Niedługo później przyleciał do nas, zgodnie z zapowiedzią, Hyunsan. Gdy tylko go zobaczyłam ucieszyłam się tak jak za dzieciaka. Podbiegłam do niego i wpadłam w jego ramiona, na co ten podniósł mnie trochę nad ziemię i obrócił wokół własnej osi.
-Moja mała siostrzyczka, tak tęskniłem- powiedział cicho tuląc mnie do siebie.
-Ja za tobą też tęskniłam Sannie~ przeciągnęłam ostatnią literę jak zwykłam robić jako mała dziewczynka, gdy przylatywał do mnie do Korei.
Chłopak był ode mnie o dziesięć lat starszy i był największym przystojniakiem w całej szkole gdy do niej chodził. Mama śmiała się swego czasu, że ma to po ojcu, a mówiąc to pokazywała mi zdjęcia taty z młodości, dlatego trudno było się nie zgodzić.
-Hej synu- powiedział ojciec z szerokim uśmiechem i też przytulił chłopaka, ale jeśli chodzi o Melanie, to San zdawał się trzymać dystans, co mnie zaskoczyło.
-Witaj San- mruknęła blondwłosa, a chłopak tylko skłonił głowę niepewnie. Popatrzyliśmy na siebie z ojcem, bo widocznie i on nie wiedział o co chodzi.
-Pokłóciliście się czy jak?- spytał łagodnie tata, a Melanie zerknęła na mnie, a później na Sana.
-Nie. To nic wielkiego, nie macie co się przejmować- zapewniła blondynka, a San spojrzał na nią niepewnie.
Czułam w duchu, że mój brat zrobił coś głupiego, co widziała Melanie. Kobieta kryła go przed ojcem i teraz on wstydzi się z nią utrzymywać kontakt. Brzmiało bardzo jak mój braciszek.
-To co było jest przeszłością- powiedziała z uśmiechem Meli i podeszła do Hyunsana -To już i tak nie ma znaczenia- stwierdziła spokojnie i poklepała dużo wyższego bruneta po głowie.
-Dzięki- uśmiechnął się do niej łagodnie i tak razem zasiedliśmy przy stole na obiad, zapominając o sytuacji przed chwilą.
Nie zjadłam dużo, bo zaledwie kilka ziemniaków, ale uważnie słuchałam o czym gawędzi reszta.
Dowiedziałam się na przykład, że Ayaka i San poznali się jeszcze na studiach dla obcokrajowców w Korei. Dziewczyna jest z Japoni, ale uczyła się w Stanach Zjednoczonych, stąd wybór tej uczelni.
Dowiedziałam się też, że ojciec ma awansować w swojej firmie na prezesa wydziału reklamy, co było sporym skokiem stanowiskowym. Co się z tym wiązało i jego pensja znacząco się zwiększy, co, jak mówił, sprzyjało mojej wyprowadzce.
Przy tej rozmowie dowiedziałam się również, że Hyunsan zmienił pracę, z kucharza na przedstawiciela handlowego. Nieco mnie to zaskoczyło bo mówił, że kocha gastronomię, ale pewnie była to decyzja ustawiona pod zarobki.
-A jak u Ciebie Minhae?- spytał brat, a ja westchnęłam cicho. Było mi głupio, że ja nie mogłam sie pochwalić takimi rzeczami jako licealistka.
-A co ma być?- mruknęłam chcąc, żeby zapomnieli o tym temacie. Jednak nie zapomnieli, co więcej do rozmowy włączyła się Melanie.
-Pochwal się na czym zaczęłaś grać- powiedziała zachęcająco, uśmiechając się szeroko.
Wiedziałam, że zawsze chciała mnie wesprzeć na duchu i pokazać, że nie muszę wcale kierować firmą, ani nic w tym stylu żeby zdobyć poparcie ojca czy brata. Byłam jej za to ogromnie wdzięczna, bo przez ich stanowiska czułam duży nacisk na bycie taka jak oni.
-Zaczęłam grać na skrzypcach- mruknęłam popijając sok pomarańczowy. Mimo, że wiedziałam, że nie muszę konkurować z nimi, że dopiero się uczę, to było mi głupio mówić o takich małych rzeczach, które były bez porównania przy ich osiągnięciach.
CZYTASZ
"Obietnice Korei" Park Sunghoon
FanfictionA kiedyś spotkamy się ponownie i odkopiemy nasze dawne obietnice...