Ostry dźwięk aportacji bez wątpienia ich zdradził, ale stwierdziła, że było to najmniejsze z jej zmartwień. Martwiła się tym, o ile wciąż mogła, że to był Draco Malfoy, ten sam Malfoy, który ją prześladował przez jakiś czas, a teraz praktycznie błagała go, by się nią zaopiekował. Nie chodziło o to, że bała się go zawieść...
Dobra, więc może się bała, ale to były uczucia jej Omegi. W porządku, może też się martwiła, biorąc pod uwagę, że widziała urocze wiedźmy na jego ramieniu w wydaniach „Tygodnika Czarownica".
Wiedźma, Wiedźma, Wiedźma, powtarzała w myślach, patrząc na niego. Aportował się z nią do dobrze umeblowanego mieszkania, urządzonego w ciemnych motywach. Ale dekoracje były teraz ostatnią rzeczą, o którą, kurwa, się troszczyła.
- Czarownica, której pomogłaś, kiedy wpadła w upał - wydyszała Hermiona, gdy jego palce przeczesywały jej włosy, całując ją szorstko, podczas gdy przyszpilał ją do ściany w przedpokoju. – To była Astoria Greengrass, prawda? - Kiwnięcie głową. – Myślałam, ach – jęknęła, kiedy dotknął jej piersi przez bluzkę. – Że wasza dwójka była zaręczona.
- Kurwa nie, chciałbym cieszyć się resztą mojego życia, dziękuję. - Draco odgryzł się. - Kurwa, wyglądasz tak seksownie w tych szpilkach.
- Nigdy nie byłeś...?
- Jej ojciec tego chciał, a ja odmówiłem. - Wymamrotał w jej kark. - Po osiągnięciu pełnoletności zostałem głową rodziny. Robiłem cokolwiek, kurwa, chciałem, a nie chciałem poślubić tej oziębłej suki.
- Merlinie - jej paznokcie wbiły się w jego ramiona, gdy przytuliła się do niego, podczas gdy on całował jej szyję. To był dopiero początek jej upału; kiedy to naprawdę się zacznie, nie będzie chciała żadnej z tej gry wstępnej. Nie, chciałaby, żeby był w niej. Na myśl o jego więźle, jej głowa opadła na ścianę. - Oziębła suka?
Zachichotał ponuro, ssąc wystarczająco mocno, by zostawić ślad.
– Nie masz pieprzonego pojęcia. Była też strasznie nudna.
Słysząc, że był z inną Omegą, nawet wiedząc, jak straszne było mu przechodzić przez jednen jej upał, chwyciła go trochę mocniej.
– Dobrze – jęknęła, gdy jego dłonie chwyciły ją w pasie, a jedna skradała się za nią, by rozsunąć zamek. – Och – Hermiona prawie załamała się, gdy Draco sięgnął pod jej spódnicę, opuszki jego palców ocierały się o jej łechtaczkę.
Gdyby nie to, że ją złapał, przyszpilając własnym ciałem do ściany swojego mieszkania, upadłaby na podłogę.
- Czy tobie miło wiedzieć, że nie chcę mieć z nią nic wspólnego? - Szepnął jej do ucha, owijając jej nogi wokół swojej talii i wsuwając dwa palce w jej śliskie fałdy.
Jej plecy wygięły się w łuk od ściany, gdy jego palce zacisnęły się w jej wnętrzu, i udało jej się sapnąć.
- Nie chcę, aby ktokolwiek inny cię dotykał. - Mimo szorstkiego uścisku na jej talii, jego palce poruszały się powoli. Drżącymi palcami rozwiązała mu krawat, ściągając go z szyi i rzucając na podłogę.
– Sypialnia – zdołała wykrztusić, grzebiąc w guzikach jego koszuli. - Zaopiekujesz się mną, Alfa? - Zamruczała, zbyt daleko posunięta, by w ogóle przejmować się tym, jak bardzo żałowała. Zadowolona z warczenia, które od niego wywlekła, i sposobu, w jaki rozdęły się jego nozdrza, Hermiona obróciła biodra w kierunku jego erekcji. - Potrzebuję Cię.
– Wiem, czego potrzebujesz – przygryzł jej ucho, przedzierając się przez mieszkanie. Ciężkie kroki rozbrzmiały o drewnianą podłogę, a jej ramiona owinęły się wokół jego szyi, splatając razem palce. - Zajmę się tobą – obiecał ponuro, kopiąc czubkiem buta drzwi swojej sypialni. - Pomogę ci przez to przejść i pokażę ci, dlaczego za każdym razem powinienem to być ja.
CZYTASZ
Nieoficjalny Pamiętnik Omegi
FanfictionHermiona jest pewna, że ten cykl upału będzie taki sam jak zawsze. Oprócz Luny Lovegood, jej bliskiej przyjaciółki i w dodatku również Omegi, która bierze na siebie stworzenie usługi, która łączy Omegi z kompatybilnymi Alfami. To, o czym Luna w ogól...