*wcale cię nie znam... //18*

212 9 48
                                    

pov. Sunghoon 

Dotknąłem swoich ust delikatnie. Byłem w takim szoku, że nie byłbym w stanie jej zatrzymać, bo nie mogłem się nawet ruszyć. Wbiła mnie w ziemię tym co zrobiła. Nie wiedziałem co zrobić przez dłuższą chwilę. Gdy doszło do mnie co się stało palące ciepło spowiło moje poliki. 

-Tego się nie spodziewałem- powiedział Jay, a ja spojrzałem po chłopakach, którzy też byli w szoku.

-Zadzwoń do niej Sunghoon. I tak jej nie dogonisz. Wybiegła jak poparzona- powiedział Jake, a ja potrząsnąłem głową żeby chociaż trochę się ogarnąć. 

-I co mam jej powiedzieć?- spojrzałem na chłopaka. Łatwo było powiedzieć zadzwoń, ale co dalej. Trzeba jakoś zacząć, a ja nawet nie wiedziałem jak? Ja nawet nie byłem pewien czy to wszystko stało się naprawdę, czy było tylko snem.

-To co serio czujesz- powiedział Sunoo zupełnie jakby była to oczywistość. Wziąłem głębszy oddech i spojrzałem na niego.

-Ale ja sam nie wiem co czuję- powiedziałem poważnie i szczerze, a Sunoo zaśmiał się ironicznie.

-Wiesz Sunghoon, tylko nie chcesz tego przyznać przed sobą- powiedział patrząc mi prosto w oczy.

-Nic o mnie nie wiesz, a oceniasz jakbyś znał mnie całe życie!- podniosłem mimowolnie głos.

-Chłopaki spokojnie. Nie kłóćcie się- powiedział Jungwon chcąc nas udobruchać, ale jego głos zdawał się jakiś odległy, nie mający żadnej siły przebicia.

-Ty sam siebie nie znasz Sunghoon, więc jak ktokolwiek miałby Ciebie znać- prychnął młodszy. 

-ONA mnie zna!- nakrzyczałem na niego. Byłem sfrustrowany całą tą sytuacją i tym, że Sunoo wiedział co mówi. Wszystko co na ten moment powiedział było cholerną prawdą, ale nie wiedziałem jak bardzo prawda może mnie zaboleć.

-ONA uciekła bo wiedziała, że nic się od Ciebie nie dowie! Jesteś pieprzonym tchórzem! Nie umiesz nawet stanąć przed swoimi uczuciami i się do nich przyznać, to cholerne tchórzostwo!- również Sunoo podniósł głos. Jego słowa trafiły mocno w moje serce. 

Dałem mu w twarz, a dopiero po fakcie zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony tym gestem, przykładając sobie dłoń do policzka, który z każdą chwilą robił się bardziej czerwony.

-Miałeś rację... wcale Cię nie znam- powiedział cicho i odszedł do swojego pokoju, a za nim chłopaki. Został przy mnie tylko Jake. 

Patrzyłem na swoją dłoń nie wierząc, że dałem się tak wyprowadzić z równowagi i to jedynie prawdą. 

-Sunghoon... masz dużo rzeczy do naprawienia, wiesz o tym?- spytał niepewnie Jake, a ja spojrzałem na niego. Po moich polikach mimowolnie popłynęły łzy. 

Frustracja i bezsilność znalazły swoje ujście w słonych kroplach, które powoli płynęły po twarzy, by końcowo spadać na podłogę.

-Co ja narobiłem?- jęknąłem cicho i poczułem jak przyjaciel mnie przytula.

-Dużo głupich rzeczy narobiłeś, ale nie martw się. Będzie dobrze. Daj mu ochłonąć, na pewno zrozumie, że to nie specjalnie, a co do Minhae... to naprawdę nie wiem- mruknął starając się mnie uspokoić. 

-Sunoo ma rację. Jestem tchórzem. Nie umiem się nawet przyznać do swoich uczuć- syknąłem cicho i odsunąłem się od Jake'a -Chcę pobyć sam- dodałem cicho, po czym zacząłem ubierać buty.

-Tylko uważaj na siebie i nie rób nic głupiego- powiedział Australijczyk, a ja skinąłem głową i wyszedłem z domu. Było późno, bardzo późno. Większość Korei pewnie już spała, ale ja? Ja wiedziałem, że tej nocy nie będę w stanie zasnąć...

pov. Jake

Gdy mój przyjaciel wyszedł postanowiłem pójść do reszty. Chciałem spytać jak czuje się Sunoo i co dalej z nim i Sunghoonem.

Zapukałem nieśmiało do pokoju, który dzieliła trójka najmłodszych, a w którym nawet zza drzwi było słychać rozmowy większej ilości osób niż trzy.

-Proszę!- odezwał się Jungwon. Wszedłem nieśmiało do środka i zamknąłem za sobą opierając się o drewnianą powierzchnię z westchnieniem.

-Jak się czujesz Sunoo?- spytałem patrząc na chłopaka, który siedział na swoim łóżku w towarzystwie Heesunga. Młodszy przykładał do swojego policzka mokry ręcznik, co tylko mocniej mnie zabolało. 

-Jest lepiej, dzięki. A gdzie Sunghoon?- spytał, a mnie zaskoczyło jego pytanie. Sądziłem, że jest na niego wściekły, a nawet nie chce go znać.

-Poszedł się przewietrzyć. Zdaje się, że mocno uderzyłeś w jego uczucia- mruknąłem siadając na łóżku Nikiego, tuż obok jego właściciela.

-Mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego- powiedział spokojnie, a ja przekrzywiłem głowę -No chyba nie myślisz, że się na niego gniewam. Sprowokowałem go, a każdy ma jakąś granicę no nie?- spojrzał mi w oczy, a ja uśmiechnąłem się delikatnie.

-Chyba tak. A granicą Sunghoona jest prawda- stwierdziłem, a Sunoo uśmiechnął się nikle, bo widocznie sprawiało mu to ból.

-Wiesz... chyba też powinienem go przeprosić. Nie powinienem był go tak oceniać. Sam nie wiem jak bym się zachował na jego miejscu- mruknął pod nosem.

-Może na razie zapomnijmy o tej sprawie. Dzwoniliście do Minhae?- spytałem zerkając po wszystkich.

-Dzwoniłem dwa razy, ale nie odbiera- mruknął Niki, który jako pierwszy dostał od niej numer.

-To wszystko może być trudniejsze niż się spodziewałem- westchnąłem przewracając się na plecy, gdy poczułem wibrację w kieszeni spodni. Wyciągnąłem z nich telefon i spojrzałem na ekran, a po zobaczeniu kto dzwoni od razu zerwałem się do siadu.

-Halo- mruknąłem niepewnie po naciśnięciu zielonej słuchawki.

-Jake... Jestem w szpitalu- usłyszałem roztrzęsiony głos przyjaciela, który przejął mnie cholernie bardzo.

-Jak to? Co się stało? Gadaj? Coś ty zrobił?- zacząłem pytać, a po drugiej stronie usłyszałem pociągnięcie nosem.

-Ja nic... Chodzi o Minhae...

...

"Obietnice Korei" Park SunghoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz