V

115 11 33
                                    

15.03 wtorek

Szedłem akurat w stronę mieszkania tego debila. Jak ja nie chciałem tam iść. Dosłownie. Było to naprawdę niekomfortowe. Nie lubię z nim spędzać czasu. Dalej z tyłu głowy mam obawę, że coś mi zrobi, albo zrani mnie psychicznie. Po prostu się go bałem. Mikols chyba tak samo. A raczej on bał się o mnie. Tuż przed moim wyjściem dał mi obiad tłumacząc to mniej więcej w taki sposób:

— Nie będziesz musiał jeść u niego, a niewiadomo czy nie doda ci tam jakiejś trucizny. — W tej kwestii ja nawet twierdziłem, że przesadza. Nigdy bym nie podejrzewał Tobiasza o chęć zabicia mnie. Po prostu lubił się na mnie wyżywać. Nie wiem jaki był tego powód, ale na pewno jakiś był. Nie mógł przecież od tak mnie bić czy znęcać się nad mną psychicznie. To trochę nielogiczne. Może jednak czasami opłaca się wiedza mojej matki. Chociaż... Pomimo tego, że jest psychologiem mi tak zryła psychę, że do dzisiaj mam złe wspomnienia z nią. Niekontrolowanie się skrzywiłem, a zaraz po tym zapukałem do odpowiednich drzwi. Otworzył mi Nexe tłumacząc, że Graf jest w toalecie, a Tobiaszowi po prostu się nie chciało. Czyli byłem ostatni. Spojrzałem się krótko na ekran telefonu. Kiedy to trzydzieści minut minęło?

— O w końcu przyszedłeś — Usłyszałem niespodziewany głos, więc oderwałem wzrok od telefonu. Był do rozpoznania. Tobiasz stanął tuż za Nexe i spojrzał się na mnie jakby miał do mnie jakieś wyrzuty. Jego wzrok był naprawdę zimny, a z jego mimiki nie dało się niczego wywnioskować. Nexe tylko się prześlizgnął obok Tobiasza, co szybko zauważyłem on zresztą też. Najprawdopodobniej nie chciał się wtrącać. Miałem ochotę po prostu zniknąć i wrócić do swojego cieplutkiego łóżka. Jednak nie było mi to pisane. Z trudem spojrzałem się na Tobiasza i wymusiłem na twarzy uśmiech wiedząc, że nie mogę niczego. Czemu te problemy z mówieniem są aż tak bardzo irytujące?

— Wejdź, bo chyba nie doczekam się odpowiedzi — Odsunął się lekko pozwalając mi przejść, a sam poszedł tuż za mną. Może nawet zbyt blisko, bo mogłem wyczuć jego oddech tuż za mną. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, ale widząc Grafa i Nexe siedzących już przy plakacie i rozmawiających o czymś naprawdę się ucieszyłem. Przyśpieszonym krokiem podszedłem do nich i usiadłem tuż obok Nexe nawet stykając się z nim ramionami. Ten zbytnio na to nie zareagował. Posłał mi tylko lekko zaskoczone spojrzenie. W końcu nigdy nie lubiłem dotykać moich znajomych. Przewidywalne jak na niego. Graf jedynie spojrzał się na nas lekko podejrzliwym wzrokiem, a zaraz po tym przeszedł nim na Tobiasza.

— Co wyście tam robili? — Zaśmiał się od razu patrząc na mnie. — Długo was nie było. Nie całowaliście się. Prawda?

— Pojebało cię? Szybciej to bym się z tobą przelizał niż z nim — Spojrzałem się kpiącym wzrokiem na Tobiasza, który chyba próbował zawyżyć moją samoocenę. Wiedziałem, że to nieprawda. Czy on naprawdę sądził, że uda mnie się tym urazić? Chyba tak, bo zrobił z siebie głupka. Wiedziałem, że mogłem mu odpowiedzieć jeszcze bardziej nieprzyjemną ripostą, ale nie chciałem robić zamieszania i dawać mu powody do bicia mnie. Odpowiadało mi to, że teraz jest dla mnie w miarę miły i nie gryziemy się przy każdej wymianie zdania. Chociaż to on praktycznie zawsze zaczynał kłótnię. Albo podkładał mi nogi, czego ja jako debil nie umiałem zauważyć, albo popychał, podduszał.
Miał wiele sposobów na to aby mi dopiec. Z czasem zacząłem to ignorować i przy każdym wywróceniu się, uderzaniu o ścianę czy siedzeniem u pielęgniarki przez to, że na jakiś czas straciłem przytomność po prostu go ignorowałem rozumiejąc, że silniejszy ma prawo bić słabszego.
Jezu jaki ja wtedy byłem głupi. Czasy liceum były naprawdę nieprzyjemne. Przynajmniej od czasu kiedy miał dziewczynę, a nasza relacja zamieniła się z przyjaźni na bycie wrogami. Sam tego chciał, a ja się dostosowałem.

— Ziemia do Kubiraaaa — Ocknąłem się z chyba za długo trwającego transu. Dalej patrzyłem się na Tobiasza, a on na mnie. Ja z zaciekawieniem, a on z nienawiścią w oczach. Chociaż... Chyba raczej było na odwrót. Rozszerzyłem delikatnie powieki oriętując się o co chodzi. Szybko oderwałem wzrok od niego i spojrzałem się na Nexe, który wyglądął na bardzo zirytowanego. Cicho się zaśmiałem z jego wyraau twarzy i spojrzałem na plakat, którego dopiero co zaczynaliśmy chociaż siedziałem tu już godzinę. Z takim tempem to tego nie skończymy przed wieczorem.

Nie daj się uwieść || Tobiasz x Kubir || Hanahaki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz