I

220 18 13
                                    

Przesuwał powoli wzrokiem po sali. Najpierw jego uwagę przykuły równania na tablicy. Jednak szybko przeniósł wzrok na swojego wykładowcę a zaraz po tym na niego. Znienawidzoną przez niego osobę. Kubira. Pogarda w jego wzroku była mocno wyczuwalna, a wrogie nastawienie było do wyczucia już z kilometra. Zdawał sobie sprawę z tego, że ten starszy wie o tym, że jest obserwowany.

— No dobrze na dzisiaj kończymy ten temat. Na następnym wykładzie jeszcze go poruszymy — Oznajmiający ton wykładowcy obudził Tobiasza, a ten szybko potrząsnął głową chowając wszystko co miał na stole do zgrabnej torby. Miał ochotę na zrobienie lekkiego zamieszania. W końcu zabawa zawsze jest przydatna. Wręcz pobiegł za chłopakiem nie zważając na resztę ludzi.

»»——⍟——««

— Nie zachowuj się jak dzieciak — Kpiący wzrok starszego obserwował każdą reakcję swojego wroga. Aktualnie czuł głównie ból i rozbawienie. Będąc przybity do pierwszej lepszej zapewne po wielu przeżyciach ścianie nawet nie zwracał uwagi na otoczenie.

— Nie zamierzam. Chcę się tylko zabawić — po tych słowach uderzył Kubira pięścią w twarz, a mianowicie w nos. Krew od razu zaczęła cieknąc po jego twarzy, a później brudząc nowe buty szatyna. Tamten cicho się zaśmiał nie wyrywając się. Dalej był niezmiernie spokojny, a ciepłe światło opadające na jego twarz tworzyło z niego pięknego, a wręcz idealnego chłopaka.
— Co jest do cholery... — Puścił niższego pozwalając mu odetchnąć, a sam odsunął się na dwa kroki. Poczuł na ramieniu rękę swojego oddanego przyjaciela Grafa. Szybko się do niego odwrócił i po chwili kątem oka spojrzał ostatni raz na szatyna. Prychnął jedynie z pogardą i pozwolił Grafowi wciągnąć go w pogawędkę.

Za to szatyn przez pierwsze parę sekund nie rozumiał co się stało. Zadziwiające było to, że tamten nie zrobił z nim tak jak ostatnio. Do teraz ma bliznę po tym jak wyciął mu na nadgarstku "To jest suka". Na samą myśl skrzywił się z obrzydzenia przypominając sobie dotyk jego zimnych dłoni na swoim nadgarstku. Jednak to nie był czas na użalanie się nad sobą. Musiał zareagować na dotyk nie za bardzo znajomej dla niego osoby. No tak. Nowy semestr nowi ludzie.

— Wszystko okej? Co ci się stało? — Wzrok Kubira podniósł się na twarz osoby wydającej tak bardzo piskliwe odgłosy. Tuż za nim stał wysoki chłopak o czarnych włosach i bladej twarzy. Za to niższy od niego miał zadziwiające oczy oraz abstrakcyjne włosy. Wyciągał w jego stronę chusteczkę chcąc najprawdopodobniej za torować  krwotok. Przyjął pomoc wiedząc, że nie zrobienie tego byłoby idiotyzmem.

— Raczej wszystko okej. To tylko małe problemy z kolegą — Wytłumaczył ledwo co przepuszczając słowo "kolega" przez zęby. Jednak było to najbardziej głupie wytłumaczenie jakie mógł wymyślić. Ta dwójka nie wyglądała na idiotów i na pewno nie uznała tego za prawdę. Pokręcili jedynie głowami, a zapewne młodszy zajął się raną chłopaka. Wiedział, że słowa tego starszego były głupotą oraz nieprawdą. Nie mogli być przyjaciółmi. Widział jak patrzyli na siebie. Nie był to wzrok z urazą. Wyższy patrzył się na tego niższego z chcęcią wręcz zabicia go. Za to ten niższy miał pomieszane emocje. Strach, ból, rozbawienie oraz kpina łączyły się w jego zdecydowanie irytując oprawcę szatyna.

— Pominę fakt, że kłamiesz Napierakowi prosto w oczy. Ale powiedz nam czemu tak bardzo cię nienawidzi? — Stojący jak na razie z boku dosyć wysoki chłopak spojrzał się na Kubira dosyć chłodnym, ale również delikatnym wzrokiem. Po chwili jednak kącicki jego ust podniosły się ku górze, a na twarzy czarno włosego pojawił się delikatny lecz dalej chłodny uśmiech. Znał powód chłodu nieznajomego i nie dziwił mu się. Po prostu przewrócił oczami i odsunął od siebie tego niższego.

— To ciągnie się od liceum. Na początku byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Przynajmniej tak sądzę...

»»——⍟——««

Czułem delikatny dotyk przyjaciela na swojej talii. Chłodne dłonie przyprawiały mnie o przyjemne dreszcze oraz szeroki uśmiech. Nie chciałem naszej reakcji nazywać przyjaźnią. Muszę przyznać, że zakochałem się. Zakochałem się w czułości oraz delikatności każdego z ruchów Tobiasza. Kochałem uczucie kiedy nasze wargi spotykały się każdego dnia na przywitanie i pożegnanie. Kochałem to jak mówił mi, że jestem piękny i najważniejszy. Kochałem kiedy nosił mnie na plecach czy przygryzał moje wargi.
Jednak nienawidziłem kiedy mówił do mnie "przyjacielu". Nienawidziłem kiedy płakałem przez każdy wypalony papieros przez niego. Czy zażyty gram narkotyku. Pomimo tego kochałem go nad życie, a on uważał to jako bliższą przyjaźń. Jednak kiedy znalazł sobie dziewczynę zastąpił mnie nią pozbawiając mnie tego co kochałem. Teraz zawsze słyszałem "przyjacielu". Teraz został dam ból. Uraza. Później liczne rany. A na samym końcu zostanie wrogami. Umarłem w środku. Nie chciałem tego. Po roku rozeszli się w swoje strony. On błagał mnie jeszcze o przebaczenie, lecz nie umiałem mu przebaczyć. Nie umiałem mu przebaczyć tego ile płakałem ile ran robiłem sam sobie. Ile razy to on mnie ranił. Poszedłem na te same studia co on ze względu na niego. Chciałem aby nasze relacje wróciły do normy. Jednak tak się nie stało. Zostałem jego popychadłem. Jednak nie umiałem mu się postawić. Pozwalałem mu na wszystko. W końcu go kochałem. Jednak w pewnym momencie zostawiłem go. Miłość przeminęła, a nastało znudzenie. Każdego ranka witał mnie raną na plecach czy udach, a każdego wieczoru żegnał mnie licznymi siniakami.

»»——⍟——««

Zakończył swój monolog wpatrując się w dwójkę wpatrzoną w niego. Szybko otarł łzy i spuścił głowę. Dopiero teraz Nabierak wraz z Buszem zrozumieli, że nie powinni o to pytać. Jednak niezręczna atmosfera po chwili ustąpiła. Kubir zaproponował wyjście na piwo, co zdecydowanie spodobało się w pozostałej dwójce.

Jednak przez całą drogę nikt nie pisnął słówka. Szatyn załamany swoim zwierzeniem się nowo poznanym osobą. Napierak wraz z Buszem jeszcze nie do końca przetwarzający wiadomości. Cisza pomiędzy nimi była wręcz zabójcza. Nikt nie chciał się odzywać bojąc się złej reakcji reszty.

— Dobra mam dość tej grobowej ciszy — W końcu najmłodszy z nich stanął w miejscu, co dwójka również postąpiła patrząc się ze zdziwieniem na Napieraka. Jednak szybko zdziwienie zamieniło się w zrozumienie. Najpierw zaśmiał się blado skóry. Zaraz po nim Kubir, a na końcu najmłodszy i tym razem również najniższy.

»»——⍟——««

Leżał spokojnie na łóżku patrząc się na sufit. Czerwone światło ledowe oświetlało cały pokój wprowadzając blondyna w błąd. Jednak nie irytowało go to. Leżał spokojnie nie wykonując praktycznie żadnych ruchów. Jedynie jego klatka piersiowa podnosiła się co chwilę dając jakiekolwiek znaki życia.

— Wyglądał wtedy jak kiedyś. Tak samo pięknie i idealnie. — Przyznał, a w jego oczach zaczęły się pojawiać łzy. Przykuło to uwagę jego starszego kolegi, który od razu usiadł na krańcu łóżka zaczynając go głaskać po głowie. Uśmiechnął się do niego oczekując takiej samej reakcji jednak zauważył jedynie łzy spływające po twarzy chłopaka.

— Nie daj się uwieść...

◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆

Siemkaaa

Jak tam życie? Mam nadzieję, że dobrze. Ale nie o tym. Przybywam do was z moją nową książką lekko dramatyczną, ale wątpię, że popłaczecie podczas czytania jej.

W każdym razie. Mam nadzieję, że po długiej przerwie nie spadła mi jakość układania zdań czy wrósł mi poziom cringu. A jeżeli tak to przykro mi.

Miłego dnia/nocy

Nie daj się uwieść || Tobiasz x Kubir || Hanahaki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz