*kilka lat wcześniej*
Wyszłam ze szkoły z moimi przyjaciółkami. Rozmawiałyśmy o lekcjach i tym co działo się na zajęciach. Rozstałyśmy się dopiero na skrzyżowaniu gdzie przytuliłyśmy się na pożegnanie. Każda z nas poszła w swoją stronę, a ja niemal sprintem pobiegłam do domu. Mama obiecała dziś upiec ciasteczka, na które nie mogłam się doczekać.
Wpadłam do mieszkania jak burza, ale zanim zdążyłam zawołać, że już wróciłam przede mną pojawiła się kobieta o ciemno brązowych włosach, jaśniutkiej jak kreda skórze, z miłym uśmiechem na twarzy.
-Hej mamuś- uśmiechnęłam się i rzuciłam się jej na szyję, na co się zaśmiała. Poklepała mnie delikatnie po głowie i pomogła zdjąć z pleców tornister i kurtkę, którą odwiesiła na wieszak przy drzwiach.
-I jak z tymi ciasteczkami?- spytałam wychodząc z korytarza, ale zatrzymałam się bo w salonie, przez który trzeba było przejść do kuchni, zobaczyłam nie znajomego mi chłopca. Leżał na kanapie pod kocykiem i spał.
-Niestety dzisiaj nie upieczemy ciasteczek- mruknęła cicho i podeszła do chłopca, którego mocniej nakryła kocem kładąc mu dłoń na czole.
-Co to za chłopak?- spytałam gdy już ogarnęłam się z szoku. Przez tego nagłego gościa nie będzie ciasteczek, ale nie to było najważniejsze. Najważniejsze było kim on jest? Co robi u nas w domu? I czemu śpi na naszej kanapie?
-To syn mojej przyjaciółki. Zadzwonili do niej ze szkoły, że źle się czuje, a że Sanji nie mogła po niego przyjechać to zadeklarowałam, że ja po niego przyjadę- wyjaśniła łagodnie, a ja przekrzywiłam głowę i zmarszczyłam brwi.
-To ciocia Sanji ma syna?- zdziwiłam się, a moja mama westchnęła. Podeszłam do niej i usiadłam na krześle przy stole w kuchni czekając na to co powie.
-Jesteś jeszcze mała nie zrozumiesz- powiedziała cicho, a ja odkaszlnęłam żeby zwróciła na mnie uwagę, co też się stało.
-Mamo mam już dziesięć lat, jestem już duża. Jak tatuś z Hyunsanem odchodzili też mówiłaś, że nie zrozumiem- zauważyłam, a mama uśmiechnęła się ciepło.
-No dobrze moja duża dziewczynko. Chodzi o to, że ciocia Sanji też rozstała się z swoim mężem i Sunghoon poszedł mieszkać z nim, rozumiesz?- spytała, a ja skinęłam głową -No i tak jak San, twój brat, przyjeżdża czasem do nas na miesiąc, tak i Sunghoon przyjechał do swojej mamy na miesiąc- wyjaśniła spokojnie, a ja zamyśliłam się, żeby poukładać sobie wszystko od początku.
-Czyli rodzice Sunghoona są po rozwodzie tak jak ty z tatą?- spytałam, żeby upewnić się czy dobrze zrozumiałam. O rozwodzie mama opowiadała mi już przy okazji odejścia taty i brata.
-Tak. Właśnie tak- odparła spokojnie, a ja pokiwałam głową, jakby samą siebie upewniając, że rozumiem, podczas gdy mama zamieszała w jakimś garnku.
-Znałaś męża cioci Sanji?- spytałam nieśmiało, a kobieta skinęła głową -A widziałaś wcześniej Sunghoona?- spytałam niepewnie, a ta ponownie kiwnęła głową.
-Minhae wszystko w porządku? Przeszkadza Ci, że tu jest?- spytała mama z troską, zerkając na mnie, a ja pokręciłam przecząco głową -To co się dzieje? Chodzi o te ciasteczka?- zadała kolejne pytanie.
-Nie, po prostu... Nie myślałam, że rozwody dzieją się tak często. Po co ludzie są ze sobą, skoro późnej przestają się kochać i robią rozwód?- spytałam, a mama zaśmiała się ciepło.
-Wiesz skarbie, to nie takie proste- powiedziała zakrywając garnek pokrywką -Na początku zawsze myślisz, że to ta odpowiednia osoba. Dopiero później zaczynacie rozumieć, że coś nie styka i wtedy albo próbujecie to naprawić, albo się rozwodzicie- wyjaśniła spokojnie.
CZYTASZ
"Obietnice Korei" Park Sunghoon
FanfictionA kiedyś spotkamy się ponownie i odkopiemy nasze dawne obietnice...