Harry jest absolutnie przerażony, gdy dociera do niego, że chciałby kupić prezent Draco, ale nie ma pojęcia co tak właściwie miałby mu wręczyć. I czy prezent w ich układzie, który zawarli kilkanaście miesięcy temu jest w porządku.
Ostatnia Gwiazdka wypadła, gdy dopiero zaczynali ze sobą sypiać i Draco czekał na niego z szelmowskim uśmiechem, ubrany jedynie w czapkę Mikołaja i nie była ona na jego platynowych włosach. Harry usłyszał wtedy pytanie czy był grzecznym Aurorem. Spędzili w hotelu kolejnych, genialnych godzin i Harry nie pamiętał ile razy osiągnął orgazm.
Gdy leżeli w poprzek łóżka Potter obiecał, że w przyszłym roku zrobi mu to samo. Teraz jednak Harry stracił to poczucie, które miał rok temu, że to tylko zabawa z ogniem. Nieco lodowym i bardzo ślizgońskim, ale ogniem,
Teraz jednak Święta są pełne nerwów, niepewności i zwalczania chęci pokazania, że Harry'emu zaczęło zależeć.
***
– Nie lubię Świąt – rzuca pewnego razu Draco, gdy Harry leży na jego gołej klatce piersiowej i słucha bicia serca. Jego pierś unosi się z każdym oddechem i słowem. Potter rozumie go doskonale.
– Nienawidziłem ich dopóki nie poszedłem do Hogwartu – przyznaje się Harry i podnosi głowę, by móc spojrzeć w szare oczy Draco. – Wujostwo zawsze kupowało mojemu kuzynowi milion prezentów, a ja dostawałem jakieś resztki.
– Uwielbiałem je, dopóki nie musiałem spędzić ich z Czarnym Panem i Śmierciożercami w Malfoy Manor, a o północy iść i zaatakować mugolską wioskę – wyznaje Draco napiętym głosem z zaciśniętymi szczękami. – Rezydencja była zawsze idealnie przyozdobiona przez skrzaty, a rodzice kupowali mi wymarzone prezenty.
Harry całuje go delikatnie w szczękę, w ramach znaku, że rozumie i jest obok. Dociera do niego (po raz kolejny), że tak wiele ich dzieli i łączy jednocześnie. I ceni najbardziej na świecie momenty takie jak te, gdy leżą w kolejnym hotelowym łóżku i to nie tylko seks, ale coś więcej.
***
Następnego dnia, Harry siedzi w porze lunchu przy swoim biurku w biurze Aurorów, gdzie odpina kilka pierwszych guzików od oficjalnej szaty, by trochę odpocząć, gdy przylatuje do niego drobna płomykówka z liścikiem w dziobie. Rozkładając kartkę, wie czego się spodziewać, ale i tak jest zdziwiony wiadomością od Draco. Wczoraj się spotkali i owszem, mieli problem, by się rozstać i Harry'emu zrobił się siniak, gdy Malfoy popchnął go na klamkę od drzwi i zaczął mocno całować. Potter ma nadzieję, że Dracona nadal bolą cebulki włosów od tego jak Harry mocno za nie ciągnął próbując uzyskać odpowiedni rytm, po tym jak usta blondyna zjechały dużo niżej.
W liściku od Draco, nie ma wiele.
Potrzebuje cię. Hotel Wister ulica Glossary 13. O 17.
***
Harry zna ten schemat. Podczas pierwszych razów było to nieco niezręczne, ale po takim czasie się przyzwyczaił. Przestał się rozglądać po wejściu do hotelu, tylko od razu kierował się do recepcji. Umówili się, że ten kto wysyła liścik rezerwuje pokój w hotelu, zawsze na nazwisko Black. Dlatego teraz podchodząc do recepcji, uśmiecha się do recepcjonistki, która ja na jego gust ma zbyt duży dekolt i mówi wyuczoną formułkę:
– Chciałbym dostać klucz do pokoju zarezerwowanego na nazwisko Black.
Nie reaguje na próby flirtowania i sygnały jakie daje kobieta, tylko odbiera klucz i kieruje się do windy. Uśmiecha się na myśl, że zaraz zobaczy się z Draco. Nie spodziewa się jednak takiej reakcji, gdy zamyka za sobą drzwi.
– Wiesz co, Potter? – Draco stoi przy oknie z kieliszkiem alkoholu, który wyciągnął z hotelowego barku. Ma na sobie drogi, kremowy garnitur. – Łudziłem się, że po wojnie będę wolny. Potem, że po Azkabanie. Ale nie kurwa. Ożeniłem się, bo tak było trzeba. Ale nie zamierzam pieprzyć się pod osłoną nocy, z kobietą, której nie kocham, tylko po to, aby przedłużyć ród i mieć dziedzica.
Harry stoi przy drzwiach niepewny co ma robić. Nie wie co powiedzieć, jak się zachować i czy cokolwiek w takiej sytuacji jest dobre. Powoli zbliża się do Draco jak do przestraszonego zwierzęcia gotowego cię zaatakować w każdej chwili.
– To się z nią rozwiedź, Draco – rzuca pierwsze co mu przychodzi na myśl. Czego jego serce tak bardzo chce od kiedy tylko usłyszał, że Malfoy się żeni.
– Nie bądź śmieszny, Potter.
– Ja po prostu...
– Wiem – ucina Draco, nie dając skończyć Harry'emu. Nie chcąc słyszeć tego z jego ust. Nie teraz. Potter staje tuż za nim i wyjmuje z jego dłoni kieliszek, by samemu się z niego napić. Przykłada usta w tym samym miejscu, w którym znajdowały się wargi blondyna. – Czasami nie jesteśmy w stanie dać ludziom tego czego chcą. Nawet w Święta.
***
Do Harry'ego dociera, że kocha Draco, w momencie kiedy myśli, że jest w stanie mu dać gwiazdkę z nieba, jeśli ten by powiedział tylko słowo. Potem jest absolutnie przerażony tym wszystkim, ale czuje jednocześnie ulgę, bo w końcu przyznał to przed samym sobą.
***
Harry Potter nie planuje zakupów. Nigdy. A już przede wszystkim nie z Ginny Weasley. Ale dziewczyna weszła na Grimmualad Place 12 w momencie, gdy Harry zakłada buty i skacze na jeden nodze po przedpokoju, bo pod wpływem chwili stwierdził, że chce kupić Draco prezent i powiedzieć mu co czuje. Postawić wszystko na jedną kartę i może właśnie przez to stracić najlepszy seks w życiu, ale wizja tkwienia w tym układzie przez nieokreślony czas jest dla niego czystą katorgą.
Ginny decyduje za nich oboje, że mu pomoże jak tylko słyszy, że Harry chce kupić świąteczne prezenty i nie czekając ani chwili dłużej, chwyta go za rękę i teleportuje.
– Dobrze, to co chcesz jej kupić?
Gdy teleportowali się przed centrum handlowym w miejscu, którego Harry'ego zupełnie nie zna, a Weasley musi się tu czuć bardzo dobrze, bo nawet nie rozgląda się wokół tylko od razu przechodzi do konkretów. Czyli jak zwykle kwituje Harry.
I właśnie następuje moment, że do Potter dociera w co się wpakował. Poszedł na świąteczne zakupy ze swoją byłą dziewczyną, by kupić Draconowi prezent, które on może nawet nie chcieć. I jak niby ma go wybrać, skoro Ginny, pewnie tak jak jej brat, myśli, że to dla dziewczyny?
Harry zebrał się na odwagę, wziął głęboki oddech, podrapał się po zarośniętym policzku i poprawił okulary.
– Ja... może to nie być koniecznie ona...
– Okej, to co chcesz mu kupić? – Ginny nawet nie drgnęła powieka na to stwierdzenie. – Bokserki ze śmiesznym wzorem? Spinki do mankietów? Krawat? – wymieniała kolejne pomysły. – A może to czarodziej? Zawsze możemy wziąć i teleportować się na Pokątną.
Harry patrzy w szoku na Ginny i jej płomienne, rude włosy, na których osiadały kolejne śnieżynki spadające z nieba. Nie spodziewał się, że dziewczyna z taką łatwością przejdzie na porządku dziennym z faktem, że Potter umawia się teraz z mężczyzną. W szczególności, że kiedyś byli razem.
– Co? Nie podobają ci się moje pomysły? To może powiedz jaki on jest, będzie łatwiej.
– On jest... – Draco pojawia się przed jego oczami z tym swoim ironicznym uśmiechem, uczesanymi włosami i w drogim garniturze. – Jest sarkastyczny i pewny siebie, lubi drogie rzeczy, stawiać na swoim, jest pedantyczny, namiętny i zimny. Chodzi w garniturach, ma całą kolekcję koszul, nigdy nie widziałem go w muszce i myślę, że by mnie zabił gdybym mu dał coś śmiesznego.
– Ty go kochasz – mówi cicho Ginny, a Harry odwraca się do niej i patrzy prosto w niebieskie oczy dziewczyny.
– Tak – mówi po prostu Harry. – I naprawdę muszę mu kupić prezent.
CZYTASZ
Prezent świąteczny || Drarry
FanfictionHarry Potter nie wiedział czy układ jaki zawarł z Draco obejmował dawanie sobie prezentów świątecznych. I czy Malfoy przyjmie jakikolwiek inny niż widok młodego Aurora ubranego jedynie w czapkę Mikołaja i rozłożonego na hotelowym łóżku w pokoju opła...