*to nie rozmowa na telefon //19*

186 10 5
                                    

-CO Z NIĄ?- wstałem ze swojego miejsca przerażony słowami przyjaciela. Minhae była moją najdroższą przyjaciółką. Było tak wiele momentów, w których mogłem ją stracić. Czasem było to z jej ręki, a czasem jakiś pijany kierowca wybrał by za nią, co tym razem?

-To nie jest rozmowa na telefon- powiedział Sunghoon, a ja zacząłem się martwić jeszcze bardziej -Szpital północny- dodał i rozłączył się. Głuchy sygnał po rozłączeniu zakłuł mnie w uszy.

-Jake, co się dzieje?- spytał od razu Jungwon, gdy tylko odłożyłem telefon. Spojrzałem na nich przestraszony, a po ich minach mogłem łatwo stwierdzić, że też się zmartwili.

-Minhae jest w szpitalu... Nie wiem co robi tam Sunghoon, ale muszę tam jechać- powiedziałem poważnie.

-Jedziemy z tobą- powiedział Jay od razu, a wszyscy zerwali się ze swoich miejsc jak na komendę. Czułem, że wszyscy się o nią martwią, mimo, że dopiero co ją poznali. 

-Dzięki- mruknąłem łagodnie, a po chwili wszyscy zaczęliśmy się przebierać i szykować do wyjścia...

pov. Sunghoon

Czekałem na korytarzu albo na lekarzy, albo na moich przyjaciół. Lekarz pojawił się jednak szybciej.

-Przepraszam- zagadnąłem mężczyznę w kitlu, który odwrócił się do mnie przodem -Co z Minhae?- spytałem niepewnie.

-A pan jest kim?- spytał, a ja zamyśliłem się chwilowo. Przypomniałem sobie od razu, że zwykły przyjaciel nie dowie się niczego, tak działała służba zdrowia.

-Jestem jej chłopakiem. Ja ją znalazłem- powiedziałem spokojnie, żeby być jak najbardziej wiarygodnym. To drugie było prawdą, ale pierwsze nie, chyba nie. Bardzo chciałem móc się tak kiedyś nazwać, ale nie w takiej sytuacji.

-Rozumiem. Ze wstępnych badań wynika, że została ona dotkliwie pobita. Jej płuca są bardzo poobijane, a pani Choi została podtruta jakimś gazem usypiającym. Więcej nie mogę na ten moment powiedzieć, i wątpię bym powiedział gdyż lekarzem prowadzącym pani Choi już nie będę. Dla komfortu pacjentki musimy wprowadzić tą zmianę- powiedział spokojnie i odszedł zanim zdążyłem spytać o cokolwiek więcej.

Zastanowiłem się chwilowo nad faktem zmiany lekarza, i zacząłem rozumieć, że moje poprzednie podejrzenia mogły okazać się bolesną prawdą. Czym ona sobie na to zasłużyła?

-Sunghoon!- usłyszałem za sobą, a gdy się odwróciłem zobaczyłem całą ekipę z Jakeyem na czele.

-Co z nią? Gdzie ona jest?- spytał od razu Jake, a ja spojrzałem na niego wypranym z emocji wzrokiem.

-Nie pozwolili mi do niej wejść. Lekarz mówi, że została pobita i struta jakimś gazem- powiedziałem patrząc w oczy Jake'a.

-Ale dlaczego? Okradli ją?- spytał, a ja poczułem jak łzy cisną mi się pod powieki. Przed oczami od razu pojawił sie moment gdy ją znalazłem. Leżała przy jakiś krzakach w parku, była cała we krwi. Jej włosy były poplątane, a jej sukienka była pognieciona i poszarpana. Już wtedy miałem podejrzenia i obawy co do wydarzeń tej nocy, ale liczyłem, że się mylę. 

-Jake, pomyśl dwa razy. Młoda, ładna dziewczyna sama w nocy- powiedziałem roztrzęsionym tonem, a sądząc po minach reszty załapali. Sunoo położył dłoń na ustach, a i w jego oczach błysnęły łzy.

-Przepraszam, pan to chłopak pani Choi?- usłyszałem za sobą kobiecy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem młodą kobietę w kitlu.

-Ja... tak, a pani...- zacząłem niepewnie, a kobieta uśmiechnęła się ze współczuciem.

-Lekarz prowadząca pana dziewczyny- powiedziała spokojnie -Pani Minhae wyraziła zgodę abym poinformowała jej bliskich na temat tego co się stało, bo ona nie jest na siłach- powiedziała łagodnie 

-Mogę pana prosić za sobą- poprosiła zerkając wymownie na chłopaków za mną, a ja skinąłem głową i odszedłem z nią kawałek dalej.

-Chodzi o to... pani Minhae została brutalnie zgwałcona. Podejrzewamy, że mogło być dwóch napastników- powiedziała, a ja musiałem się aż oprzeć o ścianę -Dobrze się pan czuje?- spytała od razu przejęta lekarka.

-A pani jak by się czuła na moim miejscu? Najważniejsza osoba w moim życiu została tak okrutnie wykorzystana- syknąłem, a kobieta położyła mi dłoń na ramieniu.

-Ale mam też... w jakimś stopniu dobre informacje- powiedziała niepewnie -Płuca pani Minhae są już w lepszym stanie, a jeśli chodzi o samo wydarzenie... policja znalazła świadka w tej sprawie- powiedziała spokojnie, a ja od razu spojrzałem na nią.

-Jakiego świadka?- spytałem od razu, a ta zajrzała w dokumenty, które trzymała. 

-Mężczyzna, wracał od swoich kolegów, ponoć widział panią Minhae, a za nią dwójkę dziwnie zachowujących się mężczyzn. Podał nam ich rysopis i pewne cechy zgadzają się z tym co zdążyła zauważyć pani Choi. Istnieje prawdopodobieństwo, że to te same osoby, a mając ich rysopis łatwiej będzie ich znaleźć- powiedziała spokojnie, a ja wziąłem głębszy oddech.

-Czy mogę... zobaczyć się z Minhae?- spytałem niepewnie, a kobieta spojrzała w stronę sali, za której drzwiami była moja przyjaciółka.

-Na tą chwilę jest u niej psycholog, ale jak wyjdzie to bardzo proszę. Tylko... proszę uważać na swoje ruchy. Pacjentka jest dalej w szoku, przez długi czas może mieć problem z dotykiem, czy jakąkolwiek bliskością- powiedziała łagodnie, a ja skinąłem głową, a gdy odeszła przez chwilę jeszcze stałem tam jak wryty. 

Coś w środku mnie dalej nie mogło pogodzić się z myślą, że to spotkało właśnie naszą Minhae. Najdroższą mi osobę, za którą byłem w stanie dać się pociąć. 

Ruszyłem się z miejsca dopiero gdy zobaczyłem jak drzwi do jej sali otwierają się i wychodzi z niej jakaś kobieta, która w dłoniach trzymała teczkę. Od razu ruszyłem w tamtą stronę, a kobieta spojrzała na mnie.

-A pan to chłopak?- spytała łagodnie, a ja skinąłem głową -Minhae wspominała o panu- powiedziała z delikatnym uśmiechem, a mnie aż zmroziło -Zdaję się, że Minhae bardzo teraz pana potrzebuje. Liczę, że nie zostawi jej pan w takiej chwili- powiedziała spokojnie.

-Nigdy w życiu- powiedziałem od razu pewien swoich słów w stu procentach. Kobieta uśmiechnęła się tylko do mnie i wskazała na drzwi dłonią.

-Najważniejsza zasada w tym momencie: nic na siłę- dodała, a ja skinąłem głową. Zanim udało mi się wejść, zatrzymali mnie moi przyjaciele z zespołu.

-I wiesz już coś?- spytał Sunoo, a ja westchnąłem.

-To już pewne. Ale jest też już portret pamięciowy, więc niedługo zostaną złapani- powiedziałem spokojnie, chcąc samego siebie przekonać, że tak będzie.

-Czekaj... złapani? Czyli był więcej niż jeden?- spytał Jake jakby z nadzieją, że się przesłyszał. Było mi przykro, że musiałem go zawieść, bo jego słuch go nie zmylił.

-Dwóch- mruknąłem zagryzając wargę, a wszystkich widocznie zabolała ta informacja.

-Sunghoon... może to słaby moment, ale przepraszam za wcześniej. Nie powinienem był oceniać- powiedział Sunoo po dłuższej chwili ciszy. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się nikle.

-Nie ma problemu. Ja też przepraszam. Miałeś rację, jestem tchórzem- powiedziałem spokojnie wyciągając do niego dłoń, którą ten uścisnął. Chociaż jeden pozytyw. Pogodziłem się z przyjacielem.

-Sunghoon? Chłopaki?

"Obietnice Korei" Park SunghoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz