Harry nigdy, by nie powiedział, że będzie klęczeć przed Draco Malfoy'em. A już na pewno, że stanie się to na deskach taniego, obskurnego hostelu gdzieś na obrzeżach Londynu.
‒ Szybciej, Harry.
Spotykali się tak od kilkunastu miesięcy. Na początku Harry nie za bardzo wiedział co o tym myśleć. Dlatego tego nie robił. Po prostu kiedy otrzymywał list poprzez sowę (czy sam ją wysyłał) z miejscem spotkania i godziną, teleportował się i wyłączał myślenie. Pozwalał sobie na te chwile brutalnych pocałunków, przekleństw ze strony Draco, mocnych pchnięć i szybkich oddechów, które mieszały się z ich krzykami kiedy byli już blisko osiągnięcia upragnionego orgazmu.
Myślenie zostawał na później. Dużo później. Kiedy oczyścił się zaklęciem i szedł nagi pod prysznic. Pozwalał żeby gorąca woda spływała po całym jego ciele i wpadała mu do oczu, gdy odchylał głowę mocno w tył. Wycierając się hostelowym ręcznikiem, patrzył w lustro i odkrywał całą masę śladów – malinek, ugryzień i szram jakie robił mu Malfoy. Harry nigdy ich nie usuwał zaklęciem, a Draco był wtedy tak cholernie z siebie dumny, że Potter jedyne co mógł zrobić to prychnąć rozbawiony faktem jak blondyn uwielbiał go oznaczać w ten sposób. On chyba po prostu lubił potem na to patrzeć i przypominać sobie jakie uczucia odczuwał kiedy Malfoy ssał jego skórę czy wbijał krótkie paznokcie w plecy czy pośladki.
Potem wychodził z łazienki – już umyty i z mokrymi włosami, a Draco zawsze leżał wyciągnięty na łóżku i bezczelnie obserwował każdy jego ruch. Miał na twarzy wtedy ten swój zadowolony uśmieszek, ręce założone za głowę, nogi szeroko rozsunięte i zaplątane w prześcieradło. Mroczny Znak odznaczał się na jego bladej skórze, a Harry przypominał sobie jak na pierwszym ich spotkaniu, pocałował każdy skrawek tego tatuażu. Jego platynowe głowy były w totalnym nieładzie, bo Potter uwielbiał się nimi bawić i niszczyć to idealne ułożenie. Widział też blizny po zaklęciu, które rzucił na niego podczas szóstego roku, ale starał się na nie, nie patrzeć. Sectumsempra pozostawał po sobie ślady. Ale bardziej widoczne niż blizny na ciele Ślizgona, były jego własne wspomnienia z tego zdarzenia, które nadal odbijały mu się echem po głowie.
Draco nadal się nie odzywał kiedy Potter zbierał swoje porozrzucane ubrania i ubierał je powoli. Przyglądał się temu nadal leżąc w łóżku. Śledził wzrokiem każdą krzywiznę ciała Harry'ego jakby chciał nauczyć się go na pamięć. Czasami przechylał odrobinę głowę w bok, by dostrzec jakiś szczegół na twarzy chłopaka. I liczył. Każdy ślad jaki zostawił na jego ciele w tych chwilach kiedy jedyne co miało znaczenie to to, że ma Harry'ego Pottera na wyłączność. Na każde swoje skinienie czy rozkaz. Sam poddając się każdemu słowu jakie wypływało z ust bruneta.
Dopiero kiedy Potter męczy się z zapinaniem guzików w mundurze aurorskim, Draco wstaje. Nadal jest nagi i pachnie seksem, a Harry mógłby upić się samym tym zapachem, który wymieszany z perfumami Malfoy'a i jego naturalnym zapachem jest czymś wręcz uzależniającym.
‒ Jesteś idiotą, Potter ‒ wyrzuca się z siebie Draco kiedy strzepuje ręce Harry'ego i sam zajmuje się guzikami. Stoją naprawdę blisko siebie. A i tak Malfoy z każdym zapiętym przez siebie guzikiem przybliża się jeszcze bardziej. Jest trochę wyższy od Pottera. Harry patrzy na jego skupioną twarz i stara się oprzeć pokusie żeby go nie pocałować i zostać w tym pokoju jeszcze na kilkanaście cennych i obfitych we wrażenia, minut. Nie może jednak się powstrzymać i jedną ręką zaczyna sunąć po gołej klatce piersiowej Draco. Kiedy zahacza o sutek słyszy tuż przy swoim uchu jak Draco wciąga mocniej powietrze. Wykrzywia wargi w uśmiechu i palcami zjeżdża niżej.
‒ Nie baw się ze mną, jeśli masz zamiar zaraz uciec ‒ syczy mu do ucha, a Harry od razu przestaje. Draco zapina ostatni guzik tuż przy szyi Pottera i muska palcami jego zarośnięty policzek. Jest coś delikatnego w tym dotyku. Zaraz jednak Malfoy się odsuwa i totalnie nieskrępowany własną nagością podchodzi do okna. Za szybą pada pierwszy śnieg z deszczem robiąc na zewnątrz nieprzyjemną mazię, która osiada na samochodach i butach londyńczyków, ale będąc skrytym w ciepłym pomieszczeniu widok może być nawet ładny. Hary może zobaczyć jego blizny na plecach i czerwone ślady własnych dłoni na pośladkach. Mlecznobiała skóra Draco przyjmuje każdy dotyk i zapamiętuje go na naprawdę długo. Dopóki sam Malfoy nie usuwa wszelkich śladów zaklęciem.
CZYTASZ
Prezent świąteczny || Drarry
FanfictionHarry Potter nie wiedział czy układ jaki zawarł z Draco obejmował dawanie sobie prezentów świątecznych. I czy Malfoy przyjmie jakikolwiek inny niż widok młodego Aurora ubranego jedynie w czapkę Mikołaja i rozłożonego na hotelowym łóżku w pokoju opła...