaj obejrzelibyśmy coś?
Jakub- Nie ma problemu. Wolisz wieczorem, czy po obiedzie?
Natalia- Może po obiedzie, bo bym streama mogła jeszcze zrobić.
Jakub- W porządku. Wybierz już coś może. Za niedługo żarełko będzie gotowe.
Natalia- Okej.- uśmiechnęła się i rzuciła się na kanapę.
Dokończyłem danie, po czym nałożyłem nam na talerze. Zastawiłem do stołu oraz położyłem resztę jedzenia na ewentualną dokładkę. Zaprosiłem dziewczynę, po czym skonsumowaliśmy potrawę. Zmyłem naczynia, a następnie dosiadłem się do blondynki. Włączyliśmy film, na którym się skupiliśmy.
Naprawdę chcę ją wesprzeć. Musi jej być ciężko. Nie chcę, aby popadła w problemy psychiczne. Można popularnie powiedzieć, że jest jeszcze młoda i piękna, więc na pewno kogoś znajdzie. Teoretycznie, skoro w taki sposób oceniam kogoś, dlaczego tkwię w chodzeniu od psychologa, do psychiatry, a potem po pety? Otóż na mnie już za późno. Nawet jeśli uda mi się wyjść z pętli żałobnej Megan, nie będę w stanie nikogo pokochać. Nie potrafiłbym kochać kogoś innego niż moja jedyna, najukochańsza, najwspanialsza Megan. Nawet jeśli dane będzie mi żyć aż do starości, to w samotności. Nie otworzę się na nikogo. Nie zwiąże się z nikim. Nie dopuszczę do siebie nikogo. Nie dam rady. Szczerze, liczę na to, że ktoś się w końcu zlituje nam moim losem i będę mógł dołączyć do swojej wybranki oraz Kasi. Wszystkie rady specjalistów przestają powoli działać. Boje się, co byłoby bez leków. Z nimi choć trochę wyciągam z siebie pozytywnej energii, jednak nadal mroczne myśli pozostają, gdzieś z tyłu głowy.
Obejrzeliśmy łącznie dwa filmy. Jeden luźny, komedyjny, natomiast drugi o podłożu kryminalnym, bardziej zagadkowy, do przemyśleń. Zabrałem sobie kabanosy oraz dwie kromki pieczywa do pokoju, następnie poszedłszy do pokoju, rozsiadłem się na swoim fotelu obrotowym. Kilkukrotnie poklepałem się po twarzy, co miało zebrać mnie w garść. Włączyłem komputer i po kilku szybkich ćwiczeniach językowych, wziąłem się za pisanie magisterki.
Minęły dwie godziny, a ja miałem napisane jedno pierdolone zdanie. Jedno. Nie potrafiłem się skupić, każdy ruch wydawał się, jakby miał wszystko zepsuć. Załamany spojrzałem na drzwi, z których dobiegało pukanie.
Jakub- Wejdź, nie musisz pukać.
Natalia- W porządku. Jak ci idzie?- usiadła na łóżku.
Jakub- Chujowo. Nie idzie mi dzisiaj
Natalia- To pierdol to i zostaw.
Jakub- Właśnie zaraz to zrobię.- uśmiechnąłem się nieco.
Natalia- A ty nie masz jakiś wykładów?
Jakub- Są co dwa- trzy tygodnie, w dodatku zdalnie.
Natalia- A to zajebiście w sumie.
Rozmowa rozciągnęła się na blisko godzinę. Dziewczyna wróciła do siebie, natomiast ja przebrałem się w piżamę, aby nie marnować wody. I tak się już rano myłem, co za dużo to niezdrowo. Zmęczony opadłem na chłodną pościel, którą się przykryłem. Byłem wykończony, ale nie śpiący. Postanowiłem poprzeglądać social media, na które ostatnio nie miałem zbytnio chęci. Szybko z tego zrezygnowałem, widząc głupotę ludzi. Załamany rzuciłem telefon na bok, a następnie spróbowałem zasnąć, jak za starych czasów, po wojskowemu. Fortunnie, udało mi się.
CZYTASZ
Wojna z samym sobą|| Navcia x Reader
Fiksi PenggemarPierwszy fanfik typu navcia x reader. Miłego czytania