*pierwszy i ostatni //7*

247 13 2
                                    

Niedługo później przyleciał do nas, zgodnie z zapowiedzią, Hyunsan. Gdy tylko go zobaczyłam ucieszyłam się tak jak za dzieciaka. Podbiegłam do niego i wpadłam w jego ramiona, na co ten podniósł mnie trochę nad ziemię i obrócił wokół własnej osi.

-Moja mała siostrzyczka, tak tęskniłem- powiedział cicho tuląc mnie do siebie.

-Ja za tobą też tęskniłam Sannie~ przeciągnęłam ostatnią literę jak zwykłam robić jako mała dziewczynka, gdy przylatywał do mnie do Korei.

Chłopak był ode mnie o dziesięć lat starszy i był największym przystojniakiem w całej szkole gdy do niej chodził. Mama śmiała się swego czasu, że ma to po ojcu, a mówiąc to pokazywała mi zdjęcia taty z młodości, dlatego trudno było się nie zgodzić.

-Hej synu- powiedział ojciec z szerokim uśmiechem i też przytulił chłopaka, ale jeśli chodzi o Melanie, to San zdawał się trzymać dystans, co mnie zaskoczyło.

-Witaj San- mruknęła blondwłosa, a chłopak tylko skłonił głowę niepewnie. Popatrzyliśmy na siebie z ojcem, bo widocznie i on nie wiedział o co chodzi.

-Pokłóciliście się czy jak?- spytał łagodnie tata, a Melanie zerknęła na mnie, a później na Sana.

-Nie. To nic wielkiego, nie macie co się przejmować- zapewniła blondynka, a San spojrzał na nią niepewnie.

Czułam w duchu, że mój brat zrobił coś głupiego, co widziała Melanie. Kobieta kryła go przed ojcem i teraz on wstydzi się z nią utrzymywać kontakt. Brzmiało bardzo jak mój braciszek.

-To co było jest przeszłością- powiedziała z uśmiechem Meli i podeszła do Hyunsana -To już i tak nie ma znaczenia- stwierdziła spokojnie i poklepała dużo wyższego bruneta po głowie.

-Dzięki- uśmiechnął się do niej łagodnie i tak razem zasiedliśmy przy stole na obiad, zapominając o sytuacji przed chwilą.

Nie zjadłam dużo, bo zaledwie kilka ziemniaków, ale uważnie słuchałam o czym gawędzi reszta.

Dowiedziałam się na przykład, że Ayaka i San poznali się jeszcze na studiach dla obcokrajowców w Korei. Dziewczyna jest z Japoni, ale uczyła się w Stanach Zjednoczonych, stąd wybór tej uczelni.

Dowiedziałam się też, że ojciec ma awansować w swojej firmie na prezesa wydziału reklamy, co było sporym skokiem stanowiskowym. Co się z tym wiązało i jego pensja znacząco się zwiększy, co, jak mówił, sprzyjało mojej wyprowadzce.

Przy tej rozmowie dowiedziałam się również, że Hyunsan zmienił pracę, z kucharza na przedstawiciela handlowego. Nieco mnie to zaskoczyło bo mówił, że kocha gastronomię, ale pewnie była to decyzja ustawiona pod zarobki.

-A jak u Ciebie Minhae?- spytał brat, a ja westchnęłam cicho. Było mi głupio, że ja nie mogłam sie pochwalić takimi rzeczami jako licealistka.

-A co ma być?- mruknęłam chcąc, żeby zapomnieli o tym temacie. Jednak nie zapomnieli, co więcej do rozmowy włączyła się Melanie.

-Pochwal się na czym zaczęłaś grać- powiedziała zachęcająco, uśmiechając się szeroko.

Wiedziałam, że zawsze chciała mnie wesprzeć na duchu i pokazać, że nie muszę wcale kierować firmą, ani nic w tym stylu żeby zdobyć poparcie ojca czy brata. Byłam jej za to ogromnie wdzięczna, bo przez ich stanowiska czułam duży nacisk na bycie taka jak oni.

-Zaczęłam grać na skrzypcach- mruknęłam popijając sok pomarańczowy. Mimo, że wiedziałam, że nie muszę konkurować z nimi, że dopiero się uczę, to było mi głupio mówić o takich małych rzeczach, które były bez porównania przy ich osiągnięciach.

"Obietnice Korei" Park SunghoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz