*szczera rozmowa //15*

228 11 9
                                    

-Niespodzianka!- zawołali chłopcy, a mnie ścięło z nóg. Niki trzymał tort z zapaloną świeczką. Jake miał czapeczkę urodzinową, Sunghoon i Sunoo trzymali jakieś torebki, a reszta chłopaków wystrzeliła konfetti. 

Nawet nie wiem kiedy po policzku spłynęła łza. Ostatnim razem imprezę urodzinową miałam gdy jeszcze żyła mama. Patrzyłam na nich w ciężkim szoku zakrywając drżące we wzruszeniu wargi dłońmi.

-Pomyśl życzenie- powiedział Niki podchodząc bliżej z tortem. Zamknęłam chwilowo oczy myśląc życzenie "Chciałabym być już zawsze taka szczęśliwa" i zdmuchnęłam świeczkę.

-Nie wiem co powiedzieć- mruknęłam drżącym głosem -Ja... miałam urodziny kilka miesięcy temu, nie musieliście tego przygotowywać- wyksztusiłam pełne zdanie.

-Po tym jak Sunghoon i Jake powiedzieli nam, że nie miałaś wyprawionych urodzin od śmierci mamy pomyśleliśmy, że na dobry początek znajomości Ci takowe zorganizujemy- powiedział chłopak o dużych oczach, którego kojarzyłam pod imieniem Heesung z opowieści Jake'a.

-To niezwykle miłe z waszej strony- stwierdziłam gdy Jake założył mi czapeczkę, na co zachichotałam mimowolnie.

-A teraz otwórz- powiedział Sunoo podając mi torebkę prezentową, którą przyjęłam kłaniając się nieznacznie w znaku podziękowania.

Nieśmiało otworzyłam torebkę i zajrzałam do środka. Ścięło mnie prawie z nóg gdy zobaczyłam co tam było.

-Nie wierzę- powiedziałam poważnie zerkając na chłopaków, którzy szczerzyli się do mnie głupio.

-No to takie drobne od nas wszystkich, nie licząc Sunghoona i Jake'a- powiedział łagodnie Niki.

-Ale skąd wiedzieliście?- spytałam wyciągając z torby śliczną sukienkę, o której marzyłam od dawna. Nigdy jej nie kupiłam, bo nie chciałam rozrzucać się pieniędzmi ojca i brata, które miały być na życie, a nie na zachcianki.

-Nie pierwszy raz zabrałem telefon hyunga- powiedział Niki szczerząc się głupio w moją stronę.

-Jesteście cudowni- stwierdziłam i przytuliłam Nikiego, po czym nieśmiało podeszłam do reszty też ich obejmując, jednak widząc jak się tym cieszą poczułam się pewniej.

-A to od nas- powiedział Jake podczas gdy Sunghoon podał mi torebkę.

-I po co to? Mi wystarczy, że jesteście- stwierdziłam spokojnie, ale widząc, że nie odpuszczą przyjęłam prezent.

A gdy go otworzyłam znów mnie ścięło -To jest za drogie! Nie moge tego przyjąć- powiedziałam poważnie

-Nie przesadzaj, nie było tak drogie. Ta sukienka mogła być droższa- stwierdził Sunghoon.

-Tyle że sukienka była rozłożona na pięć osób, a to tylko na dwie- zauważyłam -Ja nie mogę- powiedziałam spoglądając na nich.

-Możesz. Zasłużyłaś sobie na to- powiedział Jake, a ja jeszcze raz spojrzałam na prezent. Śliczna srebrna bransoletka z różnymi przywieszkami, które związane były z moim życiem, i które były zdobione prawdziwymi, sądząc po firmie, kamieniami szlachetnymi.

-Jest przepiękna- stwierdziłam łagodnie się uśmiechając. Była przywieszka łyżwy, skrzypiec, książki, była też łapka i nutka, a całość dopełniała kończynka na szczęście.

-Daj, pomogę Ci założyć- zaproponował chłopak, którego pamiętałam z opowieści Jake'a pod imieniem Jungwon. Uśmiechnęłam się łagodnie i podałam mu pudełeczko wystawiając z gracją nadgarstek.

Chłopak delikatnie oplutł go srebrną bransoletką, którą ostrożnie zapiął. Delikatnie potrząsnęłam dłonią, na co przywieszki zatańczyły delikatnie.

"Obietnice Korei" Park SunghoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz