II

117 12 15
                                    

—  Czy ktoś zna odpowiedź na to pytanie? — Głos wykładowcy rozszedł się po całej sali. Na początku nie było chętnych, lecz po chwili wśród przynajmniej pięćdziesięciu osób pojawiła się jedna ręka w górze.

— Co jest do cholery... Od kiedy on się uczy... — Zdziwiony Tobiasz patrzył się na swojego wroga dziwiąc się, że odpowiada bez żadnego zawahania. Nie umiał przyjąć do wiadomości, że Kubir zaczął się uczyć. — Tobiasz wykładowca coś od ciebie chce — Oberwał papierkiem w głowę i spojrzał się na tablicę w później na mężczyznę. Nie ogarniał w ogóle tego tematu, więc wzruszył ramionami.

— Panie Tobiaszu... Przecież to jest najprostsze równanie jakie może być... — Blondyn przewrócił oczami i znów wrócił do rysowania, lecz nie na długo. Jego "ulubieniec" znów zaczął odpowiadać. — Bardzo dobrze! Panie Kubirze jestem pod wrażeniem. W końcu wziął się pan do nauki! — Szczerze? Kubir nie wiedział czy przyjąć to jako komplement czy jako krytyka. Podszedł do tego neutralnie dalej pisząc równania różnych reakcji chemicznych.

— Co jest kurwa... Od kiedy on wie jak dokładnie przechodzi to gówno — Trudno nie przyznać, że Tobiasz był co najmniej zdziwiony. Siedział wpatrując się w chłopaka jakby ze zdziwieniem. Co się z nim stało? Nie rozumiał tego. Nie rozumiał ogólnie tego faceta.

»»——⍟——««

Szedł szybkim krokiem przez korytarz uśmiechając się delikatnie do siebie. Rozglądał się za swoją ulubioną ofiarą, która chyba nie miała niczego przeciwko temu. Godził się na wszystko jednym zdaniem. Jednak zauważył wokół Kubira dwójkę innych ludzi. Jeden był dosyć wysoki praktycznie jego wzrostu, za to ten drugi... Niziołek.

— Jebnięty jest jakiś... Dosłownie! Nie wie co stracił — Głos młodszego rozszedł się po całym korytarzu przyprawiając Tobiasza o nerwicę. Czuł się źle z tym, że ktoś go uważa za osobę dziwną. Może i miał rację, ale... Dalej było to dla niego niekomfortowe. Patrzył się z zaciekawieniem na to jak najwyższy z tamtej trójki zaczyna się przekomarzać z pozostałą dwójką. W pewnym momencie wziął Kubira na plecy za zaraz po tym zaczął go łaskotać. Tamten zaczął się śmiać na cały korytarz co przyprawiało mężczyznę o irytację.

»»——⍟——««

Szliśmy powoli parkiem w stronę mojego domu. Mieliśmy zrobić razem projekt do szkoły z biologii. Nienawidziliśmy tego przedmiotu, lecz mus to mus. Jak to mieliśmy w zwyczaju trzymałem go za nadgarstek wiedząc, że chłopak "nie lubi" kiedy trzyma się go za rękę. Jednak chciałem się dowiedzieć jak zareaguje na to jak złapię go za dłoń. Na początku wszystko było okej. Nie zauważył tego, lecz kiedy poczuł jak lekko poprawiam dłoń w wzdrygnął się delikatnie. Nie rozumiałem tego. Przecież nie robiłem niczego co mogłoby wywołać u chłopaka dreszcze. Szczerze mówiąc to chciałem, a nawet musiałem się dowiedzieć co było przyczyną.

— Trauma... Boję się tego jak ktoś mnie dotyka w dłoń — Ta informacja była najbardziej przydatną informacją mojego życia. Co jakiś czas łapał go za rękę.
Do póki nie obraził się na mnie o to. Jednak jak to w jego zwyczaju szybko o tym zapomniał, a jego foch minął

»»——⍟——««

Jednak chłopak nie przestawał. Najmłodszy stał obok Busza i łaskotał chłopaka, ale tym razem w tali. No tak... Kubir ma łaskotki praktycznie wszędzie. Tobiasz na początku po prostu wzruszył ramionami, lecz chciał coś z tym zrobić. Czuł się zazdrosny. Prawdę mówiąc brakowało mu trochę czasów liceum przed tym jak znalazł sobie dziewczynę. Okazała się po prostu głupią suką lecącą na pieniądze. — Postaw go na ziemi — Stanowczy głos chłopaka rozszedł się po mniejszej części korytarza i zaciekawiła, a nawet zdziwiła trójkę. Czarno-włosy szybko postawił Kubira na ziemi, a Napierak spojrzał się wzrokiem typu: "jezu co ty tu robisz"

— Czego chcesz Tobiasz? — Kubir nie za bardzo zadowolony zachowaniem "wybawiciela" spojrzał się z kpiną na jego twarz. Ich wzrok spotkał się ze sobą, a ci przez jakiś czas toczyli wojnę na wzrok. W końcu wygrał ją Tobiasz, a przegrany spuścił głowę. Dał się nawet pociągnąć przez wyższego od siebie. Wparowali do toalety, a już chwilę później Kubir stał pod ścianą mocno do niej przybity. — To jak? Zgwałcisz mnie? A może wbijesz nóż pomiędzy żebra? Ooo albo powiesz mi, że masz kolejną dziewczynę? Spoko i tak to nie robi na mnie żadnego wrażenia.

— Nie pierdol tylko słuchaj — Uciszył ciągle nawijającego idelanym sposobem czyli: uwaga uwaga "ręka na usta" skuteczne, ale lekko bolesne. No cóż jakoś tak wyszło. Kubir jedynie przewrócił oczami i westchnął cicho patrząc się na to co robi Tobiasz.
— Po pierwsze: kim oni do cholery są?
— Po drugie: od kiedy ty się uczysz chemii?
— Po trzecie: myślę, że chcę cię przeprosić...

Kubir po usłyszeniu ostatniej rzeczy za rechotał na całą toaletę, a może nawet dalej. Nie umiał uwierzyć, że słyszy takie słowa z ust samego Tobiasza. Musiał przyznać, że postarał się nad żartem.
— To żart prawda? — Widząc, że chłopak przeczy no zdziwił się. I to bardzo mocno. Patrzył się z niedowierzaniem na niego nie mogąc w to uwierzyć.

— To co? To teraz może podbijesz mi oko lub rozbijesz łuk brwiowy? — Zaśmiał się kpiącym głosem nie wierząc w poprzednie słowa Tobiasza. Nie umiał mu uwierzyć, że chce go przeprosić. Po tym co mu zrobił? Po prostu był to nieśmieszny żart, przynajmniej tak stwierdził sam Kubir. Powoli się cofał czując jak wzrok jego wroga skanuje jego każdy kawałek ciała. Przełknął głośno ślinę, a czując ścianę za sobą powoli westchnął mając nadzieję, że tym razem nie skończy cały poobijany.

— Nie o to mi chodzi. Wiem, że nie masz do mnie zaufania, ale chcę abyś mnie posłuchał — Uśmiech na twarzy Tobiasza wcale nie przekonywał Kubira do ufności w jego głupie opowiastki. Wcale nie chciał mu ufać. Nikt raczej by tego nie chciał.

— No to słucham — Założył ręce na klatce piersiowej cicho wzdychając i oczekując na nie śmieszną (przynajmniej dla niego) odpowiedź znienawidzonej przez siebie osoby. Szczerze nawet nie miał ochoty go słuchać, jednak głos z tyłu głowy podpowiadał mu, że może skończyć z jeszcze większą ilością siniaków. — Nie mogę się doczekać — Tym razem o prychnął z pogardą wiedząc, że chłopak wyczuł pogardę i ironię w jego głosie. Zmarszczył lekko brwi przewracając lekko oczami oraz podchodząc o krok. Powoli położył dłoń na zimne i obolałe ramię chłopaka. Ten lekko się skrzywił i spuścił wzrok tracąc jakąkolwiek pozostałą pewność siebie.

Tobiasz widząc to uśmiechnął się delikatnie do chłopaka lecz ten nawet tego nie zauważył. Jeszcze mocniej spuścił głowę nie chcąc widzieć znienawidzonej przez siebie twarzy.
— Boisz się mnie — Stwierdził nie dziwiąc się mu. On też by się bał osoby, która od jakiegoś roku go biła i nie mogła zostawić. Powoli podszedł do niego jeszcze bliżej i mocniej zaciskając rękę na jego ramieniu. Poczuł jak tamten się wzdryga czując lekko agresywny dotyk na sobie. Tamten tylko powoli pokiwał głową, a po chwili podniósł wzrok na jego twarz.

— Nawet gdybym się bał nie obchodzi cię to. — Mruknął śmiejąc się kpiąco. Powoli jego wzrok przybierał wrogiego wzroku, a strach powoli go opuszczał a na jego miejsce wstąpiło szczęście. Tobiasz widząc to puścił chłopaka i odszedł od niego.

Tym razem nie odpowiedział. Pod wpływem chwili przytulił swojego największego wroga modląc się, że tamten nic mu nie zrobił. O dziwo nawet go nie odepchnął. Patrzył się pusto na jego twarz nie wyrażając żadnej emocji. Tobiasz nadal nie puszczał chłopaka. Wypowiedział mu tylko do ucha:
"Żałuję swoich czynów. Byłem i jestem debilem. Przepraszam"

— Masz rację, ale nie oczekuj przebaczenia. Zachowałeś się okropnie i nie będę ci przebaczać. Dalej mam wiele blizn— Wyrwał się z uścisku chłopaka, a czując dosyć przyjemny dreszcz na plecach wzdrygnął się z uśmiechem, lecz nie chcąc wyglądać na rozgrzanego "ciepłem" chłopaka szybko uśmiech zszedł jego z twarzy.

Tobiasz jednak zauważył krótki lecz szczęśliwy uśmiech. Cicho się zaśmiał nie chcąc zwracać na siebie uwagi. Jednak Kubir cicho prychnął odwracając wzrok i zaczął odchodzić w swoją stronę.
— Co do pozostałych pytań to... Nie twój pieprzony interes — pomachał do chłopaka  idąc tyłem. Tobiasz znów cicho się zaśmiał na przekleństwa swojego wroga i po chwil
patrzenia się w jego stronę. Westchnął cicho i po chwili namysłu odszedł.

Nie daj się uwieść || Tobiasz x Kubir || Hanahaki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz